Przemysław Urbański: Umawiając się na ten wywiad powiedziałeś, że jesteś do dyspozycji od
siódmej rano. Dosyć wcześnie, biorąc pod uwagę, że w nocy wróciliście ze
Śląska.
Łukasz Sznotala: Zgadza się, ale jestem do tego przyzwyczajony. Wstaję rano i idę do pracy jeszcze
przed treningiem. Jak się wraca do siebie to jest co robić. Razem z bratem
pomagam ojcu. Nie narzekam, bo przynajmniej mam co robić.
Ciężko było usnąć po porażce z GKS Tychy?
Nie zasypiało się najlepiej. To był ciężki, szybki mecz. Tychy są bardzo
mocne. Pierwszy raz widziałem tak unormowany zespół. Mają cztery równe piątki
naszpikowane dobrymi zawodnikami. Od początku narzucają swoje tempo i to bardzo
wysokie.
Po ostatnich dobrych wynikach nie chcieliście pójść z przeciwnikiem na
wymianę ciosów?
Próbowaliśmy. Mieliśmy przy 2:1 przewagę, ale nie wszystko wpada. Poszła
kontra, gospodarze podwyższyli wynik i nas skarcili. Potem zrobiło się 4:1.
Będziemy chcieli się zrewanżować już w piątek. W zeszłym sezonie wygraliśmy z
nimi na własnym lodzie więc na pewno będziemy walczyć.
Bierzecie
do siebie opinie, że wasz dobry start w tym sezonie był głównie wynikiem
korzystnego terminarza i gry ze słabeuszami?
Zdajemy sobie z tego sprawę jaki jest terminarz, ale nie zwracamy na to
uwagi. Nasz cel to szóste miejsce po dwóch rundach i jest to cel w naszym
zasięgu. Mamy dobrą drużynę, lepszą niż w ubiegłym sezonie. Szkoda jest mi
meczu w Oświęcimiu, gdzie przegraliśmy nieco przypadkowo. W ogóle to jest
jakieś fatum. Unia nie przegrała meczu na inaugurację odkąd awansowali. Ten
mecz był na naszą korzyść i to jedyna wpadka. Z Tychami, mimo przegranej,
pokazaliśmy się z dobrej strony. Nasza gra miała ręce i nogi.
Patrząc na ten, a
zwłaszcza poprzedni sezon można powiedzieć, że Tobie ten Orlik dodał skrzydeł. Dobra gra, asysty, bramki...
W przeciwieństwie do
mojego pobytu w Krakowie, tu mam szansę na granie. W Cracovii występowałem w
czwartej piątce gdzie wiadomo, popełniasz błąd i siadasz na ławce, a drużyna
gra na trzy piątki. Dostaję szansę i chyba ją wykorzystuję. Zawodnik potrzebuje
spotkań, tempa, a ja zagrałem pełny sezon. Mamy młodą drużynę, znamy się,
rozumiemy i jest dobra atmosfera. Wszyscy ciągniemy w tą samą stronę, jest tu
sporo wychowanków i to jest nasz klub.