Karol Sobecki: Byliśmy blisko, żeby sprawić niespodziankę
Added 3 weeks ago
Skomentuj
Jacek Kopciński
fot. Planet of Hockey
Po ostatnim meczu tegorocznej edycji Champions Hockey League, w którym GKS Tychy stoczył zacięty bój z czwartą siłą Finlandii, rozmawialiśmy z Karolem Sobeckim. Zawodnik podsumował grę w europejskich pucharach, ocenił co odróżnia CHL od Tauron Hokej Ligi, a także poruszył temat słabszej postawy w rodzimej lidze.
Jacek Kopciński: Za wami ostatni mecz tegorocznej edycji Champions Hockey League. Mecz z czwartą drużyną Finlandii. Zapytam, jak w ogóle podsumujesz waszą grę w tym spotkaniu?
Karol Sobecki: Myślę, że graliśmy bardzo dobrze. Wynik był na styku. Dwie bramki straciliśmy dopiero gdzieś pod koniec meczu. Na pewno wierzyliśmy, patrząc na to, że prowadziliśmy nawet 4:3. Szkoda tego, no ale wyciągamy lekcje na Tauron Hokej Ligę.
JK: Mam wrażenie, że prowadziliście bardzo otwartą grę z tym rywalem. Mimo oczywistych dysproporcji, jeśli chodzi o poziom czy siłę, to też nie podeszliście tak bojaźliwie do tego rywala, tylko wręcz przeciwnie – chcieliście chyba coś udowodnić na tle tak silnego przeciwnika.
KS: Graliśmy u siebie, nie mieliśmy nic do stracenia. Graliśmy to, co potrafimy najlepiej. Musimy też powoli robić ten krok do przodu w Tauron Hokej Lidze, bo na razie nie idzie nam tak, jak myśleliśmy. Ale przeciwnik na pewno nie był przygotowany na taką naszą grę. Myślę, że zagraliśmy naprawdę w taki sposób, że przeciwnik nie był na nas gotowy.
JK: Pytałem już o ocenę całego meczu, ale jak podsumowałbyś trzecią tercję? Chyba była po prostu najlepsza w waszym wykonaniu, przy tym ile się działo, ile udało wam się zdobyć bramek i ciągle byliście w grze. Chyba z tej trzeciej tercji można być szczególnie zadowolonym?
KS: Tak, szczególnie zadowolonym. Strzeliliśmy dwie bramki, bodajże, jeżeli dobrze pamiętam. To też na pewno był błąd młodego bramkarza, ale dobrze to wykorzystaliśmy i naprawdę byliśmy blisko, żeby sprawić niespodziankę.
JK: A jak w ogóle podsumujesz grę rywali? Co było ich taką najgroźniejszą bronią w tym spotkaniu?
KS: Na pewno szybkość. To jest zdecydowanie to, co odróżnia CHL. Szybkość, a później dochodzą kolejne detale, czyli gdzieś tam strzał, podanie i zmiennokierunkowość zawodników. Ale na pewno ta szybkość to jest główny aspekt.
JK: Czy w ogóle podchodząc do tego meczu mieliście gdzieś z tyłu głowy, że reprezentujecie cały polski hokej i ten dzisiejszy mecz to był też chyba mecz trochę o taką przyszłość dla polskiej drużyny, kolejnych polskich drużyn w Champions Hockey League?
KS: Jasne, że tak. Dla nas jako reprezentantów Polski, staramy się dawać jak najlepszy przykład, żeby właśnie ten polski hokej szedł do góry, tak jak wzrastał rok temu. Mam nadzieję, że za rok będziemy jako polska drużyna w Champions Hockey League i będziemy wygrywać te mecze i dostaniemy się do dalszej rundy.
JK: To na koniec zapytam o temat, który już zacząłeś, czyli o skupienie się teraz na Tauron Hokej Lidze. Ten tydzień macie na pewno bardzo ciężki, bo tutaj mecz z Finami, za chwilę u siebie mecz z Jastrzębiem, potem wyjazd do Oświęcimia. Dlaczego sądzisz, że w Hokejowej Lidze Mistrzów gracie tak dobrze z takimi silnymi rywalami? Jesteście w stanie wygrywać albo być na styku z wynikiem, a w tej polskiej lidze nie idzie wam tak, jak byście tego chcieli?
KS: Jest to ciężkie do powiedzenia, a nawet do rozwiązania. Myślę, że trenerzy też mają twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o ten temat. Może to po prostu nastawienie. Na taki Champions Hockey League potrafimy wyjść jako drużyna. Wychodzimy z szatni, głowy są na lodzie, a nie zostają w szatni. Tak jak w Katowicach ostatni mecz – pierwsza zmiana, dostajemy bramkę i to od razu mentalnie gdzieś tam nas obniża. Później dostajemy drugą bramkę do pięciu minut i schodzimy ze spuszczonymi głowami. Potem ciężko jest to odwrócić i niestety tak to wygląda. Mam nadzieję, że w piątek na swoim lodowisku pokonamy Jastrzębie, które naprawdę jest na ten moment rewelacją sezonu, i że pociągniemy już teraz tylko w górę.
