Strzelanina na Zimowym!
Added One month ago
Skomentuj
Borys Kymona
fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Aż dziewięć bramek ujrzeliśmy dzisiaj na tyskim Stadionie Zimowym. Świetne występy zanotowali Mark Viitanen i Viktar Turkin, którzy zanotowali po dwa trafienia oraz ich partnerów z formacji pozwoliły tyszanom na pewne, ani przez moment niezagrożone zwycięstwo
Już od pierwszych sekund śmielej do ataku ruszyli torunianie. Gracze „Stalowych Pierników” oddali kilka celnych uderzeń, jednak spokojnie radził sobie z nimi strzegący tyskiej bramki Kamil Lewartowski. Tym bardziej dziwny wydawał się fakt, że dosłownie kilka sekund później pierwszą bramkę zdobyli… tyszanie. Mark Viitanen przejął krążek na buliku pod swoją bramką, po czym pognał wzdłuż bandy, oddając piękne uderzenie z niebieskiej linii, które poszybowało w dalsze okienko, całkowicie zaskakując Mateusza Studzińskiego. Spiker nie zdążył jeszcze do końca podać nazwiska strzelca pierwszej bramki, a kibice mogli już świętować kolejne trafienie. Tym razem w podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Viktar Turkin umiejętnie zmieniając kierunek dobitki Bartłomieja Pociechy.
Przez następne minuty na tafli panował względny spokój. Na niecałe 5 minut przed przerwą o drugą bramkę pokusił się Viitanen, jednak jego uderzenie z bulika zatrzymało się na słupku, wzbudzając jedynie jęk zawodu na trybunach. Gdy zegar na lodowisku zbliżał się do początku 19. minuty, przed tyską bramką doszło do dość sporego zamieszania, lecz sytuacje uspokoił Lewartowski, mrożąc krążek, leżąc na nim plecami. Ostatnie, trzecie trafienie w tej tercji padło na 51 sekund przed przerwą. W akcji bramowej wzięli zawodnicy biorący udział w poprzednich trafieniach, czyli Dominik Paś, Bartłomiej Pociecha i Mark Viitanen.
Do siatki trafił ostatni z wymienionych, mocnym strzałem z przestrzeni między bulikami, trafiając idealnie między nogi rozpaczliwie interweniującego Studzińskiego.
Drugie 20 minut aktywnie rozpoczęli trójkolorowi. Już po kilkudziesięciu sekundach świetną okazję na podwyższenie rezultatu miał Alan Łyszczarczyk, jednak jego rajd zatrzymał się na parkanie Mateusza Studzińskiego. Nie minęły 2 minuty od tej sytuacji, a na tablicy wyników było 4:0. Po strzale Marka Viitanena i interwencji golkipera guma dość przypadkowo trafiła na łopatkę Viktara Turkina, który pozazdrościł asystentowi dwóch trafień i zdobył swoje kolejne trafienie w tym meczu. Chwilę później ponownie bliski trafienia był Łyszczarczyk, jednak tym razem „Łyżka” uderzał z dość niekomfortowej pozycji i ponownie obił parkan bramkarza, tym razem dla równowagi, ten drugi. Gdy wydawało się, że sytuacja na lodzie jest opanowana, w szeregi tyskiej ekipy wdało się roztargnienie, które doprowadziło do utraty bramki. Trójkolorowi źle wyprowadzili krążek z własnej tercji na niebieskiej linii przejął go Jesper Henriksson. Z jego strzałem Kamil Lewartowski jeszcze sobie poradził, jednak przy dobitce z bliska Mikaela Johanssona był już bez szans. Gospodarze, a konkretniej ich czwarty atak odpłacili się pięknym za nadobne już 49 sekund później. Mateusz Ubowski po podaniu Jana Krzyżka uderzył ile sił, tuż przy słupku bramki Studzińskiego, nie dając mu szans na interwencje.
Ciekawiej zrobiło się pod tyską bramką w 35. minucie, gdy na ławce kar trójkolorowych przebywało równocześnie dwóch Bartłomiejów: Pociecha oraz Jeziorski. Zawodnicy z Torunia mieli kilka sytuacji strzeleckich, jednak najlepszą okazję do strzelenia miał… Bartłomiej Jeziorski. Popularny „Jezior” zaraz po powrocie na lód wziął udział w dwójkowej kontrze, jednak w decydującym momencie minął się z krążkiem o centymetry. Jak wykorzystywać przewagi swoich rywali postanowili nauczyć tyszanie. Korzystając z tego, że czterominutowym wykluczeniem został ukarany Kamil Kalinowski, gospodarze mieli dużo czasu na rozegranie akcji, a koniec końców, na 21 sekund przed końcem za trzecią próbą na listę strzelców wpisał się Łyszczarczyk. Wychowanek nowotarskiego Podhala oddał mocny strzał z bulika, pewnie umieszczając gumę w bramce.
Trzecie tercja nie była tak bardzo intensywna jak dwie poprzednie. Tym razem jako pierwsi bramkę zdobyli torunianie. Kazuki Lawlor oddał piekielnie mocne uderzenie z niebieskiej linii, a krążek po odbiciu od wewnętrznej strony słupka wyleciał z bramki. Sędziowie jeszcze analizowali tę sytuację i po obejrzeniu powtórek postanowili uznać to trafienie. Od tego momentu gra bardzo spuściła z tonu i wydawało się, jakby obydwie drużyny czekały już wyłącznie na końcową syrenę. Jedyny godny uwagi moment to błyskawiczne wykorzystanie przewagi po karze, nałożoną na Denissa Fjodorovsa. Zaledwie pięciu sekund potrzebował Filip Komorski, by pewnie pokonać Mateusza Studzińskiego i ustalić tym samym wynik spotkania na 89 sekund przed końcem spotkania.
GKS Tychy – KH Energa Toruń 7:2 (3:0, 3:1, 1:1)
1:0 Mark Viitanen (01:15)
2:0 Viktar Turkin – Bartłomiej Pociecha- Dominik Paś (01:46)
3:0 Mark Viitanen – Bartłomiej Pociecha – Dominik Paś (19:09)
4:0 Viktar Turkin – Dominik Paś – Mark Viintanen (22:46)
4:1 Mikael Johansson – Jesper Henriksson (28:41)
5:1 Mateusz Ubowski – Jan Krzyżek (29:30)
6:1 Alan Łyszczarczyk – Filip Komorski – Viktar Turkin (19:39, w przewadze)
6:2 Kazuki Lawlor – Andriej Denyskin (45:35)
7:2 Filip Komorski – Viktar Turkin – Alan Łyszczarczyk (58:31, w przewadze)
Sędziowali: Paweł Kosidło i Paweł Breske (główni) – Maciej Waluszek i Eryk Sztwiertnia (liniowi)
Minuty karne: 4-8
Strzały celne: 38-32
Widzów: 1565
GKS Tychy: Lewartowski – Kaskinen, Bizacki; Łyszczarczyk, Komorski, Jeziorski (2) – Kakkonen, Viinikainen, Lehtonen, Monto, Heljanko – Ciura, Pociecha (2); Viitanen, Turkin, Paś – Ahola, Krzyżek; Gościński, Larionovs, Ubowski
Trener: Pekka Tirkkonen
KH Energa Toruń: Studziński – Kurnicki, A. Johansson; Vorona, Arrak, Kalinowski (4) – Zieliński, Henriksson; Baszyrow, Syty (2), Kviatkouski – Gmiński, Lawlor; Fjodorovs (2), M. Johansson, Denyskin – Schafer, Maćkowski; Napiórkowski, Prokurat, Kogut
Trener: Juha Nurminen