Grzegorz Piekarski to prawdziwy weteran polskich lodowisk. W karierze reprezentował barwy dziewięciu czołowych polskich klubów: KTH Krynicy, Zagłębia Sosnowiec, Podhala Nowy Targ, GKS-u Katowice, TKH Toruń, Cracovii, GKS-u Tychy, JKH GKS-u Jastrzębie oraz Unii Oświęcim.  W sezonie 2003/04 opuścił polską ekstraklasę by związać się ze słowacką Żiliną.

- Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść! – mówi „Gazecie Krakowskiej” zawodnik, który w swej bogatej karierze zdobył cztery srebrne i cztery brązowe medale MP, jednak ani razu nie dane mu było cieszyć się ze złota - Tylko złota zabrakło. Wydawało mi się, że będę w stanie po nie sięgnąć w 2004 roku, kiedy po raz drugi do Oświęcimia zawitał Białorusin Andriej Sidorenko. To właśnie on, od 1998 roku wprowadził oświęcimian na mistrzowską ścieżkę. Potem jego misję kontynuowali czescy trenerzy, aż do czasu, kiedy przejął nie tylko Unię, ale i reprezentację Polski. To był trener, przy którym wielu zawodników może i narzekało na katorżniczą pracę, ale, decydując się na zawodowe uprawianie sportu, trzeba się z nią liczyć. Niestety, w finałach rozgrywanych w atmosferze skandalu, przeciwko tyskiemu GKS, Unia zdobyła „tylko” wicemistrzostwo.- kontynuuje.

Popularny „Grisza” po zawieszeniu łyżew na przysłowiowy kołek zamierza zająć się rodzinnym biznesem.

Cały wywiad z Grzegorzem Piekarskim można przeczytać na łamach "Gazety Krakowskiej"