Andrej Gusov: Chcemy wszystkich zaskoczyć
  Dodano 4 lat temu   Skomentuj
fot. Karolina Sommer
O emocjach związanych z grą bez publiczności i budowaniu od podstaw drużyny, która skutki pandemii odczuwa każdego dnia. Rozmowa z Andrejem Gusovem - trenerem Tauron Podhale Nowy Targ.

Jak trener oceni to spotkanie? 

-Mecz był bardzo wyrównany, ale to przeciwnik wykorzystał swoje szanse. Moja drużyna zagrała dobrze, ale niewykorzystane okazje lubią się mścić.

Odczuwa trener jakieś sentymenty po powrocie do Tychów? 

-Jakoś tak wszystko wygląda dla mnie inaczej. Nie tylko tutaj, ale na wszystkich lodowiskach; brak kibiców sprawia, że jest po prostu smutno. Wiadomo, że zawsze miło wracać do miasta, gdzie zostawiłeś kawałek swojego serca, kawałek swojego zdrowia i swojej duszy.

Czy właśnie ta gra bez publiczności nie odbiera emocji tym spotkaniom?

-Zawodnicy w jakimś stopniu są już przyzwyczajeni do tego, że muszą grać bez kibiców. Oczywiście lepiej i łatwiej gra się wtedy, kiedy wiesz, że masz dla kogo grać.

Może w takim wypadku lepiej byłoby, gdyby liga przestała grać? 

-Nie, nie, ja sądzę, że liga musi grać. Jeśli teraz się zatrzyma, to już się nie rozpocznie. 

Czy skutki koronawirusa są odczuwalne w drużynie? 

-Oczywiście. My nie mieliśmy w sierpniu przygotowań na lodzie, a sama drużyna była 25 dni w kwarantannie. Obecnie mamy pojedyncze problemy. Gdy jeden lub dwóch zawodników kaszle to każdy zastanawia się już czy przypadkiem nie jest chory. Chłopcy zostają wtedy w domu i muszą sami zdecydować czy to przeziębienie czy coś poważniejszego. Myślę, że cały ten wirus uderzył nie tylko w hokej, ale w cały sport i gospodarkę. Wszyscy cierpimy, nie tylko hokeiści. 

Dziś pierwszy raz od dłuższego czasu w bramce zagościł po kontuzji Przemysław Odrobny. Czy to nie za szybko?

-Tak, to była moja pomyłka. 

Budowa drużyny w Nowym Targu różni się od tej, która była w Tychach? 

-Po pierwsze warunki finansowe w Tychach były 3 razy lepsze. Pracując w tym mieście mogłem poszukiwać zawodników z wyższej półki, a w tej chwili w Nowym Targu sytuacja jest inna. Postawiliśmy na swoją młodzież i jesteśmy jedną z tych drużyn, w której jest najmniej obcokrajowców. Będziemy jednak rozmawiać, poszukiwać jakiegoś wzmocnienia, bo chcemy powalczyć i pograć w play-off'ach na dobrym poziomie. Chcemy wszystkich zaskoczyć. 

W Nowym Targu obserwujemy dużą ilość młodych zawodników. Czy to oznacza, że na Podhalu jest więcej talentów niż w Tychach?

-Drużyna ma po prostu inne cele. Dla Tychów liczyło się tylko to żeby wygrać, nic więcej. Rzeczywiście mam dużo zawodników, którzy potrafią grać, ale zauważyłem też, że tyska młodzież coraz bardziej przebija się do pierwszego składu. Nie jest to taka ilość jak u nas, ale tutaj o wszystkim decyduje sytuacja finansowa. Byłoby świetnie, gdybyśmy mogli grać na 4 piątki dorosłymi i doświadczonymi zawodnikami. Bardzo na to czekam.

Sądzi trener, że tyska drużyna zmieniła się pod wodzą Krzysztofa Majkowskiego?

-Ciężko mi powiedzieć, bo już prawie rok mnie tutaj nie ma. Widzę jednak, że pozmieniało się wielu zawodników. Niezmiennie o wszystkim decyduje jednak atak Cichego. Nie sądzą, że nowi zawodnicy wnieśli do tej drużyny jakieś wielkie wzmocnienie. Moim zdaniem wyróżnia się Seed, bo jest decydującym obrońcą i dobrze radzi sobie na przewagach. W sumie to teraz częściej patrzę na swoją drużynę niż na to co dzieje się w Tychach (śmiech).

Dziś na ławce trenerskiej widzieliśmy nowego-starego asystenta. Czy trener Sergiej to dodatkowe wsparcie dla drużyny?

-Ja myślę, że jego obecność na pewno pomoże. Wypracowaliśmy i przeżyliśmy razem tyle w hokeju, że zdecydowanie jego osoba nie zaszkodzi, a może jedynie może pomóc. Jego doświadczenie i talent da nam dużo. Z drugiej strony szkoda, by ktoś z jego umiejętnościami się marnował. Można powiedzieć, że zawarliśmy transakcję wiązaną dając mu miejsce u nas. Sprowadziliśmy go z Białorusi, gdzie był bezrobotny, za to zyskaliśmy wyjątkowego szkoleniowca. 

© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by