
Podopieczni Roberta Kalabera fantastycznie weszli w to spotkanie obejmując prowadzenie już w drugiej minucie. Na indywidualną szarzę w tercji ataku zdecydował się Maciej Urbanowicz - kapitan jastrzębskiej drużyny oddał strzał, który sparował Anton Svensson jednak tak nie fortunnie, że ten tuż za linią bramkową spadł na łopatkę kija Urbanowicza. Napastnik nie zastanawiając się długo nabił szwedzkiego goalkeepera otwierając wynik spotkania. 9 minut później Teemu Pulkkinen zakończył trójkową akcję strzałem spomiędzy kół bulikowych - niezasłonięty Svensson przepuścił krążek do bramki i gospodarze mieli już dwie bramki przewagi.
Obiektywnie należy napisać, że przyjezdni kompletnie przespali pierwszą tercję - w defensywie popełniali szkolne błędy a w tercji ataku często zamiast szukać strzałów, szukali podań do kolegów.
W drugiej tercji torunianie zdecydowanie przebudzili się. Byli aktywniejsi na bandach, częściej przeszkadzali jastrzębianom w rozgrywaniu krążka jednak nadziali się na skuteczność gospodarzy podczas gier w przewagach. Wykluczenie Mikko-Mattiego Paakoli na bramkę zamienił Mark Kaleinikovas, który precyzyjnie przymierzył przy krótkim słupku Svenssona. Nie sposób nie wspomnieć, że przy trzech pierwszych bramkach w tym spotkaniu bramkarzy ekipy z Grodu Kopernika mógł, a nawet powinien - zachować się zdecydowanie lepiej.
Trzecia tercja nie zapowiadała wielkich emocji, jednak kontaktowa bramka zmieniła nieco obliczę gry. W 45. minucie sprytnym strzałem po objechaniu bramki popisał się Deniss Fiodorovs i zaskoczył Vilho Heikkinena przywracając wiarę w serca toruńskich kibiców. Przyjezdni szukali swoich okazji i w 49. minucie wydawało się, że znaleźli - krążek po uderzeniu jednego z torunian minął interweniującego Heikkinena jednak z linii bramkowej został wybity. Sędziowie upewnili się jeszcze oglądając powtórkę video tej sytuacji i potwierdzili - gola kontaktowego nie było. W końcówce torunianie dostali okazję do gry w przewadze po wykluczeniu Hannu Kuru - trener Juha Nurminen wycofał bramkarza i postawił wszystko na jedną kartę jednak nie udało się wykorzystać tej szansy. Kuru już po powrocie na lodową taflę ustalił za to wynik spotkania strzałem do pustej bramki.
JKH wygrało piątą bitwę zasłużenie, będąc drużyną zdecydowanie lepszą w ofensywie od swoich rywali. W serii do 4 wygranych prowadzą 3:2 i już w środę w Toruniu staną przed szansą na przypieczętowanie awansu do półfinału Tauron Hokej Ligi.
JKH GKS Jastrzębie - KH Energa Toruń - 4:1 (2:0, 1:0, 1:1)
1:0 Maciej Urbanowicz - Kamil Górny - Szymon Kiełbicki (01:50) 2:0 Teemu Pulkkinen - Emil Bagin - Hannu Kuru (10:01) 3:0 Mark Kaleinikovas - Roman Rac - Martin Kasperlik (32:03 w przewadze) 3:1 Deniss Fiodorovs - Adrian Jaworski (44:19) 4:1 Hannu Kuru - Martin Kasperlik (58:06 do pustej bramki)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Marcin Polak (główni) - Artur Hyliński i Łukasz Sośnierz (liniowi)
Minuty karne: 10 - 12 min
Widzów: 820
JKH GKS Jastrzębie: Heikkinen - Ronkainen, Makela; Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen - Zurek, Bagin; Kasperlik, Rac, Petras - Górny, Kunst; Urbanowicz, Kiełbicki, Kamiński - Blomberg, Zając; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Ślusarczyk.
Trener: Robert Kalaber
KH Energa Toruń: Svensson - Henriksson, Lawlor; Denyskin, Syty, Bashirov - Svars, Zieliński; K. Kalinowski, Embrich, Paakola - Thyni Johansson, Jaworski; Fjodorovs, Arrak, Vorona - Gimiński, Maćkowski; Kogut, Prokurat, M. Kalinowski.
Trener: Juha Nurminen