
Fantastycznie mecz rozpoczął się dla gospodarzy, mimo, że na ławce kar wylądował Krystian Mocarski to Cracovia wyszła na prowadzenie. Krążek w tercji obronnej przechwycił Szymon Marzec i w sytuacji sam na sam nie dał szans Mateuszowi Studzińskiemu. W kolejnych minutach do głosu częściej dochodzili torunianie. Swoich szans próbowali m.in. Kamil Kalinowski i Robert Arrak - nie znaleźli oni jednak sposobu na Alexa D'Orio. W 10. minucie dopięli jednak swego - Denis Fiodorovs, obsłużony kapitalnym zagraniem przez niemal całe lodowisko niezwykle precyzyjnie przymierzył z lewego bulika dając wyrównanie. Torunianie momentalnie poszli za ciosem i już 61. sekund później prowadzili - sytuację sam na sam z D'Orio wygrał Ruslan Bashirov.
Początek drugiej tercji znów należał do przyjezdnych - podopieczni Juhy Nurminena po niespełna minucie od wznowienia gry prowadzili już dwoma bramkami. Na przebojową akcję zdecydował się Bashirov, który wjeżdżając do tercji Cracovii, niemal jak tyczki na treningu mijał kolejnych rywali i znalazł miejsce między parkanami bramkarza gospodarzy. Warto nadmienić, że od początku drugiej tercji Alexa D'Orio zmienił Łukasz Hebda. Po utracie 3 bramki krakowianie podkręcili tempo i odważniej rzucili się do ataku, często jednak natrafiając na ścianę w postaci Mateusza Studzińskiego a do tego w 29. minucie mogli przegrywać już 1:4. Sytuacji sam na sam z Hebdą nie wykorzystał Bashirov. Co nie udało się torunianom udało się wreszcie Cracovii - w 35. minucie w ogromnym zamieszaniu pod bramką najprzytomniej odnalazł się Mocarski, zdobywając kontaktową bramkę.
Trzecia tercja to już pokaz siły Cracovii - torunianie byli tłem dla rywali co dość często zdarza się im w tym sezonie - a gospodarze wykorzystali to bezlitości zdobywając w tej odsłonie 3 trafienia. W 54. minucie Brandhammer, minutę później Younan a nieco ponad minutę przed końcową syreną wynik strzałem do pustej bramki ustalił Damian Kapica.
Comarch Cracovia - KH Energa Toruń 5:3 (1:2, 1:1, 3:0)
Trener: Marek Ziętara