Rudolf Rohaczek hokejowym Fergusonem?
  Added 2 years ago   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Już niemal 20 lat Rudolf Rohaczek prowadzi zespół Comarch Cracovii. W tym czasie krakowski klub osiągał największe sukcesy w swojej historii.
Sześć mistrzostw Polski, cztery srebrne medale, jeden brąz, dwa Puchary Polski, trzy Superpuchary Polski i triumf w Pucharze Kontynentalnym, a także zwycięstwa w Hokejowej Lidze Mistrzów — oto bilans Comarch Cracovii pod wodzą Rudolfa Rohaczka. 

Czeski szkoleniowiec z krakowskim klubem pracuje nieprzerwanie od 10 listopada 2004 roku. W swoim kraju, dziennikarze i eksperci porównują 60-letniego trenera do… sir Alexa Fergusona, znakomitego trenera piłkarskiego, który przez niespełna 30 lat prowadził Manchester United. 

- Myślę, że jeśli coś działa, to nie ma powodu, by to zmieniać. Na przestrzeni lat były oczywiście sukcesy i porażki, ale powiedziałbym, że im jestem starszy, tym bardziej chcę udowodnić, że Kraków należy do czołówki polskiej ligi. Fakt, że w Polsce jest liga otwarta i w zasadzie co drugi rok pracuję z innymi zawodnikami, bardzo mi pomaga. Dlatego nie ma stereotypów, wręcz przeciwnie, zawsze chcemy się poprawiać.

Absolutnym fenomenem jest to, że Rohaczek jeden klub prowadzi przez blisko 20 lat. Nie zdarza się to często — nie tylko w hokeju, ale i w innych sportach zespołowych. W wywiadzie dla czeskiego portalu hokej.cz urodzony w Ostrawie trener zapytany został o czas w krakowskim klubie i o to, czy nigdy nie dostał od władz klubu “ultimatum”

- Nie, przez prawie dwadzieścia lat w Krakowie nigdy nie poczułem takiego ultimatum. W Polsce jest tak, że większość klubów jest własnością i jest sponsorowana przez miasta. My w Krakowie mamy prywatnego inwestora, którym jest profesor Filipiak i firma Comarch. Od dwudziestu lat sponsoruje hokej w Krakowie, jest też właścicielem krakowskiej piłki nożnej i jest człowiekiem, który doskonale wie, że nie da się wygrywać cały czas. Profesor jest bardzo mądrym człowiekiem, czego dowodem jest jego firma, która jest na całym świecie i on naprawdę wie, że nie można wygrywać co roku. To człowiek z wielkim sercem do hokeja. Kiedy ktoś wspiera jeden klub sportowy przez dwadzieścia lat z rzędu, zawsze zasługuje na wielki podziw i szacunek. W Krakowie mieliśmy pokolenie, które było podobne do tego we Vsetinie w czeskiej Ekstralidze. To był po prostu czas, kiedy wygrywaliśmy prawie wszystko. Ale potem to pokolenie się skończyło, a dzięki temu, że w Polsce jest liga otwarta, co oznacza, że gra w niej wielu zagranicznych zawodników, jakość rywalizacji bardzo wzrosła. W tej chwili w Polsce jest sześć bardzo wyrównanych drużyn i z mojego doświadczenia wynika, że gdy spotyka się grupa graczy, którzy nigdy wcześniej się nie widzieli, ale kieruje nimi chęć wygrywania i doskonalenia się, częste rotacje w składzie nie mają znaczenia.








W obszernym wywiadzie dla serwisu hokej.cz Rudolf Rohaczek odpowiedział także na pytanie dotyczące możliwości prowadzenia drużyn poza naszym krajem. Jak sam stwierdził 60-latek miał na przestrzeni lat wiele ofert, w tym kilka całkiem egzotycznych.

- Nie myślałem o zmianie klubu. Kiedy przyszedłem do Krakowa w sezonie 2004/05, zdobyliśmy brązowe medale. Rok później, gdy klub obchodził 100-lecie istnienia, zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Stopniowo przychodziły kolejne wyzwania, czy to Liga Mistrzów, czy Puchar Kontynentalny, który również udało nam się wygrać. Co więcej, nigdy nie było takiej oferty, żeby warto było odejść. Ale tak, prowadziłem rozmowy z klubami z Czech, Słowacji, miałem nawet propozycję trenowania reprezentacji Chin! Ale żadna z tych ofert nie była na tyle sensowna, abym wyjechał z Polski. W Krakowie wciąż o coś gramy, są tu ambicje i to zdecydowało, że zostałem. Zbudowałem swoją karierę w Polsce i zdecydowanie tego nie żałuję.


Szkoleniowiec Comarch Cracovii w wywiadzie dla hokej.cz odniósł się także do rynku transferowego, stawianiu na hokeistów z Czech czy Słowacji oraz budowę składu na sezon 2023/24. 

