Magia piątego meczu. Tyszanie górą w Klagenfurcie!
Added 4 weeks ago
Skomentuj
Borys Kymona
fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Tyszanie od początku spotkania napierali na rywala i pokazywali, że przyjechali do Klagenfurtu z konkretnym celem. Już w pierwszych 100 sekundach dwukrotnie poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Floriana Vorauera. Najpierw wprost w bramkarza uderzył Matias Lehtonen, a chwilę później bliski szczęścia był Valtteri Kakkonen, ale zabrakło kogoś do dobitki. W 4. minucie przebojowo ruszył Bartłomiej Jeziorski kiwając jednego z rywali, ale okazało się, że ten zwód kosztował go dogodną pozycję strzelecką. Gracze Klagenfurtu uderzali raczej sporadycznie, wykorzystując przerwy w natarciach tyskiej ekipy. Jedna z takich szans pojawiła się chwile przed próbą „Jeziora”, gdy Clemens Unterweger uderzył z bulika, lecz prosto w Fucika, który nie miał kłopotów z interwencją. Już dwie minuty później szansę na debiutanckie trafienie w trójkolorowych barwach zmarnował Jusso Walli. Rosły obrońca miał czas i miejsce na precyzyjny strzał spomiędzy bulików, ale niestety chybił.
Następne minuty wyhamowały nieco tempo gry, ale to nie znaczy, że nie padały kolejne strzały. Próbą z bulika postraszył Henri Knuutinen, a niespodziankę mógł sprawić Rafał Drabik, który zmianą kierunku lotu krążka tuż przed bramką mógł zaskoczyć Floriana Vorauera. W 11. minucie dość dyskusyjną karę za przeszkadzanie wyłapał Bartłomiej Pociecha i tyszanie musieli radzić sobie w osłabieniu. Pomimo liczebnej przewagi gospodarzy tyscy zawodnicy bronili się naprawdę dobrze nie dając im zbyt wielu okazji do otwarcia wyniku. W 17. minucie swoją okazję do strzelenia gola zmarnował Olli Kaskinen, choć jego uderzenie z bulika sprawiło golkiperowi nieco problemów. Już chwile później fiński obrońca pokazał się z jak najlepszej strony w kapitalny, wręcz podręcznikowy sposób zatrzymując wychodzącego sam na sam Simeona Schwingera. Na przerwę ekipy schodziły z bezbramkowym wynikiem.
Druga tercja rozpoczęła się od wreszcie mocniejszego ataku zawodników gospodarzy. Na bramkę Tomasa Fucika wrzucał krążek Simeon Schwinger, ale tyski bramkarz poradził sobie z tą próbą. W 24. minucie do głosu zaczęli powoli dochodzić tyszanie. Alan Łyszczarczyk przymierzył z dystansu obijając słupek bramki Floriana Vorauera, do dobitki z ostrego kąta dotarł Hannu Kuru, jednak ponownie trafił w ten sam słupek, a za trzecim razem krążek o włos minął bramkę. Po tak zmarnowanej okazji tyscy gracze mogli pluć sobie w brodę, bo mogła się nie już powtórzyć. Po tym przerywniku ponownie do głosu doszli gracze Klagenfurtu i golkiper przyjezdnych raz po raz musiał ratować swój zespół.
Nieprzyjemne strzały oddawali Thomas Hundertpfund, Raphaell Herburger czy Tobias Sablatting, ale wciąż brakowało jakiegoś niuansu żeby przełamać szyki obronne. Im dłużej trwał mecz, tym częściej można było widać błędy popełniane przez trójkolorowych, co mogło się zemścić. W 37. minucie po raz kolejny świetny strzał oddał Alan Łyszczarczyk, jednak gumę zbił Vorauer i to w dość ekwilibrystyczny sposób. Golkiper austriackiego zespołu odbił krążek w momencie gdy z dłoni wypadł mu kij i odbijaczka przez co ryzykował kontuzją. Gdy wydawało się, że i ta odsłona zakończy się bezbramkowo, to na 6 sekund przed przerwą wynik otworzył Nicholas Petersen. Po wygranym buliku guma wróciła do stającego na buliku Kanadyjczyka, a ten huknął ile sił w rekach i pokonał zasłanianego Fucika.
