Wymęczone zwycięstwo tyszan
Added 6 days ago
Skomentuj
Borys Kymona
fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Początek spotkania był bardzo niemrawy. Na pierwsze konkretne zagrożenie dla bramki którejś z drużyn musieliśmy poczekać do 6. minuty meczu. Tedy to Alan Łyszczarczyk mocno przymierzył z bulika w dalszy róg bramki, lecz jego starania uprzedził Bohdan Dyachenko. Niedługo później swoich sił spróbował Olli-Petteri Viinikainen, ale krążek po jego uderzeniu poszybował tuż nad poprzeczką. W 13. minucie na ławkę kar powędrował Rafał Drabik, co skrzętnie wykorzystali gracze Polonii. Levvi Karjalainen podał do niepilnowanego w środkowej części tercji Miro Lehtimakiego, a ten precyzyjnie uderzył między nogami Tomassa Fucika kończąc przewagę już po 13 sekundach od jej rozpoczęcia. Tyscy kibice nagrodzili graczy z Bytomia oklaskami, jakby ukazując swoją frustrację poziomem gry swoich ulubieńców.
Po stracie bramki tyszanie niby ruszyli do odrabiania strat, jednak z iście słomianym zapałem. W grze zespołu brakowało dokładności, co pokazała jedna z kontr, gdzie Mark Viitanen całkowicie się pogubił. Goście mieli szansę na zwiększenie prowadzenia, ale Jakub Łoza w 17. minucie trafił wprost w Tomasa Fucika. W ostatnich minutach przed przerwą wyrównać próbowali Dominik Paś, czy Mateusz Ubowski, lecz pomimo wysiłku nie udawało się im pokonać etatowego bramkarza reprezentacji Ukrainy.
Tyszanie na drugą tercję wyszli nieco bardziej ożywieni i szybciej przystąpili do ataku. W 22. minucie okazji na wyrównanie szukali Mark Viitanen i Bartłomiej Pociecha, jednak nie dali rady pokonać dobrze dysponowanego Bohdana Dyachenki. Co nie udawało się przez długie minuty, a także podczas przewagi, wyszło wreszcie w 28. minucie. Henri Knuutinen przeprowadził akcję, zjechał spod bandy na bulik i uderzył zza obrońcy na bramkę. Jego uderzenie po drodze przekierował jeszcze Hannu Kuru dając swojemu zespołowi wyrównanie.
Od tego momentu tyscy hokeiści ponownie przyspieszyli tempo i dążyli do kolejnych bramek. Kolejne ataki sunęły na bramkę Bohadana Dyachenki, lecz nic z tego nie wynikało. Ukraiński golkiper ze spokojem interweniował po próbach Mateusza Bryka, Alana Łyszczarczyka czy Marka Viitanena, po którego uderzeniu byliśmy świadkami obrony kaskiem. W 32. minucie Filip Komorski dostał dobre podanie od „Łyżki”, zjechał do boku, położył bramkarza na lodzie, ale ten nie zapomniał o przykryciu słupka parkanem, przez co „Komora” obił jedynie boczną siatkę.
Gdy wydawało się, że kolejne bramki dla tyszan będą tylko kwestią czasu, gola strzelili bytomianie. Radosław Sawicki wymieniał na niebieskiej linii krążek z Kamilem Górnym, po czym niesygnalizowanie uderzył po lodzie. Tomas Fucik odbił parkanem ten strzał, ale przy dobitce był już bezradny. Dmitri Zalamay korzystając z faktu, że Fucik jest zasłonięty, strzelił pod poprzeczkę, przywracając swój zespół na prowadzenie. Trafienie dla bytomskiej ekipy pobudziło ich do dalszych ataków, zmieniając sytuacje na lodzie. Tuż bramce Andrey Buyalskiy podał na wskroś przez tercję do Miro Lehtimakiego, jednak uderzył wprost w bramkarza. Na nieco ponad minutę przed przerwą Sawicki zwodem objechał Olliego Kaksinena niczym juniora i nieznacznie się pomylił z uderzeniem.
