Jedenaście powodów do radości!
  Added 5 months ago   Skomentuj
Borys Kymona fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Są nie do zatrzymania w finałach Pucharu Polski! Hokeiści GKS-u Tychy mogą mieć słabszy okres gry w lidze, lecz gdy przychodzą rozgrywki pucharowe, to nie ma na nich mocnych. Tak było i tym razem, kiedy to w Krynicy ponownie zostawili w pokonanym polu JKH GKS Jastrzębie.
Spotkanie dość znacznie opóźniło się z powodu problemów z lodem. Gdy już krążek został rzucony na lód to przez początkowe minuty więcej przy krążku przebywali tyszanie. Pierwszy groźny strzał na bramkę Vilho Heikkinena oddał w 2. minucie Olli-Petteri Viinikainen, lecz jedyne co to uderzenie przyniosło, to szarpaninę pod jastrzębską bramką. Po niespełna siedmiu minutach z podobnego miejsca co swój fiński kolega próbował Alan Łyszczarczyk, jednak tym razem guma przemknęła tuż obok dalszego słupka. Na ripostę formalnych gości nie trzeba było zbyt długo czekać i już chwilę później Tomas Fucik interweniował po strzale Teemu Pulkkinena, który miał chrapkę na kolejne bramki po wczorajszym występie. Gdy czas pierwszej tercji nieuchronnie zbliżał się do połowy Martin Kasperlik w dogodnej okazji przekombinował i zbyt długo holował krążek, przez co „Fuczas” poradził sobie z uderzeniem.

Jękiem zawodu na tyskiej części trybun zakończyła się przeprowadzona w 16. minucie akcja drugiego ataku w składzie: Filip Komorski – Alan Łyszczarczyk - Rasmus Heljanko. Fiński napastnik próbował z bliska zmieścić krążek między słupkiem a Vilho Heikkinenem, jednak jego rodak w bramce okazał się lepszy. W ostatnich minutach tercji kolejny bieg w hokejowej skrzyni biegów wrzucili jastrzębianie. Mark Kaleinikovas soczyście przymierzył z dystansu, lecz Tomas Fucik pokazał, że co jak co, ale refleks to on ma i świetnie interweniował. Kilkukrotnie jeszcze gracze znad czeskiej granicy starali się otwarcie wyniku, jednak ciężko im było się przebić przez tyską defensywę. Na kilka sekund przed końcem szczęścia próbował Valtteri Kakkonen, ale tak jak na początku spotkania wynikła z tego jedynie szamotanina.

Druga tercja nieco wyhamowała tempo meczu i początkowo obydwie drużyny wyglądały, jakby wzajemnie się badały. Dopiero w 24. minucie z groźnym strzałem sprzed niebieskiej linii wyskoczył Olaf Bizacki, lecz trafił wprost w Vilho Heikkinena. Tyszanie z każdą minutą nabierali animuszu, aż wreszcie po 27 minutach dopięli swego. Najpierw Bartłomiej Jeziorski wrzucił gumę na bramkę, ta została zbita parkanem przez golkipera wprost na łopatkę Joony Monto. Fiński napastnik objechał bramkę jastrzębian wrócił na bulik i sprytnym strzałem pod poprzeczkę wprawił liczną grupę sympatyków tyskiej ekipy w stan euforii. Tyszanom było ciągle mało i chwilę późnej chcieli podwyższyć wynik w przewadze. Viktar Turkin uderzył bez przyjęcia, ale zostawił jedynie ślad na pleksi ponad bramką. 

Po 30. minucie można było zauważyć, ze z jastrzębian wyraźnie uszło powietrze i gra toczyła się głównie w ich tercji. Jakby na potwierdzenie tych słów w 35. minucie kolejne groźnie uderzenie na bramkę Vilho Heikkinena oddał Filip Komorski, lecz tym razem kaptan trójkolorowych musiał obejść się smakiem. Na 3 minuty przed przerwą można było zobaczyć przebudzenie w szeregach dzisiejszych gości. Niki Blomberg i Hannu Kuru starali się wreszcie przełamać tyską defensywę i pomimo dobrych prób, kolejno mocne strzału z dystansu jak i trącenie gumy pod bramką nie zaskoczyły Tomasa Fucika. Jedno trafienie w meczu nie wystarczała Jonnie Monto i jeszcze w drugiej tercji chciał zanotować dublet, lecz uderzył ponad poprzeczką i wynik pozostał bez zmian.

