Zero punktów po 27 kolejkach - Czy HC GKS Katowice odbije się od dna?
  Dodano 10 lat temu   Skomentuj
fot.
HC GKS Katowice po 27 kolejce ligowej nie zgromadził jeszcze ani jednego punktu, a jego bilans bramkowy jest zatrważający: na 286 straconych goli, hokeiści zdobyli ich raptem 40, co daje średnią 10,5 straconych bramek i 1,48 zdobytych na mecz. Pozostaje zatem po raz kolejny ponowić pytanie: Co ta drużyna robi w ekstraklasie?

Praktycznie do samego początku rozgrywek nie było wiadomo czy ekipa z Katowic w ogóle wystartuje w PHL. Kiedy inne drużyny rozpoczynały przygotowania i rozgrywały mecze kontrolne, o drużynie ze stolicy Górnego Śląska zdawać by się mogło słuch zaginął. Spekulowano że drużyna w związku z zaległościami finansowymi, nie ma szans na otrzymanie licencji uprawniającej do gry w PHL, a co za tym idzie, klubowi grozi upadek i zniknięcie z hokejowej mapy Polski. Jakby tego było mało klub miał problemy z własnym lodowiskiem bowiem w „Satelicie”, gdzie drużyna rozgrywa mecze, nie zamrożono lodu z powodu zakończonych niedawno siatkarskich mistrzostw świata.

(Nie)uzasadniony optymizm prezesa?

Optymizmu zdawał się nie kryć jedynie prezes klubu z Katowic - Dariusz Domogała, który w licznych wywiadach podkreślał, że klub nie zalega z opłatami i bez problemu otrzyma licencję. Deklarował ponadto, że dołoży wszelkich starań, aby drużyna wystartowała i właśnie kompletuje kadrę na zbliżające się rozgrywki. Jego słowa zdawały się nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Klub już w poprzednim sezonie przeżywał ogromne problemy finansowe, zawodnicy masowo opuszczali drużynę i w pewnym momencie nad klubem zawisło widmo niedokończenia rozgrywek. Ponadto HC GKS Katowice za niewywiązanie się ze zobowiązań finansowych wobec zawodników został ukarany przez Wydział Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Hokeja na Lodzie zakazem transferowym.

Jakież było jednak zdziwienie, gdy w komunikacie wydanym przez PZHL w dn. 29 sierpnia 2014 roku, poinformowano o przyznaniu licencji dla drużyny z Katowic. W jego treści mogliśmy przeczytać m.in.:

Komisja otrzymała dokumenty potwierdzające, że HC GKS nie posiada żadnych zobowiązań finansowych wobec PZHL i w związku z tym klub otrzymał licencję seniorską na grę w PHL.”
Informacja ta wywołała konsternację w środowisku hokejowym – momentalnie zaczęły mnożyć się pytania i nasuwać wnioski o zasadność podjętej decyzji. Pojawiły się różnego rodzaju teorie, tłumaczące przychylność hokejowej centrali dla klubu z „Satelity”. Cokolwiek by nie było, słowo się rzekło i HC GKS Katowice uzupełnił stawkę 10 zespołów, które miały mierzyć się ze sobą w PHL.

Skład zebrany, wyników brak

Pierwszym spotkaniem, jakie drużyna miała rozegrać, był wyjazdowy mecz z drużyną Comarch Cracovii, w pierwszej kolejce PHL, zaplanowanej na 26 września. Jednak tak naprawdę do samego końca nie było wiadomo czy i w jakim składzie wystąpi. Dopiero na kilka dni przed planowanym startem rozgrywek, pojawiła się informacja o składzie, w jakim klub ma zamiar przystąpić do ligi. W drużynie próżno było szukać znanych nazwisk. Pojawiło się kilku obcokrajowców, którzy jednak - jak podawały media - mieli nawet kilkuletni rozbrat z hokejem, a występy w klubie miały być próbą powrotu do tej dyscypliny. Jako główny trener w protokole meczowym wpisany został Maksymilian Lebek, choć w rzeczywistości drużynę prowadził zawodnik – Michał Krokosz.

Już pierwszy mecz pokazał że o punkty będzie niezwykle ciężko. Drużyna grała na dwie piątki i była jedynie tłem dla hokeistów Cracovii. Wynik 16:1 mówił sam za siebie. 

"Trenowaliśmy od połowy sierpnia, raz dziennie, do tego uzupełnialiśmy to siłownią. Nie mieliśmy możliwości technicznych więcej trenować. Przez większość czasu trenowaliśmy w siedmiu, ośmiu. Zagraniczni gracze wymieniali się systematycznie, nie było stabilizacji, raz pojawiali się, innym razem nie. Brakowało motywacji"
Tak mówił po pierwszym meczu Michał Krokosz, który jednocześnie zapewniał że klub robi wszystko by przetrwać trudny ekonomicznie czas. Niestety kolejne mecze nie były lepsze, drużyna notorycznie przegrywała a zawodnicy często nie wytrzymywali kondycyjnie trudów zmagań ligowych.

Ratować hokej w Katowicach

Ostatnie tygodnie zdawać by się mogło przyniosły światełko w tunelu. Drużynę objął doświadczony trener Róbert Spišák, a w Małym Spodku w końcu przygotowano tafle lodową, dzięki czemu hokeiści mogą rozgrywać mecze u siebie. Niestety były to jedyne dobre wiadomości, jakie można było usłyszeć o klubie ze stolicy Górnego Śląska. Konkludując, należy po raz kolejny ponowić pytanie o zasadność bytności tej drużyny w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej.

Jeśli wierzyć wielokrotnie powtarzanym słowom Krokosza o przeczekaniu trudnego czasu, należy zapytać: Czy nie lepszym wyjściem byłaby gra w 1 lidze, a  czas ten został przeznaczony na poukładanie spraw organizacyjnych w klubie i znalezienie nowego sponsora? Czy notoryczne przegrane, nie wpłyną demobilizująco na młodych zawodników? Jak widać pytań jest mnóstwo i właśnie to powinno dać działaczom do myślenia.

Będąc na jednej z konferencji prasowych i widząc smutną twarz Michała Krokosza, młodego człowieka, dla którego hokej stał się pasją i sposobem na życie, pozostało mi jedynie uścisnąć mu dłoń i życzyć powodzenia, wierząc że drużyna odbije się od dna i dla hokeja w Katowicach nadejdą nowe, lepsze czasy, gdyż każdy ośrodek hokejowy w naszym kraju jest na wagę złota.

© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by