Ta tragiczna trzecia tercja...
  Dodano 5 lat temu   Skomentuj
Damian Rosół fot. Karolina Sommer
Drugi raz z rzędu Zagłębie Sosnowiec przespało i wyraźnie przegrało trzecią tercję meczu. Po 0:4 z GKS Tychy, tym razem ostatnie dwadzieścia minut sosnowiczanie przegrali 1:4. Z tą różnicą, że przeciwnikiem była Cracovia. Kolejny raz zawiodła u hokeistów znad Brynicy umiejętność gry w przewadze, nawet wówczas gdy na lodzie znajdowało się zaledwie trzech przeciwników. Nie dziwi więc następna porażka. Zagłębie - Cracovia 1:5.

Grę hokeistów z Sosnowca najlepiej oddaje parafraza słów Foresta Gump’a:  “Mecze Zagłębia Sosnowiec są jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co Ci się trafi”. Trzeba być naprawdę mocnym psychicznie, by być kibicem sosnowieckiego klubu i nie zwariować.  W ciągu zaledwie szesnastu dni Zagłębie potrafiło zagrać dobre i co ważne zwycięskie spotkania przeciwko dużo silniejszym ekipom z Jastrzębia, Katowic czy Oświęcimia, by chwilę później przegrać z kretesem grając naprzeciw dużo bliższym sobie w tabeli zespołom. Niesamowita wręcz sinusoida. Tym razem po bardzo słabym meczu Zagłębie Sosnowiec uległo Cracovii 1:5.  


Wszystko zaczęło się już na początku spotkania, gdyż pierwsza bramka padła już w drugiej minucie.  Na listę strzelców wpisał się Bepierszcz. Cracovia nie mogła więc wyobrazić sobie lepszego startu w meczu o tzw. sześć punktów.  Uspokojona prowadzeniem drużyna gości do końca tercji kontrolowała spotkanie, a miejscowi nie dysponowali żadnym pomysłem by zagrozić bramce Koprivy. W kolejnych minutach zatem niewiele się działo i nie ma się co dziwić, że pierwsza tercja zakończyłą się jednobramkowym zwycięstwem przyjezdnych. 


Dużo ciekawiej, a przede wszystkim zdecydowanie bardziej nerwowo było w tercji numer dwa. Nieco lepiej nastawieni do gry gospodarze od początku próbowali doprowadzić do wyrównania,  I od początku dostali na to swoje szanse. To za sprawą nerwów, a co za tym idzie kar dla hokeistów Cracovii. Najpierw Zagłębie zmarnowało czas podczas gry 5 na 4. Dwie minuty później zaś w tragiczny sposób rozegrać półtorej minutową przewagę dwóch graczy, a brak pomysłu na rozegranie tejże był co najmniej niezrozumiały. W ten sposób,  jak się później okazało gospodarze zaprzepaścili jakiekolwiek szanse na punkty.  Kolejne minuty to już bowiem wyrównana gra, podczas których żaden gol nie padł. 


Worek z bramkami rozwiązał się za to w tercji trzeciej. A to za sprawą Rafała Radziszewskiego, który mógł, a nawet powinien lepiej zachować się przy bramkach numer dwa i trzy dla Cracovii. W obydwu sytuacjach sosnowiecki bramkarz zdecydowanie zaspał, z czego sam sobie zdał sprawę gdy po czwartym puszczonym golu sam zjechał do boksu wręcz wymuszając na trenerze zmianę. Tylko, że wówczas było już po meczu. Bramki dla przyjezdnych strzelali kolejno: Jachym, Bahensky i Kapica. Gola na pocieszenie strzelił po ładnej akcji Orekhin, a kilkadziesiąt sekund później dobił sosnowiczan rozgrywający dziś świetną partię Damian Kapica. Końcowy wynik to 5:1 dla Cracovii. 



Zagłębie Sosnowiec - Comarch Cracovia 1:5 (0:1, 0:0, 1:4)

0:1 Bepierszcz - Kapica - Vachovec (01:35)

0:2 Jachym - Trvdon - Jezek (48:19)

0:3 Bahensky - Gula - Domogała (49:45)

0:4 Kapica - Bepierszcz - Vachovec (52:19)

1:4 Orekhin - Butsenko (56:19)

1:5 Kapica (57:46)


Sędziowali: Mariusz Smura, Mateusz Krzywda (główni), Marcin Młynarski, Andrzej Nenko (liniowi)

Strzały: 24:33

Kary: 6:12

Widzów: 600


Zagłębie Sosnowiec: Radziszewski (Czernik) - Cunik, Działo, Salamon, Nahunko, Stoklasa - Kaluza, Podsiadło, Orekhin, Korchokha, Garshin - Horzelski, Charousek, Bernacki, Butsenko, Kozłowski - Piotrowski, Sikora, Dubinin, Stojek

Trener: Marcin Kozłowski


Comarch Cracovia: Kopriva - Jachym, Stebich, Mikula, Jezek, Trvdon - Kruczek, Bychawski, Bepierszcz, Vachovec, Kapica - Rompkowski, Gula, Bahensky, Domogała, Leivo - Pac, Musioł, Gajor, Bryniczka, Kamiński. 

Trener: Rudolf Rohacek 

© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by