Każda seria ma swój kres
Added 2 months ago
Skomentuj
Borys Kymona
fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Osiem meczów - tyle trwała seria zwycięstw na wyjazdach zawodników GKS-u Tychy, jednak zakończyła się w tym samym miejscu, w którym rozpoczęła się 4 kwietnia. Jastrzębianie natomiast mają, wydaje się, patent na tyszan, bowiem pokonali ich już drugi raz w tym sezonie.
Spotkanie rozpoczęło się, mogłoby się wydawać, w wymarzony sposób dla tyszan. Po niespełna dwóch minutach podwójną karą ukarany został Patryk Hanzel, co wręcz prosiło się o zdobycie nawet dwóch goli. Pomimo tego ciężko było im przebić się przez zwartą jastrzębską defensywę. O dziwo jako pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze. Gdy na ławce kar za niesportowe zachowanie zasiadł Matias Lehtonen sytuacja na lodzie zmieniła się o 180 stopni. Mark Kaleinkovas podczas założenia hokejowego zamka wrzucił krążek z niebieskiej linii pod bramkę, przed którą zbił go Radosław Nalewajka pokonując Tomasa Fucika. Od tego momentu gra uległa wyrównaniu i do końca tercji mecz przebiegł be wybitnych szans na kolejne trafienia. Ciekawiej zrobiło się w 16 minucie, gdy po podbramkowym zamieszaniu w szranki stanęli Bartłomiej Pociecha i Aleksi Makela, jednak krewkich zawodników szybko rozdzielili sędziowie „nagradzając” ich obustronnym wykluczeniem. Chwilę później doszło do rzadko spotykanego na lodowiskach zdarzenia, kiedy to krążek został wybity spoza tafli w taki sposób, że trafił jednego z przebywających na trybunach kibiców. Na szczęście obyło się bez poważniejszych konsekwencji.
W drugiej tercji działo się o wiele więcej. Do zdecydowanych ataków ruszyli goście od początku przeważając nad rywalami. Pierwszą groźna okazję storzył sobie pierwszy atak tyszan, jednak Bartłomiej Jeziorski po podaniu Filipa Komorskiego nieznacznie się pomylił. O wiele skuteczniej zaś z krążkiem zabrał się Mateusz Ubowski, który pewnym strzałem z bulika umieścił go w siatce między nogami Macieja Miarki. Wyrównanie stanu gry wpłynęło na trójkolorowych motywująco i z jeszcze większym animuszem ruszyli na jastrzębian. Niefrasobliwość graczy znad czeskiej granicy wywołało wściekłość Roberta Kalabera, który postanowił wziąć czas aby spróbować zmotywować swoich zawodników. Nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, ponieważ nie minęła minuta i tyszanie zdobyli kolejne trafienie. Ponownie była to akcja duetu Komorski-Jeziorski, tym razem skuteczniej wykorzystana przez tego drugiego. Popularny „Jezior” najpierw obił nogi rywala, jednak dobitka była już bezbłędna. W tej tercji również nie zabrakło starcia między zawodnikami obydwu drużyn. Tym razem w „tango” poszli Bartosz Ciura i Vratislav Kunst, jednak i tym razem we wszystko wmieszali się arbitrzy. Kolejne minuty to dalsza przewaga lidera tabeli, lecz do głosi zaczęli powoli dochodzić gospodarze. Pierwszą groźniejszą okazję dla swojej drużyny w tej odsłonie miał Aleksi Makela, ale jego uderzenie z dystansu nie miało szans zagrozić bramce Tomasa Fucika. W 34. minucie Rasmus Heljanko zmarnował świetne podanie Matiasa Lehtonena trafiając prosto w Miarkę. Chwilę później tyski golkiper dobrze interweniował po groźnym strzale Jakuba Zurka. W ostatnich minutach dobrą okazję zmarnował jeszcze Maciej Urbanowicz uderzając wprost w bramkarza.
Ostatnią odsłonę aktywniej zaczęli hokeiści JKH, jednak oprócz minimalnie niecelnego strzału Hannu Kuru daleko im było do zdobycia wyrównującego trafienia. Długo to trwało, jednak wyrównanie nadeszło w 49. minucie. Niki Blomberg otrzymał podanie od Martina Kasperlika na skraj niebieskiej linii, skąd precyzyjnym uderzeniem pokonał nieco zdezorientowanego Tomasa Fucika. Remis nie zadowalał podopiecznych Roberta Kalabera i ciągle utrzymywali się w tercji rywala. Przyniosło to efekt w postaci trzeciej bramki dla jastrzębian. Świetną akcje gospodarzy wykończył tym razem Emil Bagin strzelając z podobnego miejsca co chwile wcześniej Blomberg. Tym razem guma przeleciała między nogami Fucika, który nie zdążył interweniować. W tym momencie inicjatywne przejęli tyszanie, jednak, podobnie jak na początku spotkania nie umieli przebić się przez linie obrony Jastrzębia. Trener Pekka Tirkkonen podobnie jak jego vis-a-vis postanowił wziąć czas i zdjąć z lodu bramkarza. Nie minęła chwila i gospodarze zostali osłabieni karą Blomberga. Na nic się to jednak zdało, bo wystarczył jeden kontratak i pewne uderzenie do pustej bramki Teemu Pulkkinena, które zamknęło mecz. Trójkolorowi starali się jeszcze coś osiągnąć, jednak nic z tego nie wychodziło.
JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 4:2 (1:0, 0:2, 3:0)
1:0 Radosław Nalewajka – Mark Kaleinikovas – Kamil Górny (06:06, w przewadze)
1:1 Mateusz Ubowski – Jan Krzyżek (25:32)
1:2 Bartłomiej Jeziorski – Filip Komorski (27:33)
2:2 Niki Blomberg – Martin Kasperlik – Emil Bagin (48:08)
3:2 Emil Bagin – Martin Kasperlik - Mark Kaleinikovas (52:36)
4:2 Teemu Pulkkinen – Hannu Kuru (58:40, do pustej bramki, w osłabieniu)
Sędziowali: Michał Baca i Andrzej Nenko (główni) – Artur Chyliński i Łukasz Sośnierz (liniowi)
Minuty karne: 12 - 8
Strzały celne: 31 - 31
Widzów: 920
JKH GKS Jastrzębie: Miarka – Ronkainen, Makela (2); Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen (2) – Zurek, Bagin; Kasperlik, Rac, Ślusarczyk – Kunst (2), Hanzel (2); Urbanowicz, Kiełbicki, Sołtys – Blomberg, Górny; Zając, R. Nalewajka, Ł. Nalewajka
Trener: Robert Kalaber
GKS Tychy: Fucik (do 57:52, od 58:40) – Kaskinen, Bizacki; Łyszczarczyk (2), Komorski, Jeziorski – Kakkonen, Viinikainen, Lehtonen (2), Monto, Heljanko – Ciura (2), Pociecha (2); Larionovs, Turkin, Paś – Ahola; Gościński, Krzyżek, Ubowski
Trener: Pekka Tirkkonen