Ton spotkaniu zgodnie z oczekiwaniami od samego początku nadawali goście. Torunianie mieli więcej z gry i zdecydowanie przewyższali sosnowiczan hokejowymi umiejętnościami. Gra Zagłębia w pierwszych minutach ograniczała się do obrony i nielicznych kontr. Pomimo dużej przewagi na gola dla gości trzeba było czekać aż do 19 minuty, gdy z najbliższej odległości Michała Czernika pokonał Jaakola. Do tego czasu na lodzie klarownych sytuacji było niewiele.  Zawodnicy z Torunia zmarnowali trzy okresy gry 5 na 4, a najlepszej sytuacji dla miejscowych nie wykorzystał Bashirov przegrywając pojedynek jeden na jeden z bramkarzem.  Po dwudziestu minutach mieliśmy zatem jednobramkowe prowadzenie gości, ale dotychczasowe doświadczenie wskazywało, iż gospodarze zaczynają tracić bramki od tercji drugiej.

Nieco ciekawiej spotkanie wyglądało na początku drugiej odsłony. A to za sprawą Zagłębia, które dążąc do wyrównania odważniej zaatakowało bramkę strzeżoną przez Svenssona. Mimo kilku dogodnych sytuacji gospodarze nie potrafili wykorzystać okresu swojej przewagi. Duża zasługa w tym wspomnianego wyżej  Svenssona.  Drużyna z Torunia do gry wróciła po dziesięciu minutach. I to wróciła w wyśmienitym stylu. Podczas pobytu na ławce kar Tomasza Kozłowskiego celnym strzałem z wysokości bulika popisał się Sergushkin. Gdzie był wówczas Michał Czernik wie chyba tylko on sam.  Chwilę potem wynik na 3:0 podniósł Jaakola. W ten oto sposób sosnowiczanie podtrzymali tradycję przegrywania spotkań podczas drugich dwudziestu minut.  A przynajmniej tak się wydawało. 

Hokejowy mecz to jednak 60 minut gry, o czym zdaje się zapomnieli torunianie. Pierwszy gol dla gospodarzy padł w 45 minucie.. Podczas gry 4 na 4 zamieszanie podbramkowe wykorzystał Tomasz Kozłowski. Zaskakująco, chwilę potem było już 2:3. Złe ustawienie Svenssona wykorzystał Salnikov strzelając gola zza bramki. To jednak nie wszystko. Kolejną bramkę strzelił Nahunko i z pewnego prowadzenia gości zrobiło się 3:3 i wszystko zaczęło się od początku. Będący na fali gospodarze jeszcze kilkukrotnie zagrozili bramce bramce Torunia, ale gola strzelić nie potrafili. Niestety dla Zagłębia, co nie udało się im, udało się gościom. Jedną z nielicznych w tym okresie sytuacji wykorzystał Olkinoura. I tym razem stare przysłowie o niewykorzystanych sytuacjach się sprawdziło. Piątą bramkę dla gości sędziowie uznali kilka minut po jej strzeleniu, W wyniku weryfikacji video strzał, który początkowo został uznany za trafienie w poprzeczkę został zamieniony na bramkę. Strzelcem gola został Bondaruk. To już kolejne spotkanie, gdzie Zagłębie mimo otwarcia sobie szansy kończy mecz z zerowym dorobkiem punktowym.  

Zagłębie Sosnowiec -  KH Energa Toruń 3:5 (0:1, 0:2, 3:2)