
Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od mocnego ataku gospodarzy. W 2. minucie formę Johna Murraya sprawdził Marco Sanna. W odpowiedzi w tej samej minucie minimalnie chybił w dogodnej sytuacji Olli Iisakka. W 4. minucie byliśmy świadkami pierwszego wykluczenia w dzisiejszym meczu. Na ławkę kar GieKSy, zjechał Igor Smal, ukarany za zahaczanie. Mistrzowie Polski zdołali wybronić pierwsze osłabienie. W 7. minucie Grzegorz Pasiut nagrał zza bramki do Bartosza Fraszko, ale ten trafił wprost w bramkarza miejscowych. To była świetna okazja na gola dla gości z Katowic. Po chwili Murray popisuje się świetną interwencją, zatrzymując groźną kontrę wyprowadzoną przez gospodarzy. Mecz toczony w szybkim tempie mógł się podobać licznie zgromadzonej publiczności na włoskim lodowisku. W 11. minucie pierwsze przewinienie zaliczyli miejscowi. Na ławkę kar zjechał Diego Cuglieta, również ukarany za zahaczanie. Minutę później katowiczanie wykorzystali liczebną przewagę i tym samym otworzyli wynik dzisiejszej potyczki. Na listę strzelców wpisał się Sam Marklund, któremu świetnie dograł Fraszko. W 13. minucie było już 2:0 dla GieKSy. Tym razem włoskiego bramkarza zdołał pokonać Ben Sokay. W 14. minucie kolejny faul po stronie włoskiej drużyny. Do boksu kar zjechał Ronny de Zanna, ukarany za podcięcie rywala. Po chwili kopia gola nr 1 i gola ponownie zdobywa Marklund. W tej samej minucie trafienie zalicza jeszcze Mateusz Michalski i Mistrz Polski po niespełna kwadransie prowadził już 4:0. Na trybunach włoskiego lodowiska trwała świetna zabawa fanów z Katowic. Miejscowi zmienili bramkarza. Sandro Lancedelli zmienił Haydena Hawkeya. W 18. minucie na ławkę kar zjechał kolejny gracz SG Cortiny. Tym razem był to Gabriele Parini, ukarany za spowodowanie upadku przeciwnika. Katowiczanie ten fakt również wykorzystali. Na 23. sekundy przed końcem pierwszej odsłony do siatki gospodarzy trafił Joona Monto. GKS Katowice rozbił rywala w pierwszej tercji i zasłużenie prowadził 5:0.
Po zmianie stron nie wiele się zmieniło na tafli. A nie, przepraszam. Zmienił się wynik i to już w 21. minucie. GieKSa podwyższyła prowadzenie za sprawą super strzelca z wczorajszego meczu – Pasiuta. Katowiczanie na dobre zagościli w tercji obronnej włoskiej drużyny i nie chcieli zaprzestać kolejnych ataków. W 27. minucie przymusowy odpoczynek zaliczył Marklund, ukarany za nieprzepisowe trzymanie przeciwnika. Mistrzowie Polski zdołali wybronić osłabienie. W 29. minucie role na lodzie się odwróciły. Teraz to katowiczanie po raz kolejny zagrali z przewagą jednego zawodnika. Do boksu kar zjechał Francesco Adami, ukarany za ostrość w grze. Minutę później powróciliśmy do gry w pełnych zestawieniach, a to dlatego, że goście zdobyli gola. Na listę strzelców wpisał się Shigeki Hitosato, który dobił strzał Marklunda. W 31. minucie włoskiego bramkarza zatrudnił Sokay, a po chwili to samo zrobił Jakub Wanacki. Tym razem zmiany wyniku się nie doczekaliśmy. To był prawdziwy koncert i popis gry w wykonaniu hokeistów GKS-u Katowice. W 37. minucie bezradni włosi popełnili kolejny faul. Do boksu kar zjechał Ricardo Lacedelli, ukarany za trzymanie rywala. Tę przewagę katowiczanie postanowili rozegrać nieco spokojniej. Koniec końców gospodarze wybronili osłabienie. W ostatniej akcji drugiej odsłony w roli głównej wystąpił Murray, który w zamieszaniu pod swoją bramką zdołał zamrozić krążek. Po 40 minutach 7:0 dla GieKSy.
