Jakub Michałowski: Do Świąt mamy założony cel, który chcemy zrealizować!
  Dodano 3 lat temu   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
O piątej z rzędu wygranej tyskiego GKS-u, wahaniach formy oraz o powrocie kontuzjowanych zawodników rozmawialiśmy z defensorem GKS-u Tychy Jakubem Michałowskim.

Jacek Kopciński: Mówi się, że wygrana w derbach smakuje podwójne. Chyba jest coś w tym stwierdzeniu, bo dawno kibice nie widzieli was tak zadowolonych jak po spotkaniu z GKS-em Katowice...
Jakub Michałowski: -
Zgadza się. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, tym bardziej, że podtrzymaliśmy naszą passę. Myślę, że przełamaliśmy ten nasz "dołek" i każdego dnia idziemy w górę. Mocno pracujemy, forma cały czas idzie do góry i to nas cieszy.

JK: W meczu z GieKSą dwukrotnie prowadziliście różnicą dwóch goli - najpierw katowiczanie zdołali wyrównać, a później zdobyli "kontaktowego" gola, powodując, że końcówka spotkania była dość dla was nerwowa... Z czego to wynika, że bramki w tym meczu padały "dwójkami"?
JM: -
Na pewno kluczowe w tym meczu było to, że mieliśmy dużo kar. To nas trochę wybijało z rytmu. Grając w czwórkę gra się o wiele ciężej, nie można złapać swojego rytmu. Myślę, że zabrakło koncentracji - mamy dużo do poprawy w tej kwestii. Zdobywając gola musimy dążyć do zdobycia kolejnych i do gry na "zero z tyłu".

JK: Na początku sezonu nastroje w Tychach nie były zbyt dobre, bo graliście w "kratkę". Teraz notujecie piąte zwycięstwo z rzędu i chyba można powiedzieć, że kryzys macie za sobą?
JM: - Tak, mieliśmy dołek, ale jak obserwuję inne drużyny, to prawie każda drużyna ma na koncie taki spadek formy. W naszej szatni padło kilka męskich słów i teraz każdego dnia pracujemy, aby poprawić pewne kwestie; analizujemy, trenujemy i dążymy do poprawy. Chcemy w każdym meczu być lepsi, założyliśmy sobie pewien cel do Świąt i chcemy go realizować.




JK: W czym upatrujecie przyczyn tak nierównej gry?
JM: - Ciężko powiedzieć, czasami tak się dzieje. Mieliśmy mecze, w których graliśmy bardzo dobrze i takie, w których graliśmy po prostu słabo. Ciężko znaleźć tutaj przyczynę tego problemu.

JK: Nie da się jednak ukryć, że mocno osłabiły was dwie kontuzje - Jeana Dupuy i Filipa Starzyńskiego. Pierwszy z nich wrócił na mecz z JKH i pokazał dlaczego jest tak ważną postacią w Tychach; drugi do składu wrócił właśnie na mecz z Katowicami i też udowadniał swoją przydatność dla drużyny...
JM: - Zgadza się, "Starzyna" to taki typowy "fizol" (śmiech). Na pewno bardzo dużo daje drużynie. Jean to też bardzo dobry zawodnik. Takich graczy na pewno zawsze brakuje w drużynie, ale wrócili i widać od razu, że gra się zupełnie inaczej. Chłopaki robią bardzo dobrą robotę.

JK: Przed meczem z GieKSą dowiedzieliśmy się o nowym obrońcy w GKS-ie Tychy. Na pewno potrzebowaliście wzmocnień, myślisz, że obrona była w ostatnim czasie "dziurawa"?
JM: - Na pewno trochę tak. Teraz mamy 9-10 obrońców, a sezon jest długi dlatego wzmocnienia na pewno się przydadzą. Przyjście nowego zawodnika, to dodatkowy impuls, aby byś jeszcze lepszym. Każdy każdego wspiera, do Świąt mamy założony cel i dążymy, aby go zrealizować. 

JK: Na koniec zapytam cię o ten sezon, bo jest on chyba bardzo specyficzny. Praktycznie każdy rywal jest na tyle silny, że nikt nie może być pewny zwycięstwa w żadnym ze spotkań...
JM: - Część chłopaków w GKS-ie gra dużo dłużej w lidze niż ja i, gdy rozmawiamy o tym sezonie, wszyscy zgodnie powtarzają, że obecny sezon jest najbardziej wyrównany w ostatnich latach. Widać to też po tabeli, każdy z każdym może wygrać, przegrać, a każdy punkt jest na wagę złota w perspektywie końca sezonu zasadniczego i walki o play-off. Myślę, że jest to bardzo ciekawy sezon - dla kibiców i dla nas.
© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by