Na ostatnie 20 minut spotkania tyszanie wyszli zmotywowani i z chęcią poprawy po słabej końcówce poprzedniej odsłony. Od początku goście kąsali Floriana Vorauera próbami Rasmusa Heljanko czy Filipa Komorskiego, ale wciąż brakowało niewiele. Udało się wreszcie w 50 minucie. Mark Viitanen wygarnął krążek pod bandą, oddał go pod niebieską do Matiasa Lehtonena, ten między buliki do Joony Monto, po czym ponownie do Viitanena już przed bramkę, który wymanewrował bramkarza i doprowadził do wyrównania. Od tego momentu widać było, że Tychy odżyły i ponownie mają ciąg na bramkę. Kolejne groźne strzały oddawali Dominik Paś czy Hannu Kuru, a na nieco ponad 5 minut przed końcem na ławkę kar powędrował Mathias From, co było wręcz wymarzoną okazja na zmianę biegu meczu. Faktycznie, wystarczyło 37 sekund, aby trójkolorowi wyszli na prowadzenie. Valtteri Kakkonen strzelił ile pary w rękach, a guma po drodze zrykoszetowała od jednego z obrońców i zmyliła Vorauera.
Tyszanie wykorzystali przepis istniejący wyłącznie w meczach Hokejowej Lidze Mistrzów polegającej na tym, że po bramce w przewadze ukarany zawodnik nie opuszcza ławki i już po 27 sekundach zadali rywalowi kolejny cios. Valtteri Kakkonen podał pod bandę do Rasmusa Heljanko, a ten na bulik do Marka Viitanena, który znalazł lukę między parkanami Floriana Vorauera i tym sposobem powiększył przewagę bramkową. Już chwilę później Hannu Kuru mógł strzelić bramkę numer cztery, ale nieznacznie się pomylił. Na niespełna 3 minuty przed końcem z tafli zjechał Vorauer, a tyszanie musieli bronić się przed kontaktowym trafieniem. Chwilę potrwało zanim trójkolorowi zawiązali kontratak. Wreszcie, na 30 sekund przed końcem, Matias Lehtonen ze stoickim spokoju załadował bramkę do pustej zabijając tym samym meczowe emocji przynosząc swojej drużynie pierwszy zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów.
KAC Klagenfurt – GKS Tychy 1:4 (0:0, 1:0, 0:4)
1:0 Nicholas Petersen – Thimo Nickl – Clemens Unterweger (39:54)
1:1 Mark Viitanen – Joona Monto – Matias Lehtonen (49:07)
1:2 Valtteri Kakkonen – Rasmus Heljanko – Alan Łyszczarczyk (55:26, w przewadze)
1:3 Mark Viitanen – Rasmus Heljanko – Valtteri Kakkonen (55:53, w przewadze)
1:4 Matias Lehtonen – Mark Viitanen – Mateusz Bryk (59:30, do pustej bramki)
Sędziowali: Trpimir Piragić i Christoph Sternat (głowni) – David Nothegger i Wolfgang Puff (liniowi)
Minuty karne: 8-10
Strzały celne: 36-29
Widzów: 2275
KAC: Vorauer (do 57:14, od 59:30) – Jensen Aabo, Sablatting; Petersen, Herburger, From (2) – Simovic, Nickl; Schwinger (2), Hundertpfund (2), Obersteiner – Unterweger, Preiml (2); Gomboc, Van Ee, Wasching – Lam, Dobrovolny
Trener: Kirk Furey
GKS Tychy: Fucik – Viinikainen, Bryk; Paś, Komorski (2), Jeziorski – Kaskinen, Kakkonen; Lehtonen, Monto, Viitanen (2) – Pociecha (2), Walli (2); Łyszczarczyk (2), Kuru, Heljanko – Sobecki, Bizacki; Drabik, Gościński, Knuutinen
Trener: Pekka Tirkkonen
Piąta kolejka Hokejowej Ligi Mistrzów jest dla tyskich hokeistów szczególna. Zawsze kiedy odnoszą zwycięstwo w tych rozgrywkach, jest to właśnie w tym przedostatnim meczu. Dzisiejsze zwycięstwo jest wyjątkowo pod tym względem, że po raz pierwszy udało się to na wyjeździe. Po szalonej trzeciej tercji, w której odwrócili losy meczu do góry nogami wygrali przynosząc radość swojej grupie kibiców.
