Lotos na krawędzi, gra psychologiczna i tyszanie w półfinale
  Dodano 5 lat temu   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Planet of Hockey
Trwają play-offy w Polskiej Hokej Lidze. Jako pierwsi awans do półfinału PHL wywalczyli sobie hokeiści GKS-u Tychy. Kolejnego półfinalistę możemy poznać już dziś!

Najszybciej - bo już po czterech meczach - w półfinałach Polskiej Hokej Ligi zameldowali się hokeiści GKS-u Tychy. "Trójkolorowi" pewnie poradzili sobie z KH Energą Toruń, wygrywając w ostatnim meczu tej rywalizacji 4:0 i w takim samym rezultacie kończąc serię ze "Stalowymi Piernikami"

- Cieszymy się, że wygraliśmy, bo zagraliśmy cztery ciężkie mecze. Pomimo tego, że serię wygraliśmy 4:0, spotkanie nie należały do tych łatwych. W Tychach wyniki były na styku, tutaj poszło nam trochę lepiej, potrafiliśmy wykorzystać przewagi. Jesteśmy zadowoleni ze swojej postawy i to napawa nas wszystkich optymizmem. Teraz mamy chwilę czasu na regenerację, bo play-off'y potrafią dać w kość. Czujemy w nogach trochę zmęczenia, wszyscy jesteśmy poobijani dlatego przyda się nam chwila oddechu przed kolejnymi spotkaniami. - mówił po ostatnim meczu z KH Energą Toruń Filip Komorski - Jeśli chodzi o półfinały, to nie mamy swojego wymarzonego lub wybranego przeciwnika. Chcemy grać swój hokej i spełniać założenia taktyczne. Jeśli chcesz zdobyć mistrzostwo to musisz pokonać wszystkich i nie liczy się z kim zagrasz półfinał, bo i tak będziesz musiał pokonać najlepszych. W chwili obecnej nie kalkulujemy, myślimy tylko o pierwszym półfinałowym meczu i nie wyglądamy dalej w przyszłość. - dodał filar drużyny mistrzów Polski 

Gdańszczanie nad przepaścią

Już dziś możemy poznać drugiego półfinalistę polskiej ligi. O krok od awansu do 1/2 finału Polskiej Hokej Ligi są bowiem zawodnicy Re-Plast Unii Oświęcim. Podopieczni Nika Zupancica zagrają dziś na własnym terenie z Lotosem PKH Gdańsk w piątym meczu tej serii i - jeśli uda im się pokonać gdańszczan - po raz pierwszy od sezonu 2013/14 powalczą o medale PHL.

Wojna psychologiczna

O prawdziwej wojnie nerwów mogą natomiast mówić hokeiści przy okazji rywalizacji Podhala Nowy Targ z GKS-em Katowice oraz JKH GKS-u Jastrzębie z Comarch Cracovią.

W pierwszym przypadku "kością niezgody" jest wirus panujący w szatni Podhala Nowy Targ, który - zdaniem kapitana GieKSy Grzegorza Pasiuta - jest jedynie "zagraniem" trenera "Szarotek" Philipa Barskiego i Kanadyjczyków grających w Nowym Targu. 

To było nic innego, jak tylko zagranie trenera z Nowego Targu, aby posiać trochę popłochu u nas w szatni, aby związek się tym zainteresował, a tak na dobrą sprawę wszyscy są tam zdrowi i wszyscy zagrali. Wiem jak wygląda grypa żołądkowa i jak się ją przechodzi. Po zawodnikach z Nowego Targu nie było widać, aby cokolwiek im dolegało - mówił Grzegorz Pasiut.

W drugim przypadku tematem dyskusji miałoby być zachowanie graczy "Pasów" w dwóch ostatnich pojedynkach z JKH GKS-em Jastrzębie. Zdaniem legendy polskiego hokeja Leszka Laszkiewicza dwóch zawodników Comarch Cracovii symulowało faule w tych spotkaniach.

Nie mamy pretensji o te porażki i nie chcemy się żalić. Mogliśmy wcześniej coś strzelić i nie byłoby problemu. Chcemy jednak zwrócić uwagę na żałosne zachowanie Alesa Jezka i Ondreja Mikuli, którzy psują to wspaniałe widowisko, ten kapitalny pojedynek JKH GKS z Cracovią. Po co takie im symulowanie? Ales Jezek jest wysoki i silny, a po kontakcie z naszymi chłopakami, albo i bez tego kontaktu, kładzie się na tafli jak rażony piorunem. Po co komu takie zachowanie? To ma być hokej? - zaznaczył na łamach portalu jasnet.pl Leszek Laszkiewicz.

© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by