Spotkanie reprezentacji Estonii z Serbami miało tylko jednego faworyta - Estonię. Miało też wysoką stawkę, gdyż reprezentacja, która przegrałaby to starcie, pożegnałaby się z dywizją IB.
Zgodnie z przewidywaniami prowadzeni przez Jussiego Tuppamaki Estończycy szybko przejęli inicjatywę w tym spotkaniu. W 2. minucie meczu wynik otworzył Vadim Vasjonkin, który najpierw walnie przyczynił się do przejęcia krążka w tercji obronnej rywali, a kilka sekund później zbił "gumę" do bramki po strzale Andre Linde.
Cztery minuty później Estonia prowadziła już 2:0. Tym razem reprezentanci tego kraju przeprowadzili udany, trójkowy kontratak. Arrak do Kombe, ten do Kulintseva, a napastnik JYP Jyvaskyla do bramki.
Zaledwie 16 sekund - tyle potrzebowali Serbowie czasu po wznowieniu gry, aby zdobyć "kontaktowego" gola. Na stworzenie tej okazji bramkowej wpłynął przede wszystkim fakt, gry w przewadze, którą reprezentanci Serbii skutecznie wykorzystali.
Jednobramkowe prowadzenie Estonii długo utrzymywało się na tablicy wyników. Rezultat zmieniony został dopiero w 29. minucie, gdy - niczym profesor - kapitan reprezentacji Estonii Robert Rooba z zimną krwią wyczekał bramkarza Serbów i bez większych problemów umieścił krążek w siatce.
Jak się później okazało gol napastnika Seversatalu Cherepovets był jedynym trafieniem, jakie oglądaliśmy w tej odsłonie spotkania. Na kolejne musieliśmy czekać dopiero do tercji trzeciej.
Dokładnie do 45. minuty, gdy fatalny w skutkach błąd przy wyprowadzaniu krążka popełnił jeden z Serbów. "Guma" zamiast do jego kolegi z reprezentacji trafiła do Kevina Parrasa, któremu zostało tylko podwyższyć prowadzenie swojej drużyny narodowej. Nie był to jednak koniec emocji.
W 58. minucie Serbom udało się po raz drugi pokonać Villem-Henrika Kotimęę. Po raz drugi w tym meczu uczynił to Mirko Dumic, który wykorzystał doskonałe podanie od Marko Dragovica.
Dla hokeistów z Półwyspu Bałkańskiego był to ostatni pojedynek na tym turnieju i - w razie porażki - ostatni mecz w dywizji IB. Podopieczni Spirosa Anastasiadisa w końcówce postawili wszystko na jedną kartę, zastępując bramkarza dodatkowym zawodnikiem z "pola". Niewiele zabrakło, aby zabieg ten im się powiódł, gdyż na 30 sekund przed końcem trzeciej tercji Mirko Dumic miał doskonałą okazję, aby po raz trzeci pokonać golkipera rywali. Niestety dla Serbów nie wykorzystał on rzutu karnego, przez co nie było im dane cieszyć się z kolejnego trafienia.
Estonia - Serbia 4:2 (2-1, 1-0, 1-1)
1:0 Vadim Vasjonkin - Andre Linde - Silver Kerna (01:32)
2:0 Daniil Kulintsev - Kristiajn Kombe - Robert Arrak (05:30)
2:1 Mirko Dumic - Marko Dragovic - Pavle Podunavac (05:46, w przewadze)
3:1 Robert Rooba - Daniil Kulintsev - Lauri Lahesalu (28:08)
4:1 Kevin Parras (44:17)
4:2 Mirko Dumic - Marko Dragovic - Mateja Popovic (57:32)
Sędziowali: Michał Baca i Andri Kicha (główni) - Mateusz Bucki i Agris Ozolins (liniowi)
Minuty karne: 6 - 12
Strzały: 28 - 10
Widzów: 110
Estonia: Koitmaa - Kulintsev, Lahesalu, Rooba, Kombe, Arrak - Kerna, Ossipov, Vasjonkin, Linde - Slessarevski, Novikov, Puzakov, Parras, Klaus Kaspar Jogi - Kookmaa, Appelberg, Kristofer Jogi, Hast, Rozinko.
Trener: Jussi Tuppamaki
Serbia: Rankovic - Novakovic, Podunavac, Dumic, Dragovic - Tomasevic, Pejcic, Savic, Vucurevic, Subotic - Mladenovic, Spanjevic, Racic, Grkovic, Jankovic - Anic, N. Pusac, M. Pusac, Mitrovic, Kravljanac.
Trener: Spiros Anastasiadis