
Napięcie w Nowym Targu
Zacznijmy
więc od wydarzeń z Nowego Targu. Zapowiadało się spokojnie - mecz
jak mecz. Z relacji wynika, że stał nawet na dobrym poziomie.
Zostanie on jednak zapamiętany nie ze względu na fantastyczne
sportowe widowisko, ale przez kontrowersje, które wzbudził. Jedni
mówią skandal, inni nic wielkiego. W ruch poszły nie tylko pięści,
ale i bidony. Oberwało się Maciejowi Kmiecikowi, który
notabene był sprawcą całego zamieszania. Zaatakował od tyłu
Knoxa, który przez chwilę przypominał reklamę na bandzie. W
obronie kolegi z drużyny stanął nie kto inny jak znany i „lubiany”
w Polsce Mike Danton. Kanadyjczyk po otrzymaniu kilku "razów"
z boksu nowotarżan, wymierzył sprawiedliwość w pojedynku,
który trudno nazwać bokserskim. Jak widać na filmach z tego
wydarzenia przypominał on raczej MMA i tak zwane ground and pound.
Festiwal bójek kontynuowali bramkarze. Lepiej poradził sobie
w nich sanocki goalie Bryan Pitton. Do nerwowej sytuacji doszło
także na ławce trenerskiej. Popularne ostatnio Ice Bucket Challange
musi być dobrze znane trenerowi Markowi Ziętarze, gdyż postanowił
trochę schłodzić głowy swoich przeciwników i rzucił w ich
stronę... bidonem. Po tym wydarzeniu sędzia zdecydował się
przerwać mecz.
Co warto podkreślić emocje nie przeniosły się poza lodowisko i incydent można uznać za zakończony. Dobrze się stało, że to tylko sparing i nikogo nie powinny spotkać żadne kary (choć wiadomo, że PZHL prawdopodobnie zajmie się tą sprawą). Mike Danton interweniował w obronie kolegi i trudno mu się dziwić. Panowie, w końcu to jest hokej. W innych ligach hokeiści z przyjemnością biją się po twarzach, aby później przybić.. piątkę i zapomnieć. Trener Ziętara tłumaczył, że jego zachowanie spowodowały niewybredne uwagi ze strony, któregoś z rywali. Nie ładnie, ale to też się zdarza. Trudno powiedzieć jak zachowałby się inny szkoleniowiec gdyż nie wiemy co dokładnie zostało powiedziane. Wiemy natomiast, że te wydarzenia dodadzą trochę smaczku rywalizacji sanocko-nowotarskiej. Wszystkich jednak, którzy wierzą, że mała scysja jest początkiem wojenki między klubami nominuję do Ice Bucket Challange (oczywiście żart) i polecam polanie głowy "kubłem zimnej wody".
Superpuchar: Przeceniliśmy Sanok?
Dzięki
stacji TVP Sport mogliśmy w ostatni wtorek obejrzeć mecz o
Superpuchar Polski. Mistrz kraju z Sanoka i zdobywca Pucharu z
Krakowa. Spotkanie stało na dość dobrym poziomie. Zobaczyliśmy
dużo goli, trochę twardej gry i efektownych interwencji bramkarzy.
Ostatecznie zwyciężyła Cracovia, co pokazuje, że Pasy zamierzają
wrócić do grona medalistów. Co prawda to tylko jeden mecz, ale
często decyduje właśnie to jedno spotkanie. Muszę przyznać, że
stawiałem na zwycięstwo Sanoka i na ten klub oddałem swój głos w
ankiecie na naszej stronie. Zresztą nie tylko ja, gdyż ekipa z
miasta Grzegorza w sondzie miała zdecydowaną przewagę. W tym
miejscu pojawia się pytanie: Przeceniliśmy Sanok czy nie
doceniliśmy Cracovii? Pewnie jedno i drugie, ale w tym momencie nie
można udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zweryfikuje
sezon.
Czy da się wyciągnąć jakieś wnioski po wtorkowym spotkaniu? Większe braki kadrowe były w drużynie prowadzonej przez Tomasza Demkowicza. Richter, Dolny i Strzyżowski mogą wywrzeć znacznie lepszy wpływ na postawę zespołu niż Kłys, Witowski i Wiśniewski. Po drugie potwierdziło się, że Rafał Radziszewski – pomimo troszeczkę gorszej dyspozycji – jest kluczową postacią Pasów. Po trzecie trener Rohacek wie jak skutecznie wybić przeciwnikom strzelanie bramek z głowy. Po czwarte Valcak oraz Fojtik w tym sezonie chyba stawiają na hokej, a nie na rozrywkę i będą ważnymi zawodnikami w ekipie z Krakowa. Po piąte dlaczego zespół z Sanoka nie grał na 4 piątki. Po co katować Miroslawa Zatko i Justina DaCostę. Właśnie w takich meczach powinni się ogrywać młodzi zawodnicy. Gra piątką obrońców w sezonie doprowadzi do serii kontuzji, a to może pokrzyżować plany ekipie z grodu Grzegorza. I na koniec. Bryan Pitton przepuszczając sześć goli nie pokazał się z najlepszej strony. Na razie chyba nie spełnia pokładanych w nim nadziei, ale według mnie kibice z Sanoka mogą być spokojni. Paroma interwencjami pokazał, że bronić umie. Moim zdaniem jego problemem jest koncentracja. Te bramki, które puścił to nie efekt braku umiejętności tylko nonszalancji i braku skupienia.
