W jedynym piątkowym meczu reprezentacja Polski mierzyła się z Serbami. Pojedynek ten rozpoczął się zgodnie z planem - od szybko zdobytego gola przez biało-czerwonych. Podopieczni Roberta Kalabera już po 94 sekundach gry wyszli na prowadzenie, a wynik spotkania otworzył Alan Łyszczarczyk, zdobywając swojego pierwszego gola na tym turnieju.
W ślad za napastnikiem Frydka-Mistka poszedł po kolejnych pięciu minutach bohater spotkania z Ukrainą Dominik Paś, który wykorzystał podanie Patryka Wronki i zamienił je na drugą bramkę dla Polski.
Prowadzenie dwiema bramkami wyraźnie rozluźniło szeregi obronne Polaków, gdyż w 12. minucie Mirko Dumic wykorzystał błąd biało-czerwonej defensywy i zdobył… pierwszego na tym turnieju gola dla Serbów.
Jeszcze w pierwszej tercji podopieczni Roberta Kalabera odpowiedzieli na pierwszego gola Serbów… pierwszym trafieniem w liczebnej przewadze. Autorem gola był Filip Komorski, który w 18. minucie wykorzystał grę Polski z jednym zawodnikiem na lodzie więcej.
W drugiej odsłonie “Orły” ponownie trzykrotnie zmuszali bramkarza rywali do wyciągania “gumy” z własnej siatki. Należy jednak zaznaczyć, że skuteczność biało-czerwonych w tej odsłonie była zdecydowanie gorsza niż w pierwszej - w pierwszych 20 minutach Polacy oddali 12 celnych strzałów, zdobywając trzy gole, w kolejnej tercji natomiast nasi reprezentanci aż 29 razy oddawali na bramkę Serbów celne strzały i “zaledwie” trzy razy krążek trafiał do bramki.
Druga tercja to przede wszystkim pierwsze dwa trafienia zdobyte przez zawodników z polskiej ligi - Mateusza Michalskiego i Krystiana Dziubińskiego - na tym turnieju, ale także drugi gol w tym spotkaniu zdobyty przez Filipa Komorskiego.
Jak zakończyliśmy drugą tercję tak rozpoczęliśmy trzecią odsłonę spotkania. Filip Komorski swojego hat-tricka zdobył po 159 sekundach od wznowienia gry w tercji trzeciej. Przy stanie 7:1 Serbowie po raz drugi zdołali zaskoczyć Dawida Zabolotnego. Tym razem golkipera Comarch Cracovii pokonał Mirko Dumic.
Ósma i dziewiąta bramka dla biało-czerwonych padły w odstępie zaledwie… siedmiu sekund. Najpierw swojego drugiego gola tego dnia zdobył Krystian Dziubiński, a chwilę później na listę strzelców wpisał się Kamil Wałęga. Wynik tego pojedynku ustalony został po kolejnych czterech minutach, gdy w dwójkowej sytuacji Alan Łyszczarczyk odegrał krążek do Krystiana Dziubińskiego, a kapitan naszej reprezentacji ustrzelił hat-tricka.
Serbia - Polska 2-10 (1-3, 0-3, 1-4)
0:1 Alan Łyszczarczyk - Filip Komorski (01:34)
0:2 Dominik Paś - Patryk Wronka - Paweł Zygmunt (06:44)
1:2 Mirko Dumic - Marko Dragovic - Mateja Popovic (11:16)
1:3 Filip Komorski - Kamil Wałęga - Alan Łyszczarczyk (17:36, w przewadze)
1:4 Mateusz Michalski - Mateusz Gościński - Oskar Jaśkiewicz (29:05)
1:5 Krystian Dziubiński - Alan Łyszczarczyk (36:03)
1:6 Filip Komorski - Alan Łyszczarczyk - Maciej Kruczek (38:44)
1:7 Filip Komorski - Alan Łyszczarczyk (42:39)
2:7 Mirko Dumic - Mateja Popovic - Marko Dragovic (43:18)
2:8 Krystian Dziubiński - Filip Komorski - Alan Łyszczarczyk (51:31)
2:9 Kamil Wałęga - Bartłomiej Jeziorski - Jakub Bukowski (51:38)
2:10 Krystian Dziubiński - Alan Łyszczarczyk (55:58)
Sędziowali: Geoffrey Barcelo i Andrii Kicha (główni) - Sergii Kharaberyush i Daniel Konc (liniowi)
Minuty karne: 12 - 4
Strzały: 17 - 65
Widzów: 1420
Serbia: Beaton - Novakovic, Podunavac; Popovic, Dumic, Dragovic - Tomasevic, Pejcic; Savic, Vucurevic, Subotic - Mladenovic, Spanjevic, Racic, Grkovic, Jankovic - Anic, Pusac; Mitrovic, Kravljanac.
Trener: Spiros Anastasiadis
Polska: Murray - Ciura, Bryk; Zygmunt, Paś, Wronka - Wajda, Kruczek; Bukowski, Dziubiński, Wałęga - Jaśkiewicz; Komorski, Jeziorski, Łyszczarczyk - Górny, Kostek; Gościński, Starzyński, Michalski
Trener: Robert Kalaber