Trzecia tercja również potrzebowała czasu, żeby się rozkręcić. Dopiero w 46. minucie z pierwszą naprawdę dobrą akcją wyszli goście. Christian Mroczkowski podał na skraj bramki do Andreya Buyalskiego, a ten pomimo dogodnej sytuacji nie zwiększył prowadzenia dzięki kapitalnej interwencji Tomasa Fucika, który w ostatniej chwili położył parkan na lodzie. W 49. minucie na ławkę kar powędrował Miro Lehtimaki, jednak tyszanie pomimo ciągłego przebywania w tercji rywala nie stworzyli sobie zagrożenia, aż do ostatniej sekundy kary. Wtedy to w rytm nerwowego uderzania kijem o lód Fucika, Filip Komorski z ostrego kąta ostemplował słupek bramki Bohdana Dyachenki.
Już kilkanaście sekund później, po którymś z kolei najeździe na bramkę Mark Viitanen zjechał z bulika do środka tercji i strzałem w dalszy róg bramki dał zespołowi wyrównanie. Nie minęły nawet 2 minuty, a trójkolorowi wyszli na prowadzenie. Alan Łyszczarczyk wrzucił gumę spod bandy, a tuż przed bramką kierunek jej lotu zmienił Filip Komorski po raz pierwszy w meczu wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Następne minuty to hokejowe szachy i nieśmiałe próby zmiany wyniku z obydwu stron. Ciekawie zrobiło się na niespełna 2 minuty przed końcem. Trener Andrey Gusov wziął czas i ściągnął z lodu Dyachenkę.
Gra z pustą bramką zamiast kazji na wyrównanie przysporzyła zespołowi mnóstwo nerwów. Już po kilkunastu sekundach w pogoń za krążkiem lecącym w stronę opuszczonego posterunku ruszył Mark Viitanen, jednak nie uderzył czysto i chybił, co trybuny przyjęły z żalem. Estończył nie odpuścił i po wygranej walce z obrońcami uderzył z drugiej strony, ale tym razem na drodze do siatki stanął słupek. Na niespełna 70 sekund przed końcem po wygranym buliku w swojej tercji na bytomską bramkę ruszyli tyszanie. Henri Knuutinen pomknął przy boksach i podał do niepilnowanego Alana Łyszczarczyka, który znalazł się w takiej sytuacji, że grzechem byłoby nie trafić. Tym trafieniem gospodarze ustalili wynik na swoją korzyść.
GKS Tychy – BS Polonia Bytom 4:2 (0:1, 1:1, 3:0)
0:1 Miro Lehtimaki – Levvi Karjalainen – Michał Zając (12:40, w przewadze)
1:1 Hannu Kuru – Henri Knuutinen – Jusso Walli (27:41)
1:2 Dmitri Zalamay – Radosław Sawicki – Kamil Górny (34:50)
2:2 Mark Viitanen – Alan Łyszczarczyk – Filip Komorski (49:58)
3:2 Filip Komorski – Alan Łyszczarczyk – Henri Knuutinen (51:37)
4:2 Alan Łyszczarczyk – Henri Knuutinen – Filip Komorski (59:02)
Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Bartosz Suski (główni) – Kamil Wiwatowski i Igor Dzięciołowski (liniowi)
Minuty karne: 2 - 4
Strzały: 25 - 21
Widzów: 1927
GKS Tychy: Fucik – Viinikainen, Bryk; Knuutinen, Łyszczarczyk, Komorski – Kaskinen, Kakkonen; Jeziorski, Viitanen, Kuru – Pociecha, Walli; Drabik (2), Paś, Gościński – Sobecki; Ubowski, Kucharski, Janik.
Trener: Pekka Tirkkonen
BS Polonia Bytom: Dyachenko – Zalamay, Górny (2); Sawicki, Jarosz, Zając – Karjalainen, Osenieks; Buyalsky, Lehtimaki (2), Mroczkowski – Bieniek, Kamenev; Wybiral, Kasprzyk, Petrażycki – D. Musioł, Bodora; Łoza, J. Musioł.
