Filip Komorski: Mam nadzieję, że zostawiliśmy dobre wrażenie!
  Added 3 weeks ago   Skomentuj
Borys Kymona fot. Planet of Hockey
Hokeiści GKS-u Tychy po szalonym spotkaniu przegrali z fińskim Lukko na zakończenie swoich zmagań w tegorocznej Lidze Mistrzów. O niedosycie po meczach w CHL, trudnych rywalach i powrocie do ligowej rzeczywistości porozmawialiśmy z kapitanem zespołu, Filipem Komorskim.





Borys Kymona: Przegrywacie wasze ostatnie spotkanie w tegorocznej Lidze Mistrzów z Lukko. To jest chyba taki mecz, po którym czuję się niedosyt.

Filip Komorski: Oczywiście czujemy niedosyt po tym meczu. Dwukrotnie prowadziliśmy. Tracimy po raz kolejny w tej edycji Ligi Mistrzów bramkę na w
ostatniej minucie, w Salzburgu, dzisiaj. Szkoda, bo bo na pewno w każdym z tych meczów zostawiliśmy dużo energii, dużo pracy nas to kosztowało. Kończymy edycję tylko tylko z trzema punktami, bo jako sportowiec no wolałbym brzydko grać, ale punkty zdobywać niż ładnie walczyć, ale te punkty gdzieś cały czas tam przelatywały przez palce. 


BK: No właśnie takim niedosytem można nazwać całe te rozgrywki, no bo, tak jak wspomniałeś, były te końcowe sekundy w Salzburgu i anulowane bramki ze szwedzkimi drużynami. Można powiedzieć, że cztery z tych meczów mogły się potoczyć zupełnie inaczej?

FK: Myślę, że nawet pięć, bo tutaj tak naprawdę jedyny mecz, gdzie rzeczywiście przeciwnik nas zdominował, był w Zurychu, a w każdym z tych innych meczów ten wynik był na jedną, dwie bramki, więc szkoda, bo bo tak jak Salzburgu zaczęliśmy, też straciliśmy bramkę w ostatnich minutach, później Zurych, następnie te dwa mecze ze szwedzkimi drużynami u nas, gdzie rzeczywiście mieliśmy swoje szanse, mieliśmy nieuznane bramki. Niestety taki jest hokej i i wierzę, że że ten los się do nas uśmiechnie w tych momentach bardziej nam potrzebnych.


BK: To już był twój trzeci raz, kiedy grałeś z Tychami w Lidze Mistrzów, ale chyba
zdecydowanie najcięższy. Pamiętam, że  jak rozmawialiśmy na fecie mistrzowskiej, mówiłeś, że chcecie zagrać z tą
europejską czołówką. Udało się zagrać z Frolundą, z Zurychem. To były tak ciężkie mecze jak się spodziewałeś?

FK: Na pewno były ciężkie. Myślałem, że te wszystkie mecze będą wyglądały bardziej jak te z Zurychem, czyli tam naprawdę nie mieliśmy wiele z gry. W sumie to nic nie mieliśmy z gry i po prostu bardzo się mocno wybroniliśmy. Ale wydaje mi się, że w reszcie tych spotkań, w tych pięciu pozostałych spotkaniach naprawdę troszeczkę napsuliśmy krwi przeciwnikowi i mam nadzieję, wierzę w to, że że zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie w tej edycji, chociaż nie mi to oceniać. Aczkolwiek tak jak mówię ze sportowego punktu widzenia jako sportowiec żałuję, że że kilka tych punktów gdzieś tam przeleciało.


BK:  A odpowiada ci ta nowa formuła Ligi Mistrzów, czy jednak lepiej się grało z tymi trzema rywalami jak wcześniej?

FK: Wiesz co, chyba fajnie. No grasz z innymi zespołami, masz sześć innych zupełnie drużyn, możesz zobaczyć sześć innych stylów. Wiesz też nie grałem długo w tej Lidze Mistrzów, w sensie długo, no jakiś czas. Wydaje mi się, że to jest to jest chyba fajne, że masz możliwość spotkać się z sześcioma drużynami, z sześcioma może nawet różnymi ligami, jak jakby tak ci losowanie było łaskawe, a a nie tylko z z trzema. Więc jedynie co żałuję, że Zurych też do nas nie przyjechał do
tutaj do do Tychów i może ten mecz byłby jeszcze bardziej wyrównany, ale wydaje mi się, że to była fajna edycja.

BK: Za nami Liga Mistrzów, ale przed nami kolejne mecze ligowe. No bo już jutro rusza u Was operacja "Jastrzębie", kolejne mecze, później derby z Unią, więc tak
naprawdę nie ma czasu na odpoczynek. No i też trzeba gonić rywali, bo to miejsce w tabeli chyba nie do końca wam odpowiada?

FK: Zdecydowanie. No do tej pory walczyliśmy na dwóch polach. Czy tutaj Liga Mistrzów, czy nasze ligowe rozgrywki. Dzisiaj grubą kreską odcinamy Ligę Mistrzów i po prostu chowamy je gdzieś w głowie do tych fajnych wspomnień i to już jest historia i przed nami już tylko jedno pole walki, czyli te ligowe rozgrywki. Na razie gramy w kratkę w lidze,  na pewno jest to spowodowane wyjazdami, całą logistyką Ligi Mistrzów przy mocno naprężonym harmonogramem
rozgrywek, ale tak jak już mówię teraz już wracamy. Aczkolwiek teraz gramy co dwa dni, piątek, niedziela, wtorek. Bardzo ważne mecze dla nas, jeśli chodzi o Puchar Polski. Następnie znowu piątek mamy też ważny mecz, więc to już teraz musimy się skupić, nastawić głowy i nasze organizmy na to, że wszystko musimy zostawić na lodzie.

© 2025 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by