- To trochę ewoluowało przez lata. Mieliśmy wielu Kanadyjczyków, wielu Rosjan... W każdym razie moje doświadczenie pokazało mi, że nie jest dobrze, gdy jedna nacja dominuje w szatni. Ale jest jeszcze gorzej, gdy masz zawodników, którzy stawiają siebie na pierwszym miejscu, a nie klub. To znacznie większy problem. Choćby dlatego, że rynek zawodników tak bardzo się zmienił w ciągu ostatnich trzech czy czterech lat. Covid, sytuacja na Ukrainie... Dlatego uważam, że to idealne rozwiązanie, by zawodnik przyszedł latem, potrenował, pokazał, na co go stać w sierpniu, a jeśli okaże się to słabe, to nie będę liczył, że za dwa miesiące będzie lepiej.... W Krakowie chcemy stworzyć taką mieszankę. Sięgnęliśmy po zawodników z Polski, Finlandii, Szwecji czy Czech. Jednym z przykładów jest obrońca Jakub Žůrek. Naszym celem jest stworzenie drużyny złożonej z zawodników, którzy chcą coś udowodnić. Niektórzy zawodnicy po prostu nie chcą przyjeżdżać do Polski. Ale liga jako taka bardzo się poprawiła dzięki obcokrajowcom.

W swojej trenerskiej karierze Rudolf Rohaczek nie trenował jedynie Comarch Cracovii. W swoim CV Czech ma także prowadzenie KTH Krynicy, Polonii Bytom, GKS-u Tychy oraz reprezentacji Polski. Jak czeski trener wspomina prowadzenie reprezentacji Polski? I jak komentuje awans biało-czerwonych do światowej elity?

- Wspominam go bardzo miło. Przyniósł mi wiele doświadczeń. Reprezentowanie jakiegokolwiek kraju to zaszczyt dla każdego. Ale to prawda, że sportowo w tamtych czasach sukcesów nie było. Cieszę się, że Polacy awansowali do elity. Mecze z Francją i Kazachstanem będą dla nich kluczowe, prawdopodobnie zadecydują o tym, czy pozostaną w elicie. Osobiście mam nadzieję, że pójdzie im dobrze i o polskim hokeju będzie się mówiło więcej niż do tej pory. Oczywiście sam bardzo chętnie przyjadę na ich mecze! Dzięki temu, że z Polski do Ostrawy jest blisko, wierzę, że na polskie mecze przyjedzie od dziewięciu do dziesięciu tysięcy osób.


Obecny trener Comarch Cracovii odniósł się także do wielkich nazwisk polskiego hokeja i braku Polaka w najlepszej hokejowej lidze świata. Jak sam zauważył, obecnie, największą nadzieją polskiego hokeja i z pewnością jednym z najbardziej perspektywicznych graczy młodego pokolenia jest Krzysztof Maciaś. 

- Pojawia się jedno nazwisko — Krzysztof Maciaś. Kiedy rozmawiałem z jego agentem, powiedział mi, że Maciaś ma przyzwoite szanse na dostanie się do draftu, ale czy trafi do NHL, trudno powiedzieć. Dużym problemem polskiego hokeja jest brak rywalizacji w juniorach. Zdarza mi się, że do drużyny przychodzi młody chłopak i muszę go nauczyć podstaw hokeja. Mogę go doprowadzić do pewnego poziomu, ale nie dalej. Jeśli ktoś myśli o rozwoju, musi w młodym wieku wyjechać do innego kraju.

Na koniec wywiadu Rudolf Rohaczek został poproszony o wskazanie najlepszego bądź najlepszych wspomnień z całej, dotychczasowej pracy w polskiej lidze. Wskazał… finałową rywalizację z GKS-em Tychy. 

- Chwil, które bardzo miło wspominam, jest wiele, ale najbardziej pamiętam mecze z Tychami. Kraków i Tychy dzieli blisko 80 km. To od lat wielka rywalizacja. Był czas, gdy Tychy przegrały z Krakowem w finale chyba pięć czy sześć razy z rzędu, co było dla nich strasznym przeżyciem. Pamiętam jeden mecz, w którym rywale prowadzili 1:0 w serii i grali na naszym lodowisku. Na 42 sekundy przed końcem prowadzili 4:2. Wznowienie w środkowej strefie, wycofaliśmy bramkarza, ale przeciwnik wywalczył krążek, a jeden z ich zawodników miał okazję podwyższyć wynik na 5:2 i skompletować hat-tricka. Tak się nie stało, a chwilę później nam udało się doprowadzić do remisu. Kilka chwil później wygraliśmy po rzutach karnych. To była rzecz, która w moim odczuciu przyćmiła wszystko inne w tamtym czasie. Wystarczyłoby, żeby tamten zawodnik celniej strzelił i sytuacja potoczyłaby się zupełnie inaczej. Lubię też wspominać Puchar Kontynentalny sprzed dwóch lat, który udało nam się wygrać. Rozgrywany był w duńskim Aalborg, a faworytem była drużyna gospodarzy. Nie pozwoliliśmy im jednak na zbyt wiele i wygraliśmy 4:0.

źródło: hokej.cz


© 2025 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by