Trener: Andrei Gusov
Zwycięstwem drugą rundę zakończyli gracze GKS-u Tychy. Fani tyskiej ekipy mimo to nie mogą mieć wielu powodów do zadowolenia, ponieważ gra ich ulubieńców była daleka od ideału, o czym świadczy miejsce w tabeli i brak awansu do Pucharu Polski. Bytomianie natomiast po raz kolejny pokazali się z dobrej strony i zakomunikowali, że są niewygodnym rywalem dla każdego.
Początek spotkania był bardzo niemrawy. Na pierwsze konkretne zagrożenie dla bramki którejś z drużyn musieliśmy poczekać do 6. minuty meczu. Tedy to Alan Łyszczarczyk mocno przymierzył z bulika w dalszy róg bramki, lecz jego starania uprzedził Bohdan Dyachenko. Niedługo później swoich sił spróbował Olli-Petteri Viinikainen, ale krążek po jego uderzeniu poszybował tuż nad poprzeczką. W 13. minucie na ławkę kar powędrował Rafał Drabik, co skrzętnie wykorzystali gracze Polonii. Levvi Karjalainen podał do niepilnowanego w środkowej części tercji Miro Lehtimakiego, a ten precyzyjnie uderzył między nogami Tomassa Fucika kończąc przewagę już po 13 sekundach od jej rozpoczęcia. Tyscy kibice nagrodzili graczy z Bytomia oklaskami, jakby ukazując swoją frustrację poziomem gry swoich ulubieńców.
Po stracie bramki tyszanie niby ruszyli do odrabiania strat, jednak z iście słomianym zapałem. W grze zespołu brakowało dokładności, co pokazała jedna z kontr, gdzie Mark Viitanen całkowicie się pogubił. Goście mieli szansę na zwiększenie prowadzenia, ale Jakub Łoza w 17. minucie trafił wprost w Tomasa Fucika. W ostatnich minutach przed przerwą wyrównać próbowali Dominik Paś, czy Mateusz Ubowski, lecz pomimo wysiłku nie udawało się im pokonać etatowego bramkarza reprezentacji Ukrainy.
Tyszanie na drugą tercję wyszli nieco bardziej ożywieni i szybciej przystąpili do ataku. W 22. minucie okazji na wyrównanie szukali Mark Viitanen i Bartłomiej Pociecha, jednak nie dali rady pokonać dobrze dysponowanego Bohdana Dyachenki. Co nie udawało się przez długie minuty, a także podczas przewagi, wyszło wreszcie w 28. minucie. Henri Knuutinen przeprowadził akcję, zjechał spod bandy na bulik i uderzył zza obrońcy na bramkę. Jego uderzenie po drodze przekierował jeszcze Hannu Kuru dając swojemu zespołowi wyrównanie.
Od tego momentu tyscy hokeiści ponownie przyspieszyli tempo i dążyli do kolejnych bramek. Kolejne ataki sunęły na bramkę Bohadana Dyachenki, lecz nic z tego nie wynikało. Ukraiński golkiper ze spokojem interweniował po próbach Mateusza Bryka, Alana Łyszczarczyka czy Marka Viitanena, po którego uderzeniu byliśmy świadkami obrony kaskiem. W 32. minucie Filip Komorski dostał dobre podanie od „Łyżki”, zjechał do boku, położył bramkarza na lodzie, ale ten nie zapomniał o przykryciu słupka parkanem, przez co „Komora” obił jedynie boczną siatkę.
Gdy wydawało się, że kolejne bramki dla tyszan będą tylko kwestią czasu, gola strzelili bytomianie. Radosław Sawicki wymieniał na niebieskiej linii krążek z Kamilem Górnym, po czym niesygnalizowanie uderzył po lodzie. Tomas Fucik odbił parkanem ten strzał, ale przy dobitce był już bezradny. Dmitri Zalamay korzystając z faktu, że Fucik jest zasłonięty, strzelił pod poprzeczkę, przywracając swój zespół na prowadzenie. Trafienie dla bytomskiej ekipy pobudziło ich do dalszych ataków, zmieniając sytuacje na lodzie. Tuż bramce Andrey Buyalskiy podał na wskroś przez tercję do Miro Lehtimakiego, jednak uderzył wprost w bramkarza. Na nieco ponad minutę przed przerwą Sawicki zwodem objechał Olliego Kaksinena niczym juniora i nieznacznie się pomylił z uderzeniem.