Mecz o Superpuchar to dobry pomysł. Interesujący plan na kontynuację tego projektu przedstawił Wojciech Świerkot na swoim blogu - 3tercja.com. I jeszcze jedno. Wynik tego spotkania należy traktować jako „kubeł zimnej wody” wylanej na głowy wszystkich, którzy uważali, że Sanok w cuglach obroni mistrzostwo Polski.
Lwów w PHL? I tak, i nie.
W
ostatnim czasie pojawiły się oficjalne informacje o chęci
przystąpienia drużyny ze Lwowa do Polskiej Hokej Ligi. Zapominając
na chwilę o historii naszych narodów i wzajemnych animozjach
przyjrzyjmy się temu pomysłowi. Z jednej strony TAK, ale z
drugiej NIE. Każdy nowy zespół może wnieść coś nowego.
Zobaczylibyśmy nieznanych zawodników, trenerów czy organizację
ekipy. Dodatkowo sytuacja polityczna na Ukrainie zmusza zawodników,
którzy chcą kontynuować karierę do wyjazdu z kraju. Tak więc
pojawi się szansa sprowadzenia do Polski graczy, którzy powinni
stanowić wartość dodaną, a nie być kolejnymi 3 czy 4-piątkowymi
zawodnikami. Do tego marka PHL miałaby szanse na promocję poza
granicami Polski. Trudno zdobyć informacje o ekipie ze Lwowa.
Najwięcej wiadomości, ale raczej subiektywnie przedstawionych jest
tutaj.
Dla zainteresowanych wklejam link do strony klubowej Łewy Lwów –
http://hc.lviv.ua/.
Podstawowe argumenty przeciwko przyłączeniu Ukraińców do naszej ligi to zbyt mało czasu na dokooptowanie Ukraińców do rozgrywek oraz problemy z ustawieniem nowego terminarza. Do tego dochodzą również kwestie logistyczne. Podróż za wschodnią granicę to spory wydatek dla klubów. Jednak gdyby lwowski klub grał np. w Lublinie to bez wątpienia byłoby to promocja hokeja w naszym kraju, a w końcu tego wszyscy pragniemy.
Ostatecznie trudno ocenić jak takie otwarcie się na sąsiadów ze wschodu wpłynęłoby na poziom ligi. Od czegoś jednak trzeba zacząć i może to będzie dobry początek. Jednak władze PZHL są raczej przeciwne temu rozwiązaniu więc na razie raczej nie. Sonda na naszym portalu pokazuje, że warto to jeszcze raz przemyśleć (75% na tak).
Proces licencyjny, jeszcze raz
Dzięki
możliwościom, które dają media elektroniczne możemy sobie
pozwolić na jeszcze kilka słów o procesie licencyjnym. Przepraszam
czytelników, którzy maja już dość, ale naprawdę – do końca
niewiele.
Wydawać się mogło, że proces licencyjny po raz pierwszy od lat przeprowadzono w oparciu o regulaminy i zgodnie z ustalonymi kryteriami. Jeżeli klub miał długi to po prostu musiał je spłacić. Aż tu nagle „jak grom z nieba” uderzyła wiadomość, że HC GKS Katowice nie ma żadnych zaległości i może przygotowywać się do startu ekstraligowych rozgrywek. Deklaracje przedstawione przez włodarzy GieKSy musiały być dopracowane w najmniejszym szczególe skoro zadłużenie wobec zawodników, o którym w zeszłym sezonie było powszechnie wiadomo nie stanęły na przeszkodzie przy wydawaniu licencji dla klubu ze stolicy Górnego Śląska. Z drugiej strony poinformowano o zakazie transferowym dla Polonii Bytom. Trudno ocenić czy rzeczywiście ta decyzja jest słuszna. Wydaje się, że przewinienia bytomian są mniejsze niż klubu z Katowic. Jednak kara jest zdecydowanie większa. No cóż, ta decyzją raczej nie jest potwierdzeniem konsekwencji w działaniach hokejowej centrali.
Ciekawy bój o "króla strzelców" w CLJ
I
na koniec – wynik sobotniego meczu CLJ pomiędzy Unią Oświęcim a
Polonią Bytom. 18-7 dla gospodarzy. Inauguracja godna
pozazdroszczenia. 25 goli w jednym spotkaniu chyba dawno nie padło
na polskich taflach w kategorii juniorów. Walka o koronę króla
strzelców w CLJ może być naprawdę pasjonująca. A tak serio to
obrońcy zarówno Unii, jak i Polonii z naciskiem na Polonii musieli
mieć chyba gorszy dzień. Wynik to „kubeł zimnej wody” dla
defensywy bytomian. Radosny hokej i tyle w tym temacie.
Mijający tydzień zapisze się w historii polskiego hokeja ze względu przede wszystkim ze względu na pierwszy mecz Superpuchar. Zobaczymy czy o to trofeum będzie toczyła się walka co sezon czy tylko w tym roku mogliśmy się nią pasjonować. Mieliśmy też trochę emocji w Nowym Targu. Przez te wydarzenia z coraz większym zniecierpliwieniem czekamy na start rozgrywek ligowych. Mam nadzieję, że nie będziemy się nudzić. Chociaż na razie pozostaje nam jedynie czekać. I studzić emocje. Koleiny tekst już za tydzień, zachęcamy do czytania i komentowania