Trzecią odsłonę znów mocno rozpoczęła katowicka drużyna. W 42. minucie bramkarz gospodarzy wybronił groźne uderzenie autorstwa Marklunda. Po chwili Lancedelli zbił do boku uderzenie Michalskiego. Tempo meczu wyraźnie spadło. Nie ma się jednak czemu dziwić. Wynik dzisiejszego pojedynku był już dawno rozstrzygnięty. Katowiczanie jednak ciągle atakowali. W 46. minucie nieco zaiskrzyło na lodzie za włoską bramką. Sędziowie nie zdecydowali się na żadne wykluczenia. W 50. minucie składna akcja gości kończy się niecelnym podaniem Michalskiego. Na krążek, czekał już przed bramką rywala Igor Smal. W 53. minucie Murray wybronił uderzenie z bliskiej odległości. Bramkarz GieKSy był dziś niezawodny. Po chwili doczekaliśmy się kolejnego przewinienia gospodarzy. Na ławkę kar zjechał Tommaso Traversa, który odsiadywał karę mniejszą za opóźnianie gry. Katowiczanie szukali kolejnego gola, lecz tym razem nie znaleźli oni sposobu na pokonanie włoskiego bramkarza. SG Cortina zdołała się w tym osłabieniu liczebnym wybronić. W 56. minucie minimalnie chybił celu Jason Seed. Po chwili na ławkę kar miejscowych zjechał Greg di Tomaso, ukarany za uderzanie kijem. Zaraz później mistrzowie Polski wykorzystali liczebną przewagę. Ósmego gola dla GKS-u zdobył Hampus Olsson. W 59. minucie kolejne przewinienie gospodarzy, którzy w ostatniej tercji zdecydowanie postawili na ostrość. Do boksu kar zjechał Adami, który sfaulował Jakuba Wanackiego. Katowiczanie tej przewagi nie zamienili na gola. Po chwili wybrzmiała syrena kończąca mecz. GKS Katowice wygrał z SG Cortiną 8:0.
GKS Katowice - SG Cortina 8:0 (5:0, 2:0, 1:0)
1:0 Sam Marklund - Bartosz Fraszko - Olli Iisakka (11:55, w przewadze)
2:0 Ben Sokay - Sam Marklund - Olli Iisakka (12:45)
3:0 Sam Marklund - Bartosz Fraszko (13:46, w przewadze)
4:0 Mateusz Michalski - Joona Monto (14:00)
5:0 Mateusz Michalski - Hampus Olsson - Joona Monto (19:37, w przewadze)
6:0 Grzegorz Pasiut - Mateusz Bepierszcz (20:35)
7:0 Shigeki Hitosato - Bartosz Fraszko (29:46, w przewadze)
8:0 Hampus Olsson - Joona Monto - Olli Iisakka (57:03, w przewadze)
Sędziowali: Miha Bajt i Pierre Dehaen (główni) - Davide Mantovani i Joni Pekkala (liniowi)
Minuty karne: 4 - 16
Strzały: 39 - 16
Widzów: 1340
GKS Katowice: Murray - Kruczek, Delmas; Fraszko, Pasiut, Bepierszcz - Cook, Wanacki; Olsson, Sokay, Marklund (2) - Koponen, Varttinen; Iisakka, Monto, Hitosato - Maciaś; Lebek, Kovalchuk, Smal (2), Michalski.
Trener: Jacek Płachta
SG Cortina: Hawkey (od 14:00 S. Lancedelli) - Zanatta, Panciera; di Tomaso (2), Traversa (2), Carozza - Colli, Larcher; Sanna, Cuglietta (2), R. Lacedelli (2) - Tolomelli, Seed; Barnabo, Adami (4), de Zanna (2) - Parini (2); G. Lacedelli, Toffoli, Pompanin.
Trener: Giorgio de Bettin