Trzecia tercja również potrzebowała czasu, żeby się rozkręcić. Dopiero w 46. minucie z pierwszą naprawdę dobrą akcją wyszli goście. Christian Mroczkowski podał na skraj bramki do Andreya Buyalskiego, a ten pomimo dogodnej sytuacji nie zwiększył prowadzenia dzięki kapitalnej interwencji Tomasa Fucika, który w ostatniej chwili położył parkan na lodzie. W 49. minucie na ławkę kar powędrował Miro Lehtimaki, jednak tyszanie pomimo ciągłego przebywania w tercji rywala nie stworzyli sobie zagrożenia, aż do ostatniej sekundy kary. Wtedy to w rytm nerwowego uderzania kijem o lód Fucika, Filip Komorski z ostrego kąta ostemplował słupek bramki Bohdana Dyachenki.
Już kilkanaście sekund później, po którymś z kolei najeździe na bramkę Mark Viitanen zjechał z bulika do środka tercji i strzałem w dalszy róg bramki dał zespołowi wyrównanie. Nie minęły nawet 2 minuty, a trójkolorowi wyszli na prowadzenie. Alan Łyszczarczyk wrzucił gumę spod bandy, a tuż przed bramką kierunek jej lotu zmienił Filip Komorski po raz pierwszy w meczu wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Następne minuty to hokejowe szachy i nieśmiałe próby zmiany wyniku z obydwu stron. Ciekawie zrobiło się na niespełna 2 minuty przed końcem. Trener Andrey Gusov wziął czas i ściągnął z lodu Dyachenkę.
Gra z pustą bramką zamiast kazji na wyrównanie przysporzyła zespołowi mnóstwo nerwów. Już po kilkunastu sekundach w pogoń za krążkiem lecącym w stronę opuszczonego posterunku ruszył Mark Viitanen, jednak nie uderzył czysto i chybił, co trybuny przyjęły z żalem. Estończył nie odpuścił i po wygranej walce z obrońcami uderzył z drugiej strony, ale tym razem na drodze do siatki stanął słupek. Na niespełna 70 sekund przed końcem po wygranym buliku w swojej tercji na bytomską bramkę ruszyli tyszanie. Henri Knuutinen pomknął przy boksach i podał do niepilnowanego Alana Łyszczarczyka, który znalazł się w takiej sytuacji, że grzechem byłoby nie trafić. Tym trafieniem gospodarze ustalili wynik na swoją korzyść.
GKS Tychy – BS Polonia Bytom 4:2 (0:1, 1:1, 3:0)
0:1 Miro Lehtimaki – Levvi Karjalainen – Michał Zając (12:40, w przewadze)
1:1 Hannu Kuru – Henri Knuutinen – Jusso Walli (27:41)
1:2 Dmitri Zalamay – Radosław Sawicki – Kamil Górny (34:50)
2:2 Mark Viitanen – Alan Łyszczarczyk – Filip Komorski (49:58)
3:2 Filip Komorski – Alan Łyszczarczyk – Henri Knuutinen (51:37)
4:2 Alan Łyszczarczyk – Henri Knuutinen – Filip Komorski (59:02)
Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Bartosz Suski (główni) – Kamil Wiwatowski i Igor Dzięciołowski (liniowi)
Minuty karne: 2 - 4
Strzały: 25 - 21
Widzów: 1927
GKS Tychy: Fucik – Viinikainen, Bryk; Knuutinen, Łyszczarczyk, Komorski – Kaskinen, Kakkonen; Jeziorski, Viitanen, Kuru – Pociecha, Walli; Drabik (2), Paś, Gościński – Sobecki; Ubowski, Kucharski, Janik.
Trener: Pekka Tirkkonen
BS Polonia Bytom: Dyachenko – Zalamay, Górny (2); Sawicki, Jarosz, Zając – Karjalainen, Osenieks; Buyalsky, Lehtimaki (2), Mroczkowski – Bieniek, Kamenev; Wybiral, Kasprzyk, Petrażycki – D. Musioł, Bodora; Łoza, J. Musioł.
Trener: Andrei Gusov
