Wtorkowy mecz przyniósł błyskawiczne otwarcie wyniku. Już w 7 sekundzie spotkania Dominika Salamę zaskoczył Bartosz Fraszko i GieKSa objęła prowadzenie. W 6 minucie katowiczanie przez dwie minuty grali z podwójnej przewadze. Na ławce kar gości zasiadł Marek Strzyżowski oraz Lauri Huhdanpaa. Podwyższenia prowadzenia miejscowych się jednak nie doczekaliśmy. Podopieczni Jacka Płachty nadal dość przeciętnie spisują się w tym sezonie, w tym elemencie gry. W 11 minucie kibice zgromadzeni na lodowisku doczekali się gola. Tym razem do siatki rywali trafił Christian Mroczkowski, który popisał się precyzyjnym uderzeniem. Po tym golu nastąpiła zmiana bramkarza w drużynie z Sanoka. Salamę między słupkami zastąpił Filip Świderski. W 14 minucie na ławkę kar gospodarzy zjechał Christian Mroczkowski, a niedługo później sędziowie nałożyli obustronne wykluczenie. Przymusowy odpoczynek zaliczył ponownie Strzyżowski i Travis Verveda. W 16 minucie było już 3:0 dla GKS-u. Spod niebieskiej linii celnie przymierzył Pontus Englund. Pod koniec pierwszej odsłony Świderskiego zdołał jeszcze pokonać Marcus Kallionkieli, który z kolei popisał się skutecznym strąceniem krążka po uderzeniu Vervedy. Na pierwszą przerwę zawodnicy obu drużyn zjechali do szatni przy wyniku 4:0 dla GKS-u Katowice.
Po zmianie stron obraz gry nie wiele się zmienił. Stroną dominującą często na lodowej tafli byli rzecz jasna gospodarze. W 25 minucie osłabienie GieKSy za sprawą kary nałożonej na Kallionkieli. Dwie minuty później kolejne przewinienie miejscowych kończy się odpoczynkiem w boksie kar Mroczkowskiego. Sanoczanie nie wykorzystali swojej szansy i nie zdobyli w tym czasie gola. W 32 minucie na ławkę kar ponownie trafił Strzyżowski. Katowiczanie również nie wykorzystali okresu gry z przewagą jednego zawodnika. W 35 minucie doczekaliśmy się gola w tej części gry. Prowadzenie GKS-u podwyższył Dante Salituro, który skutecznie dobił strzał wybroniony wcześniej przez Świderskiego. Po 40 minutach na prowadzeniu 5:0 GieKSa.
W trzeciej odsłonie, podobnie jak w drugiej oglądaliśmy tylko jedno trafienie. W 51 minucie wynik spotkania ustalił kapitan katowickiej drużyny – Grzegorz Pasiut. Do protokołu sędziowskiego trafił jeszcze pod koniec meczu Strzyżowski, który dopuścił się faulu w 57 minucie spotkania. Nie miało to już jednak żadnego wpływu na finalne rozstrzygnięcie. GKS Katowice pokonał pewnie Texom STS Sanok 6:0.
GKS Katowice – Texom STS Sanok 6:0 (4:0,1:0,1:0)
1:0 Bartosz Fraszko (Grzegorz Pasiut – Patryk Wronka) – 00:07
2:0 Christian Mroczkowski (Stephen Anderson) – 10:50
3:0 Pontus Englund (Grzegorz Pasiut) – 15:29
4:0 Marcus Kallionkieli (Travis Verveda – Kacper Maciaś) – 19:13
5:0 Dante Salituro (Mychajło Kovalchuk – Ben Sokay) – 34:02
6:0 Grzegorz Pasiut (Patryk Wronka) - 50:21
Sędziowie: Wojciech Czech – Rafał Noworyta (główni), Mateusz Kucharewicz – Artur Hyliński (liniowi).
Kary: 8 min – 10 min
Widzów: 750
GKS Katowice: Murray (Kieler) - Verveda, Maciaś, Wronka, Pasiut, Fraszko - Varttinen, Koponen, Michalski, Kallionkieli, Salituro - Runesson, Englund, Mroczkowski, Anderson, Sokay - Hofman Ja., Chodor, Hofman Jo., Dawid, Kovalchuk.
Texom STS Sanok: Salama (Świderski) - Biłas, Tamminen, Strzyżowski, Huhdanpaa, Bukowski - Karlsson, Florczak, Dobosz, Sienkiewicz, Musioł J. - Rocki, Musioł D., Dulęba, Bryzgalau, Filipek oraz Niemczyk, Czopor, Ginda.