Tyszanie od początku spotkania napierali na rywala i pokazywali, że przyjechali do Klagenfurtu z konkretnym celem. Już w pierwszych 100 sekundach dwukrotnie poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Floriana Vorauera. Najpierw wprost w bramkarza uderzył Matias Lehtonen, a chwilę później bliski szczęścia był Valtteri Kakkonen, ale zabrakło kogoś do dobitki. W 4. minucie przebojowo ruszył Bartłomiej Jeziorski kiwając jednego z rywali, ale okazało się, że ten zwód kosztował go dogodną pozycję strzelecką. Gracze Klagenfurtu uderzali raczej sporadycznie, wykorzystując przerwy w natarciach tyskiej ekipy. Jedna z takich szans pojawiła się chwile przed próbą „Jeziora”, gdy Clemens Unterweger uderzył z bulika, lecz prosto w Fucika, który nie miał kłopotów z interwencją. Już dwie minuty później szansę na debiutanckie trafienie w trójkolorowych barwach zmarnował Jusso Walli. Rosły obrońca miał czas i miejsce na precyzyjny strzał spomiędzy bulików, ale niestety chybił.
Następne minuty wyhamowały nieco tempo gry, ale to nie znaczy, że nie padały kolejne strzały. Próbą z bulika postraszył Henri Knuutinen, a niespodziankę mógł sprawić Rafał Drabik, który zmianą kierunku lotu krążka tuż przed bramką mógł zaskoczyć Floriana Vorauera. W 11. minucie dość dyskusyjną karę za przeszkadzanie wyłapał Bartłomiej Pociecha i tyszanie musieli radzić sobie w osłabieniu. Pomimo liczebnej przewagi gospodarzy tyscy zawodnicy bronili się naprawdę dobrze nie dając im zbyt wielu okazji do otwarcia wyniku. W 17. minucie swoją okazję do strzelenia gola zmarnował Olli Kaskinen, choć jego uderzenie z bulika sprawiło golkiperowi nieco problemów. Już chwile później fiński obrońca pokazał się z jak najlepszej strony w kapitalny, wręcz podręcznikowy sposób zatrzymując wychodzącego sam na sam Simeona Schwingera. Na przerwę ekipy schodziły z bezbramkowym wynikiem.
Druga tercja rozpoczęła się od wreszcie mocniejszego ataku zawodników gospodarzy. Na bramkę Tomasa Fucika wrzucał krążek Simeon Schwinger, ale tyski bramkarz poradził sobie z tą próbą. W 24. minucie do głosu zaczęli powoli dochodzić tyszanie. Alan Łyszczarczyk przymierzył z dystansu obijając słupek bramki Floriana Vorauera, do dobitki z ostrego kąta dotarł Hannu Kuru, jednak ponownie trafił w ten sam słupek, a za trzecim razem krążek o włos minął bramkę. Po tak zmarnowanej okazji tyscy gracze mogli pluć sobie w brodę, bo mogła się nie już powtórzyć. Po tym przerywniku ponownie do głosu doszli gracze Klagenfurtu i golkiper przyjezdnych raz po raz musiał ratować swój zespół.
Nieprzyjemne strzały oddawali Thomas Hundertpfund, Raphaell Herburger czy Tobias Sablatting, ale wciąż brakowało jakiegoś niuansu żeby przełamać szyki obronne. Im dłużej trwał mecz, tym częściej można było widać błędy popełniane przez trójkolorowych, co mogło się zemścić. W 37. minucie po raz kolejny świetny strzał oddał Alan Łyszczarczyk, jednak gumę zbił Vorauer i to w dość ekwilibrystyczny sposób. Golkiper austriackiego zespołu odbił krążek w momencie gdy z dłoni wypadł mu kij i odbijaczka przez co ryzykował kontuzją. Gdy wydawało się, że i ta odsłona zakończy się bezbramkowo, to na 6 sekund przed przerwą wynik otworzył Nicholas Petersen. Po wygranym buliku guma wróciła do stającego na buliku Kanadyjczyka, a ten huknął ile sił w rekach i pokonał zasłanianego Fucika.
