
Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że podobnie jak we wczorajszym meczu, nie będzie miękkiej gry. Po raz kolejny bandy trzeszczały, a zawodnicy nie ustępowali w walce o krążek ani o jotę. Jako pierwszy strzał na bramkę oddał w 4. minucie Samuel Petras, sprawdzając czujność golkipera strzałem z bulika. Chwile później akcja przeniosła się pod drugą bramkę, gdzie w sytuacji sam na sam z Vilho Heikkinenem znalazł się Alan Łyszczarczyk. Popularny „Łyżka” będąc oko w oko z golkiperem zachował zimną krew i dał drużynie prowadzenie. Tyszanie kontynuowali ataki i już 2 minuty później prowadzenie mógł podwyższyć Viktar Turkin, jednak guma nieznacznie minęła słupek. W 10. minucie na bramkę Tomasa Fucika postanowił uderzyć Aleksi Makela, lecz tyski bramkarz za pomocą odbijaczki przeniósł krążek nad bramką.
O drugą bramkę wyjątkowo zabiegali fińscy napastnicy tyskiego zespołu. Duet Rasmus Heljanko – Joona Monto kilkukrotnie starał się znaleźć sposób na swojego rodaka, Vilho Heikkinena, jednak tym razem wyglądał na niewzruszonego na te próby. W 13. minucie jastrzębianie wyrównali w dość kuriozalny sposób. Emil Bagin wrzucił gumę z niebieskiej linii, a tuż przed bramką Roman Rac strącił ją za pomocą… będącej w powietrzu łyżwy. Arbitrzy mieli pewne obiekcje co do poprawnego zdobycia tego trafienia, więc udali się przed monitor obejrzeć powtórkę. Po kilku chwilach nie dopatrzyli się celowości w tym zagraniu i bramka została uznana. Im bliżej końca odsłony, tym częściej gracze znad czeskiej granicy zaczęli się pojawiać w tercji rywala. Prowadzenie swojemu zespołowi dwukrotnie chciał dać Maciej Urbanowicz, a także Hannu Kuru, ale Tomas Fucik pozostał niepokonany do końca tercji.
Pierwsze minuty drugiej odsłony meczu to okres zdecydowanej przewagi tyszan. Trójkolorowi oddawali sporo strzałów na bramkę Vilho Heikkinena, lecz nic z tego nie wynikało. Fiński golkiper kapitalnie interweniował po próbach Bartosza Ciury, Bartłomieja Pociechy czy Rasmusa Heljanko. Bramkarz ekipy z Jastrzębia z dobrej strony pokazał się także, gdy w 25. minucie najpierw Filip Komorski próbował z bliska, a do dobitki z bulika pognał Mateusz Bryk. Chwilę później pierwszą szanse na wykazanie się miał Tomas Fucik. Tuż po jego interwencji zawodnicy ponownie rozpoczęli szarpaninę, jednak żeby nie było zbyt monotonnie, to tym razem wykorzystano również jedną z bramek, która dość wyraźnie zmieniła swoje miejsce. To zamieszanie okazało się tylko niewinną utarczką w porównaniu do sytuacji z 30. minuty.
Bartosz Ciura mocnym wejściem powstrzymał konstruującego akcje Hannu Kuru, w sukurs któremu przyjechał Samuel Petras. Sędziowie wezwali do siebie kapitanów obydwu drużyn, aby ustalić wielkość i ilość wykluczeń w międzyczasie ogłaszając power break’a. Gdy zawodnicy zjeżdżali do swoich boksów na środku tafli Alan Łyszcarzczyk zahaczył barkiem bramkarza jastrzębian, Vilho Heikkinena, który przy reakcji dodał trochę od siebie. To wystarczyło, aby rozjuszyć Emila Bagina, który czym prędzej wyskoczył z boksu i na pełnej szybkości wjechał w nieświadomego ataku „Łyżkę”. Starcia rozgorzały na nowo, a sędziowie, żeby nie pominąć żadnego z krewkich zawodników musieli posiłkować się powtórkami.
