Czwartkowe spotkanie rozgrywane w Budapeszcie w tamtejszej SportArenie rozpoczęło się od spokojnej gry obu zespołów. Jako pierwsi zagrożenie pod bramkę Davida Zabolotnego stworzyli Węgrzy. W 2 minucie minimalnie niecelnie na naszą bramkę uderzał Marco Csollak. W odpowiedzi chwilę później bramkarza rywali zmusił do interwencji kapitan biało-czerwonych – Mateusz Michalski. W 8 minucie ponownie zakotłowało się pod bramką Zabolotnego za sprawą Csollaka. Nasz bramkarz wyszedł jednak zwycięsko z tego pojedynku. W 11 minucie doczekaliśmy się otwarcia wyniku w dzisiejszym meczu. Składną akcję całej węgierskiej formacji w tercji Polaków skutecznie wykończył Simon Szathmary, posyłając krążek właściwie do pustej bramki. Sędziowie skorzystali jeszcze z zapisu video, by po chwili uznać prawidłowość zdobytego gola. Podopieczni Roberta Kalabera nie zbyt dobrze zareagowali na stratę gola. Polacy cofnęli się głęboko do defensywy. Zdecydowanie więcej z gry mieli gospodarze, często zamykając naszą reprezentację w tercji obronnej. Sporo pracy między słupkami miał Zabolotny. W 17 minucie zaiskrzyło za lodzie, a konkretnie za bramką Zabolotnego. Dominik Paś zaczął wymianę ciosów z Istvanem Terbócsem. Po chwili byliśmy świadkami obustronnego wykluczenia. Obaj hokeiści zostali ukarani karami mniejszymi za ostrość. Dodatkowo węgierski zawodnik otrzymał karę za uderzanie kijem. Polacy zagrali z przewagą jednego zawodnika. Nasza reprezentacja stworzyła sobie kilka dogodnych okazji, by doprowadzić do wyrównania stanu gry. Najpierw w 17 minucie bliski pokonania węgierskiego bramkarza był Michalski, a chwilę później potężnie z linii niebieskiej wypalił Karol Biłas. W obu przypadkach skutecznymi interwencjami wykazał się Adam Vay. Finalnie nie wykorzystaliśmy liczebnej przewagi, a pierwsza tercja spotkania zakończyła się przy wyniku 1:0 na korzyść naszych bratanków.
Reprezentacja Polski nie najlepiej weszła w drugą część gry. Już w 21 minucie na ławkę kar musiał zjechać Mikołaj Syty, ukarany za spowodowanie upadku przeciwnika. Węgrzy szybko wykorzystali liczebną przewagę. Minutę później Zabolotnego z najbliższej odległości pokonał Mark Schlekmann. Trzeba uczciwie przyznać, że na lodzie dominowała jedna drużyna i nie byli to podopieczni Kalabera. W 23 minucie po jednej z interwencji ucierpiał Zabolotny. Nie było jednak potrzeby do wymiany bramkarza w naszym zespole. W 27 minucie mocno zapracowany bramkarz reprezentacji Polski wybronił sytuację sam na sam. Pechowym strzelcem po stronie rywali okazał się Balazs Varga. W 31 minucie biało-czerwoni po raz drugi w dzisiejszym spotkaniu zagrali w liczebnej przewadze. Karny boks po stronie miejscowych odwiedził Akos Mihaly, ukarany za uderzanie kijem. Zamiast szansy na kontaktowego gola, tego gola straciliśmy. Csanad Erdely w 32 minucie przejął krążek w naszej tercji i samotnie pognał w kierunku bramki Zabolotnego. Po chwili na tablicy wyników 3:0 dla Węgrów. Mecz zdecydowanie się zaostrzył. W 32 minucie na ławkę kar zjechał Sebastian Brynkus, a minutę później przymusowy odpoczynek po stronie rywala zaliczył Marton Nemes. W obu przypadkach były to kary mniejsze za spowodowanie upadku przeciwnika. Ostatecznie żadne z osłabień nie miało wpływu na zmianę wyniku dzisiejszej potyczki. W 35 minucie wróciliśmy do gry obu drużyn w pełnych zestawieniach. W tej samej minucie nieliczną sytuację bramkową po naszej stronie zmarnował Krystian Mocarski. W 36 minucie spore zamieszanie pod bramką Zabolotnego, który musiał kilkukrotnie interweniować. Na nasze szczęście tym razem krążek nie znalazł drogi do naszej „świątyni”. Po 40 minutach w Budapeszcie Węgrzy prowadzili 3:0.
Trzecia tercja i jej początek to znów mocna dominacja naszych dzisiejszych rywali. Węgrzy długo utrzymywali krążek w tercji obronnej biało-czerwonych. Polacy mieli duży problem, by przejąć „gumę”, nie mówiąc już o zawiązaniu składnej akcji z przodu. W 45 minucie minimalnie chybił celu Bence Stipsicz. Emocje oraz tempo meczu wyraźnie spadło. Gospodarze turnieju w pełni kontrolowali przebieg spotkania. Wynik również był dla nich korzystny. Nasza reprezentacja, grająca w mocno eksperymentalnym składzie miejscami była bezradna na lodowej tafli. W 52 minucie po raz drugi do protokołu meczowego wpisał się Syty. Tym razem polski zawodnik został ukarany karą mniejszą za zbyt wysoko uniesiony kij. Polacy z trudem, ale jednak zdołali wybronić osłabienie. W 55 minucie miejscowi dopięli swego. Doman Szongoth popisał się celnym uderzeniem w okienko. Niedługo później gospodarze przewinili. Na ławkę kar zjechał w 57 minucie meczu Vilmos Galló, ukarany za spowodowanie upadku rywala. Kilka sekund później dołączył do niego Csollak. Szybko rozegrany zamek w tercji rywala przyniósł nam upragnionego gola. Pierwszego gola w dniu dzisiejszym zdobył dla biało-czerwonych Dominik Paś. Na więcej naszą reprezentację stać dziś nie było. Polska przegrała z Węgrami 1:4.
Polska – Węgry 1:4 (0:1,0:2,1:1)
0:1 Simon Szathmary – 10:18
0:2 Mark Schlekmann (Bence Stipsicz – Tamas Sarpatki) – 21:56 (w przewadze 5/4)
0:3 Csanad Erdely – 31:11 (w osłabieniu 4/5)
0:4 Doman Szongoth (Vilmos Galló) – 54:31
1:4 Dominik Paś (Karol Biłas – Damian Tyczyński) – 57:49 (w przewadze 5/3)
Sędziowie: Marton Mach – Renató Tóth (główni), Balazs Sabian – David Szabó (liniowi).
Kary: 8 min – 12 min
Widzów: 977
Polska: Zabolotny (Miarka) – Maciaś, Biłas, Tyczyński, Paś, Kiełbicki – Bizacki, Zieliński, Brynkus, Syty, Michalski – Jaworski, Kamienieu, Gościński, Ubowski, Ślusarczyk – Florczak, Kurnicki, Krzemień, Mocarski.
Węgry: Vay (Horvath) – Stipsicz, Fejes, Varga, Hari, Erdely – Horvath M., Szathmary, Ambrus, Sarpatki, Schlekmann – Csollak, Ortenszky, Galló, Szongoth, Terbócs – Szabó, Horvath A., Nemes, Horvath B., Mihaly.