Na ostatnie 20 minut spotkania tyszanie wyszli zmotywowani i z chęcią poprawy po słabej końcówce poprzedniej odsłony. Od początku goście kąsali Floriana Vorauera próbami Rasmusa Heljanko czy Filipa Komorskiego, ale wciąż brakowało niewiele. Udało się wreszcie w 50 minucie. Mark Viitanen wygarnął krążek pod bandą, oddał go pod niebieską do Matiasa Lehtonena, ten między buliki do Joony Monto, po czym ponownie do Viitanena już przed bramkę, który wymanewrował bramkarza i doprowadził do wyrównania. Od tego momentu widać było, że Tychy odżyły i ponownie mają ciąg na bramkę. Kolejne groźne strzały oddawali Dominik Paś czy Hannu Kuru, a na nieco ponad 5 minut przed końcem na ławkę kar powędrował Mathias From, co było wręcz wymarzoną okazja na zmianę biegu meczu. Faktycznie, wystarczyło 37 sekund, aby trójkolorowi wyszli na prowadzenie. Valtteri Kakkonen strzelił ile pary w rękach, a guma po drodze zrykoszetowała od jednego z obrońców i zmyliła Vorauera.
Tyszanie wykorzystali przepis istniejący wyłącznie w meczach Hokejowej Lidze Mistrzów polegającej na tym, że po bramce w przewadze ukarany zawodnik nie opuszcza ławki i już po 27 sekundach zadali rywalowi kolejny cios. Valtteri Kakkonen podał pod bandę do Rasmusa Heljanko, a ten na bulik do Marka Viitanena, który znalazł lukę między parkanami Floriana Vorauera i tym sposobem powiększył przewagę bramkową. Już chwilę później Hannu Kuru mógł strzelić bramkę numer cztery, ale nieznacznie się pomylił. Na niespełna 3 minuty przed końcem z tafli zjechał Vorauer, a tyszanie musieli bronić się przed kontaktowym trafieniem. Chwilę potrwało zanim trójkolorowi zawiązali kontratak. Wreszcie, na 30 sekund przed końcem, Matias Lehtonen ze stoickim spokoju załadował bramkę do pustej zabijając tym samym meczowe emocji przynosząc swojej drużynie pierwszy zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów.
KAC Klagenfurt – GKS Tychy 1:4 (0:0, 1:0, 0:4)
1:0 Nicholas Petersen – Thimo Nickl – Clemens Unterweger (39:54)
1:1 Mark Viitanen – Joona Monto – Matias Lehtonen (49:07)
1:2 Valtteri Kakkonen – Rasmus Heljanko – Alan Łyszczarczyk (55:26, w przewadze)
1:3 Mark Viitanen – Rasmus Heljanko – Valtteri Kakkonen (55:53, w przewadze)
1:4 Matias Lehtonen – Mark Viitanen – Mateusz Bryk (59:30, do pustej bramki)
Sędziowali: Trpimir Piragić i Christoph Sternat (głowni) – David Nothegger i Wolfgang Puff (liniowi)
Minuty karne: 8-10
Strzały celne: 36-29
Widzów: 2275
KAC: Vorauer (do 57:14, od 59:30) – Jensen Aabo, Sablatting; Petersen, Herburger, From (2) – Simovic, Nickl; Schwinger (2), Hundertpfund (2), Obersteiner – Unterweger, Preiml (2); Gomboc, Van Ee, Wasching – Lam, Dobrovolny
Trener: Kirk Furey
GKS Tychy: Fucik – Viinikainen, Bryk; Paś, Komorski (2), Jeziorski – Kaskinen, Kakkonen; Lehtonen, Monto, Viitanen (2) – Pociecha (2), Walli (2); Łyszczarczyk (2), Kuru, Heljanko – Sobecki, Bizacki; Drabik, Gościński, Knuutinen
Trener: Pekka Tirkkonen