Ostatnie minuty przed przerwą przywróciły właściwy rytm rywalizacji. W 37. minucie Heikkinen popisał się niebywałą paradą po kolejnej próbie z bliska Filipa Komorskiego. Zakotłowało się także pod bramką Tomasa Fucika. Przed bramką znajdowali się prawie wszyscy zawodnicy z pola,a mimo to Samuel Petras był bardzo blisko wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie. Nie udało się przez ofiarną interwencje jednego z tyskich defensorów.
Obraz początku trzeciej tercji nie odbiegał znacznie od pierwszych minut poprzedniej odsłony. Ponownie to tyska drużyna była stroną dominującą, ale w żaden sposób nie umieli potwierdzić tego bramką. Trzeba uczciwie przyznać, że bramkarz Ville Heikkinen grał dzisiaj wybitnie i aby go pokonać trzeba było wznieść się na wyżyny swoich strzeleckich umiejętności. Swoje szansę mieli rzecz jasna także jastrzębianie. W 48. minucie po kolejnym ostrzale bramki gości z kontrą urwał się wyjątkowo aktywny w szeregach przyjezdnych Roman Rac, ale jego próba nie przyniosła rezultatu. Chwile później z bulika strzelał Szymon Kiełbicki, ale Fucik złapał gumę do „raka”.
Gdy na zegarze pozostało równo pięć minut tyszanie założyli zamek po wygranym wznowieniu. Krążek wędrował jak po sznurku między kijami zawodnikami trzeciej formacji trójkolorowych, aż w końcu napatoczył się Jere-Matiasowi Alanenowi, który nie myśląc długo trafił pod poprzeczkę zaskakując zasłoniętego Ville Heikkinena. Jastzrębski zespół protestował jeszcze, ze stojący przed bramką Mark Viitanen celowo utrudniał bramkarzowi interwencje. Po kolejnej już analizie sędziowie podtrzymali swoją pierwotną decyzje o uznaniu trafienia.
Na 85 sekund przed końcową syreną trener Robert Kalaber wykorzystał czas, aby przekazać drużynie ostatnie wskazówki i ściągnąć z lodu bramkarza. Na wiele się to zdało, bowiem tyszanom udało wyjść się z oblężenia bramki, a Filip Komorski na niespełna pół minuty przed końcem ze stoickim spokojem przejechał całą tafle i asekurował krążek w drodze do pustej siatki potęgując ekstazę na trybunach.
GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie 3:1 (1:1, 0:0, 2:0)
1:0 Alan Łyszczarczyk (03:45)
1:1 Roman Rac – Emil Bagin – Jakub Zurek (12:10)
2:1 Jere-Matias Alanen – Bartosz Ciura (55:06)
3:1 Filip Komorski – Rasmus Heljanko (59:34, do pustej bramki)
Sędziowali: Michał Baca i Przemysław Gabryszak (główni) – Artur Hyliński i Łukasz Sośnierz (liniowi)
Minuty karne: 16 - 18
Strzały: 41 - 28
Widzów: 2535
GKS Tychy: Fucik – Viinikainen (2), Kakkonen; Paś, Monto (2), Jeziorski – Kaskinen, Allen; Łyszczarczyk (2), Komorski, Heljanko – Ciura (6), Pociecha (2); Viitanen, Alanen, Lehtonen – Krzyżyk, Bryk (2); Ubowski, Turkin, Gościński.
Trener: Pekka Tirkkonen
JKH GKS Jastrzębie: Heikkinen – Ronkainen, Makela (2); Szczerba, Kuru, Pulkkinen – Zurek, Bagin (4); Kaleinikovas, Petras (8), Rac – Górny, Kunst (2); Urbanowicz, Kiełbicki, Ślusarczyk – Zając, Hanzel; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Kamiński.
Trener: Robert Kalaber