W bardzo dobrym stylu Amerykanie przywitali się z tegoroczną edycją Mistrzostw Świata, wygrywając pierwsze dwa mecze tego turnieju i zaczynając imprezę od bilansu bramkowego 11:0 w pierwszych dwóch pojedynkach. Ich rywalami były jednak słabsze drużyny takie jak Dania i Węgry.

Po dniu przerwy na graczy zza Oceanu czekał pierwszy poważny sprawdzian - starcie z drużyną narodową Szwajcarii. Helweci w dotychczasowych spotkaniach ulegli po dogrywce Czechom oraz pewnie pokonali Duńczyków. 

Bezpośredni pojedynek Amerykanów ze Szwajcarami rozpoczął się od nieco lepszej gry podopiecznych Ryana Warsofskiego. Hokeiści reprezentacji Stanów Zjednoczonych częściej zagrażali bramce Leonardo Genoniego, ale za każdym razem doświadczony golkiper stawał na wysokości zadania. 

Co nie udało się Amerykanom, udało się Helwetom, którzy po 20 minutach prowadzili w hali Jyske Bank Boxen w Herning 2:0. Joeya Daccorda pokonali Damien Riat w 13. minucie gry i Jonas Siegenthaler w 16. minucie spotkania. Pierwszy z wymienionych zawodników wykorzystał spore zamieszanie pod bramką rywali, zaś drugi skorzystał z tego, że golkiper rywali był zasłonięty przez grupę zawodników obu ekip.

Druga tercja była najspokojniejszą w tym meczu. Poza dwiema karami - po jednej dla każdej ze stron - nie działo się nic godnego odnotowania.

W trzeciej części meczu natomiast uwydatniła się w pełni przewaga Szwajcarów, którzy nie tylko byli stroną aktywniejszą, ale potrafili to udowodnić w statystyce strzałów oraz, co najważniejsze, w zdobyczy bramkowej. W 52. minucie Daccorda pokonał Dean Kukan, ustalając wynik spotkania na 3:0 dla Helwetów. Hokeista ZSC Lions Zurich oddał z pozoru prosty do obrony strzał, ale krążek odbił się jeszcze od łyżwy jednego z amerykańskich defensorów i zaskoczył Joeya Daccorda.