Alexander Peresunko: Nikt z nas nie wie co wydarzy się jutro!
  Dodano 2 lat temu   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
O zakończeniu hokejowych Mistrzostw Świata dywizji IB, reprezentowaniu Ukrainy oraz przyszłości ukraińskiego hokeja rozmawialiśmy z napastnikiem reprezentacji Ukrainy Alexandrem Peresunko.

Jacek Kopciński: W ostatnim meczu MŚ1B wygrywacie z Estonią 8:0. Był to wasz najlepszy mecz tego turnieju?

Alexander Peresunko: - Myślę, że tak. Zdobyliśmy osiem goli, wykorzystując większość z naszych okazji, więc myślę, że w naszej grze był to bardzo dobry mecz. Estonia wcale nie była najsłabszą drużyną tego turnieju, a jednak wbiliśmy im więcej bramek niż np. w spotkaniu z Serbią. Estończycy to dobrzy zawodnicy i na pewno byli zmotywowani do tego meczu, ale udało nam się zdobyć dwie-trzy szybkie bramki i myślę, że to ich podłamało. 


JK: Motywacji do meczu o brązowe medale chyba nie można było wam odmówić...

AP: - Oczywiście. Z wiadomych przyczyn byliśmy podwójnie zmotywowani do tego meczu, aby wywalczyć brąz MŚ. Na pewno w normalnych okolicznościach celowalibyśmy w zwycięstwo w całym turnieju i złoto, ale byliśmy blisko miesiąc bez gry, nie wiedzieliśmy czy w ogóle przyjedziemy do Tychach. Po decyzji naszej federacji było nam bardzo ciężko mentalnie przygotować się do turnieju, bo cały czas myśleliśmy o naszym kraju, naszych rodzinach i sytuacji w Ukrainie. Było ciężko tu grać, ale zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby wywalczyć medal. 


JK: Ciężko było zapomnieć o sytuacji w Ukrainie i skupić się na hokeju?

AP: - Myślę, że podczas samego meczu, gdy skupialiśmy się na grze, na chwilę zapominaliśmy o wojnie, ale podczas naszego obozu przygotowawczego czy pomiędzy meczami myśleliśmy tylko o tym; codziennie dzwoniliśmy do rodzin, pytaliśmy czy są cali, czy jest spokojnie, pytaliśmy o sytuację na froncie. Podczas turnieju byliśmy zmotywowani do gry i walce o złoto, ale udało nam się wywalczyć brąz. 


JK: Zaliczyłeś bardzo dobry turniej. Jesteś zadowolony z tego jak się spisywałeś w Tychach?

AP: - Szczerze mówiąc nie jestem zadowolony ze swojej gry, nie uważam, że grałem dobrze; myślę, że mógłbym zagrać lepiej. Myślę, że byłem w dobrej formie po sezonie ligowym, ale straciłem ponad miesiąc gry, kiedy nie było miejsca na myślenie o hokeju. Gdy zebraliśmy się na naszym obozie przygotowawczym mieliśmy miesiąc treningów, ale myślę, że nie jest to wystarczający czas, aby osiągnąć maksimum swoich możliwości pod względem fizycznym i psychicznym. 


JK: Myślisz, że mogliście zrobić coś więcej na tym turnieju?

AP: - Zawsze, każdy zespół, każdy zawodnik, chce zająć pierwsze miejsce. Czasami jednak to się nie dzieje. Myślę, że na tym turnieju mieliśmy jeden słaby mecz - z Japonią. Być może, gdybyśmy go wygrali, to zajęlibyśmy lepsze miejsce. Podobnie było z Polską - o zwycięstwie decydowały karne, w których równie dobrze to my mogliśmy wygrać. Mieliśmy sytuacje, by jeszcze w regulaminowym czasie gry lub później w dogrywce wygrać ten mecz. Chcieliśmy wygrać turniej, ale trzecie miejsce, według mnie, też jest świetnym osiągnięciem.


JK: Jak ważne było dla was zagranie w Tychach?

AP: - Na pewno było to dla wszystkich bardzo ważne, aby tu być, ale nie dla samej obecności… Wygrywanie, możliwość usłyszenia naszego hymnu, zobaczenia flag, to wszystko było dla nas bardzo istotne, aby dać wszystkim Ukraińcom nadzieję i motywację w tym trudnym czasie. Już dzień po MŚ wracamy do Ukrainy i nikt z nas nie wie co tam zastanie. Będzie to ciężki czas. Mamy nadzieję, że wszystko szybko się skończy, ale nikt z nas nie wie co nas czeka…


JK: W przeszłości rywalizowałeś za Oceanem. Gra w USA i Kanadzie pomogła ci w rozwoju?

AP: - Na pewno bardzo pomogła mi gra w tych ligach. Trafiłem do jednej z najlepszych lig juniorskich na świecie, dzięki czemu mogłem zobaczyć jak świat gra w hokeja. Trenerzy, sztaby szkoleniowe, sama mentalność zawodników - to na pewno bardzo cenne doświadczenie i cieszę się, że udało mi się spełnić to marzenie. 


JK: Nie wiem czy pamiętasz, ale w przeszłości miałeś już okazję rywalizować w Tychach podczas Mistrzostw Świata U20...

AP: - Tak, pamiętam (śmiech). Było to świetne doświadczenie. Przyjechałem na turniej jako zawodnik klubu ze Stanów Zjednoczonych, mieliśmy dobrą drużynę i sądzę, że zagraliśmy wtedy niezły turniej. Fajnie było tu wrócić.


JK: Jak myślisz, jak może wyglądać kolejny sezon w ukraińskim hokeju?

AP: - Na pewno jest to ciężkie pytanie. Nikt z nas nie wie co wydarzy się jutro. Rosjanie wciąż prowadzą ofensywę i są w stanie wykonać każdy ruch. Mam nadzieję i głęboko wierzę w to, że wszystko szybko się skończy w przeciągu następnego miesiąca i wrócimy do gry. 


JK: Myślisz o swojej przyszłości i ogólnie o swojej karierze?

AP: - Oczywiście cały czas o tym myślę. Chciałbym zagrać gdzieś w Europie, ponieważ nasza liga, jeśli w ogóle wystartuje, będzie stać na bardzo słabym poziomie. Dlatego chciałbym zagrać w Europie i wciąż szukam klubu. 


JK: Przed wybuchem wojny grałeś w zespole z Doniecka. Ucieczka stamtąd musiała być dla ciebie bardzo trudnym przeżyciem...

AP: - To prawda, mieszkałem w Doniecku, który jest bardzo blisko Kramatorska. W nocy, kiedy wybuchła wojna mnie i moją żonę obudziły około 5 w nocy bomby, które spadały na lotnisko w Kramatorsku. Usłyszeliśmy je i szybko zdecydowaliśmy się na ewakuację. Spakowaliśmy tylko kilka ubrań, najpotrzebniejsze rzeczy i uciekliśmy z kilkoma osobami naszym autem do Kijowa. Wszystko trwało maksymalnie 30 minut, nie chcieliśmy tracić czasu. Nie wiedzieliśmy co się wydarzy, co nas czeka, więc omijaliśmy główne drogi, jeździliśmy poboczami, lasami. W samochodzie, zanim dotarliśmy do stolicy, spędziliśmy dokładnie 24 godziny bez przerwy.


© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by