Drużyny rozpoczęły spotkanie stosunkowo spokojnie. Nastawione raczej na obronę niż atak na bramkę przeciwnika. Dość powiedzieć, że pierwszym godnym odnotowania wydarzeniem na lodzie był dopiero faul Nikiforova z szóstej minuty. Niestety dla gospodarzy już pierwsza kara zakończyła się utratą bramki. Cody Porter nie dał rady zamrozić krążka po strzale Guli, a odbitą gumę dobił Augustyniak. Dwie minuty później było już 2:0. Tym razem Widmar skierował krążek do bramki strzałem z okolicy bulika. Zagłębie kontakt z przeciwnikiem złapało minutę później. Drużynową akcję strzałem z bliskiej odległości zakończył Ivan Rybchik, tym samym zdobywając swojego pierwszego gola w barwach sosnowieckiej ekipy, W kolejnych minutach goście uzyskali znaczącą przewagę, co potwierdzili trzecim trafieniem. Taylor Doherty zza bramki sprytnie nabił Syroezhkina, a ten skierował “gumę” do swojej bramki. Do końca pierwszej tercji goli już nie było. Ton grze nadawali goście i to oni mieli kilka wybornych szans by po raz czwarty pokonać Portera.
Po pierwszej, obfitującej w gole tercji w drugiej odsłonie spotkania na gola przyszło nam czekać ponad piętnaście minut. Wówczas to po bardzo dobrym podaniu Nikiforova sytuację sam na sam z Kowalówką wykorzystał Ruslan Bashirov. Do tego czasu na lodzie niewiele się działo. Zarówno Cracovia jak i Zagłębie zmarnowały swoje minuty w przewadze, a gorsi w tym elemencie gry byli sosnowiczanie, którzy 5 na 4 grali dwukrotnie. Mimo, iż gospodarze prezentowali się na lodzie całkiem dobrze to nie potrafili poważnie zagrozić bramce “pasów”. Pod koniec spotkania swoją szansę dostali goście, którzy po karach dla Radionova i Kulasa dostali 23 sekundy gry 5 na 3. Skorzystali z prezentu i zdobyli swojego czwartego gola. Na listę strzelców wpisał się tym razem Tiala. Po czterdziestu minutach 2:4.
Na początku ostatniej tercji spotkania Zagłębie dostało kolejną szansę na złapanie kontaktu z przeciwnikiem. Jednak w ciągu trzech minut gry w przewadze nie tylko nie potrafiło strzelić gola, ale nawet miało problemy ze stworzeniem sobie dogodnej sytuacji. W odpowiedzi swojej szansy po faulu sosnowieckiego bramkarza nie wykorzystali krakowianie. Zamiana miejsc i kara dla “pasów” i ponownie bez bramki. Koniec kary, faul Guli i następne dwie minuty przewagi Zagłębia. Tym razem gospodarze oddali nawet dwa solidne strzały, trafienia brak. W ten oto sposób minęło nam 10 minut gry, a właściwie pokazu słabości napastników. Więcej szans goście Zagłębiu nie dali. Gospodarze pomimo walki i kilku niezłych minut na lodzie po raz kolejny przegrali z własną słabością i nie zdobyli choćby punktu. Dodatkowo dobici piątym golem na pustą bramkę.
Zagłębie Sosnowiec - Cracovia Kraków 2:5 (1:3, 1:1,0:1)
0:1 Augustyniak - Gula,Kapica +1 (06:07)
0:2 Widmar - Csamango, Gula (08:01)
1:2 Rybchik (09:09)
1:3 Doherty (13:20)
2:3 Bashirov - Nikiforov (35:20)
2:4 Tiala - Kapica, Saur +2 (39:10)
2:5 Ferrara - Csamango, Gula (59:36)
Zagłębie: Porter(2) - Lescovs, Radionov(2), Nikiforov(2), Dubinin, Bashirov - Syroezhkin, Naróg, Bernacki, Kozłowski, Rybczik - Jakobsons, Luszniak, Bombardier(2), Sikora, Smal - Domogała, Khoperia, Blanik, Kulas(2), Stojek.
Trener: Grzegorz Klich
Cracovia: Kowalówka - Gula(2), Saur, Tiala, Augustyniak, Kapica(2) - Musioł, Dudas(4), Franek, Jezek, Nejezchleb - Doherty(2), Gutwald, Brynkus(2), Widmar, Drzewiecki - Szurowski(2), Bezwiński, Csamango, Kamiński, Ferrara.
Trener: Rudolf Rohacek
Sędziowali: Robert Długi, Mateusz Niżnik(główni), Kamil Korwin, Andrzej Nenko (liniowi)
Kary: 10-16
Widzów: mecz bez udziału publiczności