Trzecia tercja również rozkręcała się bez klarownych okazji z obu stron, jednak już jedna z pierwszych okazała tą skuteczną. Po raz kolejny zespołową akcje wyprowadził drugi atak trójkolorowych, lecz tym razem mogli bez żadnych skrępowań wskoczyć w objęcia. Filip Komorski brawurowo wjechał w tercje rywala i obił parkany Vilho Heikkinena. Od czego jest jednak rasowy napastnik jak nie od wyłuskiwania krążka przed bramką i zadawania ciosów niczym rasowy bokser. Taką personą jest w tym sezonie Rasmus Heljanko, więc skorzystał ze swojego ustawenia i ze stoickim spokojem umieścił gumę w odkrytej bramce. Następne minuty to wymiana ognia na tafli i akcja przenosząca się od bramki do bramki. Na strzał jednej drużyny padała natychmiastowa odpowiedź z drugiej strony. Tylko bramkarze, jak na złość tym razem nie zamierzali kapitulować.

Czas płynął nieubłaganie i działał na niekorzyść graczy z Jastrzębia. Im bliżej było do końcowej syreny tym większą motywacje mieli zawodnicy znad czeskiej granicy.  Od 56. minuty zamek założony wokół tyskiej bramki zamek zacieśniał się coraz bardziej, a Tomas Fucik co chwilę ocierał pot z czoła, bo pod jego świątynią co chwila się kotłowało. Nic nie może wiecznie trwać, jak mówią słowa jednej z polskich piosenek i „Fuczas” wreszcie wpuścił bramkę. Aleksi Makela uderzył z niebieskiej, a w podbramkowym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Vratislav Kunst wpychaj ąc gumę to siatki. Następne sekundy, co by nie mówić, były pełne napięcia dla obydwu stron, a Jastrzębie ciągle dokręcało śrubę. Napięcie przerwał na 15 sekund przed końcem Filip Komorski, który jak na kapitana przystało ustalił wynik meczu. Najpierw Rasmus Heljanko nieznacznie się pomylił spod bandy, jednak gumy sięgnął Komorski, drugi raz z rzędu ustalając wynik w finale.

GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)

1:0 Joona Monto – Bartłomiej Jeziorski (26:51)
2:0 Rasmus Heljanko – Filip Komorski – Alan Łyszczarczyk (43:41)
2:1 Vratislav Kunst – Aleksi Makela – Teemu Ronkainen (57:50, z pustą bramką)
3:1 Filip Komorski – Rasmus Heljanko – Matias Lehtonen (59:45, do pustej bramki)

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Paweł Kosidło (główni) – Sławomir Szachnewicz i Michał Gerne (liniowi) 
Minuty karne: 4-8
Strzały celne: 22-23
Widzów: 2635

GKS Tychy: Fucik – Kaskinen, Bizacki; Lehtonen (2), Monto, Jeziorski – Viinikainen, Kakkonen; Łyszczarczyk (2), Komorski, Heljanko  – Ciura, Pociecha; Viitanen, Turkin, Paś  – Bryk, Krzyżek; Larionovs, Ubowski, Gościński
Trener: Pekka Tirkkonen

JKH GKS Jastrzębie: Heikkinen (do 57:20, od 57:50 do 58:20, od 59:45)  – Ronkainen, Makela; Kaleinikovas (4), Kuru, Pulkkinen – Zurek, Bagin; Kasperlik, Kiełbicki, Petras (2) – Górny, Blomberg; Urbanowicz, Ślusarczyk, Ł. Nalewajka – Kunst, Hanzel; R. Nalewajka, Zając, Szczerba
Trener: Robert Kalaber
© 2025 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by