Bardzo poważnie "domowy" turniej Mistrzostw Świata traktują reprezentanci Szwecji, którym marzy się powrót na tron. Ich mistrzowskie aspiracje widać po składzie, w jakim "Trzy Korony" przystąpiły do tej imprezy i było także je widać w pierwszym spotkaniu Szwedów. 

Już pierwsza tercja meczu ze Słowacją ustawiła graczy Trzech Koron w doskonałej pozycji. Podopieczni Sama Hallama trzykrotnie znajdowali drogę do bramki Patrika Rybara. Na listę strzelców wpisali się Mikael Backlund, Leo Carlsson i Jonas Brodin. Dwie pierwsze bramki dla Trzech Koron były niemal identyczne. Zarówno Backlund, jak i Carlsson bez przyjęcia skierowali krążek do siatki Słowaków po podaniach Emila Heinemana i Marcusa Petterssona.

Brodin z kolei popisał się potężnym strzałem spod linii niebieskiej, zaskakując golkipera reprezentacji Słowacji.

W drugiej tercji to Słowacy byli aktywniejsi na lodzie, próbując za wszelką cenę wrócić do gry w tym spotkaniu. Niestety dla naszych południowych sąsiadów, świetnie spisywał się między słupkami szwedzkiej bramki Jacob Markstrom. Nieco gorzej ze strzałami rywali radził sobie Rybar, który w drugiej tercji musiał kolejny raz wyciągać krążek z własnej bramki.

Dzieła zniszczenia dopełnił gwiazdor Trzech Koron Mika Zibanejad, który w 58. minucie ustalił wynik spotkania na 5:0 dla reprezentacji Szwecji.