Sebastian Taborek: Gdańsk w tym sezonie jest dla was bardzo niewygodnym rywalem. W czterech meczach zdobyliście tylko jedną bramkę, aż coś się stało i w końcu z nimi wygraliście...
Nestori Lahde: - Masz rację, mecze z Gdańskiem są dla nas bardzo ciężkie. Cztery spotkania i tylko jedna bramka oraz niestety trzy porażki. Wiedzieliśmy jak gra rywal więc chcieliśmy coś na nich znaleźć. W tym spotkaniu myślę, że graliśmy dobrym forecheckingiem, a krążki przedostawały się przez ich obronę.
ST: Kibice nazywają cie "bad boy". Jak się z tym czujesz?
NL: - Szczerze mówiąc, nic o tym nie wiem. Gram twardy, fizyczny hokej. Lubię tak grać i to chyba mój ulubiony styl gry.
ST: Już kilka miesięcy jesteś w Katowicach. Jak czujesz się w tym mieście i w tej drużynie?
NL: - Mieliśmy w tym sezonie swoje problemy, jak choćby zmiana trenera, ale myślę, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Może poza ostatnim meczem, który zagraliśmy tragicznie. Ale na sześć meczów wygraliśmy aż pięć. To pokazuje, że nasza forma idzie w górę. Liczę, że na play-offy przyjdzie jak najwięcej kibiców i stworzą w Satelicie znakomite widowisko!
ST: Powiedziałeś bardzo ważną rzecz o waszej formie. Myślisz, że macie jeszcze co poprawić, czy jesteście już w szczytowej formie?
NL: - Nie nie, na pewno nie jesteśmy jeszcze w szczytowej formie. Wciąż możemy wiele rzeczy poprawić. Nawet musimy poprawić naszą jeśli chcemy coś w tym sezonie wygrać.