Pojedynek GKS-u Tychy z KH Energą Toruń zapowiadał się niesamowicie interesująco. Obie drużyny miały coś do udowodnienia swoim kibicom. Tyszanie po raz drugi mieli zagrać pod wodzą Andreja Sidorenki, który objął stery w tyskim klubie; torunianie natomiast chcieli z pewnością udowodnić, że awans do meczu finałowego Pucharu Polski nie był dziełem przypadku.
Od pierwszych chwil oglądaliśmy szybki i wyrównany pojedynek. Zdecydowanie częściej bramkarza rywali "zatrudniali" gospodarze, którzy w całym meczu na bramkę Conrada Moldera oddali aż 44 strzały (przy "zaledwie" 26 celnych strzałów przyjezdnych).
W drugiej tercji doczekaliśmy się bramek na tafli tyskiego Stadionu Zimowego. Pierwsza z nich padła w 25. minucie spotkania, gdy grę w liczebnej przewadze wykorzystali zawodnicy z Torunia. Kamila Lewartowskiego, strzałem z okolic bulika, po raz pierwszy w tym meczu pokonał Lauri Huhdanpaa.
Zarówno pod jedną, jak i pod drugą bramką często wrzało. Hokeiści obu ekip byli coraz bliżej zdobycia kolejnych goli. Druga bramka w tym spotkaniu padła dla torunian, którzy w 37. minucie po raz drugi zmusili Lewartowskiego do kapitulacji. Tym razem Huhdanpaa strzelił w stronę tyskiego golkipera, ten odbił krążek do boku, gdzie dopadł do "gumy" Vadim Vasjonkin. Najnowszy nabytek "Stalowych Pierników" dopełnił formalności i podwyższył prowadzenie torunian.
W trzeciej tercji podopieczni Andreja Sidorenko za wszelką cenę próbowali odwrócić losy tego meczu, jednak na posterunku stał doskonale spisujący się w tym meczu Conrad Molder. Defensywę "Stalowych Pierników" tyszanom udało się przełamać dopiero w 54. minucie spotkania. Tor lotu krążka po strzale Jasona Seeda zmienił Jean Dupuy, który wpakował krążek do toruńskiej bramki.
Po tym golu "trójkolorowi" włączyli jeszcze wyższy bieg, niemal zamykając torunian w ich strefie obronnej. Taki napór tyskich napastników musiał przynieść skutek w postaci kolejnej bramki; i przyniósł! W 59. minucie Christian Mroczkowski wprowadził krążek do strefy obronnej torunian, odegrał do Alexa Szczechury, a ten podał przed bramkę do Michaela Cichego. Amerykanin z polskimi korzeniami z niewielkiej odległości pokonał Conrada Moldera, doprowadzając do dogrywki.
Dodatkowy czas gry to ataki raz z jednej, raz z drugiej strony. W tym czasie paradami bramkarskimi popisywali się zarówno Kamil Lewartowski, jak i Molder, przez co nie oglądaliśmy "złotego" trafienia.
W serii rzutów karnych zdecydowanie lepiej zaprezentowali się hokeiści z Torunia. Wykorzystane próby Lauriego Huhdanpaa i Nikolaja Sytego oraz obronione karne w wykonaniu tyszan skutkowały tym, że to właśnie "Stalowe Pierniki" mogły cieszyć się z końcowego sukcesu.
Dla torunian wygrana z GKS-em Tychy to pierwsze zwycięstwo w 2022 roku. W poprzednim spotkaniu podopieczni Jussiego Tuppamaki ulegli bowiem JKH GKS-owi Jastrzębie 1:3. Tyszanie z kolei przegrali swój czwarty ligowy mecz z rzędu. Wcześniej "trójkolorowi" ulegli po dogrywce GKS-owi Katowice w debiucie na ławce trenerskiej Andreja Sidorenki, a także - jeszcze pod wodzą Krzysztofa Majkowskiego - tyszanie przegrali z Comarch Cracovią (0:2) i JKH GKS-em Jastrzębie (2:6).