Alan Łyszczarczyk: Mam swoje cele i marzenia, które chce realizować!
  Dodano 4 lat temu   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Karolina Sommer / Planet of Hockey
O grze dla nowotarskich Szarotek, współpracy z trenerem Gusovem oraz wizji powrotu za Ocean rozmawialiśmy z napastnikiem Tauron Podhala Nowy Targ Alanem Łyszczarczykiem.


Jacek Kopciński: W spotkaniu z Tychami mieliście sporo okazji, jednak nie zdołaliście pokonać mistrzów Polski. Z czego wynikała ta strzelecka niemoc?
Alan Łyszczarczyk: - Ciężko powiedzieć. Tychy wykorzystały swoje okazje, my nie wykorzystaliśmy swoich. Przez to przegraliśmy ten mecz. 

JK: Kary wypaczyły wynik tego meczu po waszej stronie?
AŁ: - Myślę, że tak. Musimy wystrzegać się tych głupich kar, ponieważ robimy dużo kar w tercji ataku. Przez to tracimy dużo sił i ciężko nam jest wrócić do meczu, ponieważ przeciwnik, grając 5 na 4 tworzy kolejne sytuacje i z minuty na minutę gra mu się coraz lepiej.

JK: Przed przerwą reprezentacyjną macie jeszcze dwa mecze na własnym terenie. Atut własnego lodowiska, choć bez kibiców, wciąż jest atutem?
AŁ: - Każdy mecz jest ważny bez względu na to, czy gra się u siebie, czy na wyjeździe, czy z kibicami czy bez. Oczywiście pomoc kibiców jest bardzo ważna, tym bardziej w Nowym Targu jak przyjdzie ich wielu. Są naszym szóstym zawodnikiem. Nawet jednak bez nich musimy wykorzystać atut własnego lodu i wygrać te dwa mecze. 

JK: Chciałbym zapytać cię też o trenera Andreja Gusova. To z pewnością inny trener niż ci, z którymi miałeś do tej pory do czynienia. 
AŁ: - Tak, to prawda. To szkoła rosyjska, a ja przez ostatnie pięć lat miałem do czynienia ze szkołą kanadyjską. Na pewno początki i przestawienie się na ten styl gry był trudny. W obu stylach są różne założenia taktyczne i są inne zachowania na lodzie. Ciężko mi było się przestawić, bo przez ostatnie pięć lat grałem inaczej. Z każdym meczem jest jednak lepiej i mam nadzieję, że w końcu zacznie to dobrze funkcjonować.


-

JK: Gdy przychodziłeś do Podhala mówiło się, że w PHL grasz do grudnia bądź do początku nowego sezonu za Oceanem, a potem wracasz do Stanów Zjednoczonych. To aktualne?
AŁ: - Tak, jak najbardziej. Kontrakt mam podpisany i w każdym momencie, gdy tylko liga za Oceanem ruszy, wracam do Ameryki. Jak najbardziej się tego podtrzymuję. Chcę wrócić, to dla mnie priorytet. Mam swoje cele i marzenia, które chcę realizować. Wciąż uważam się za w miarę młodego zawodnika i chcę wrócić tam, pokazać się i przebić się jak najwyżej póki mam jeszcze tę możliwość. 

JK: Jakiś czas temu doszło do wymiany zawodników z tobą w roli głównej. Wiesz już coś o swoim nowym zespole?
AŁ: - Jestem w stałym kontakcie z Generalnym Menagerem tego klubu, z trenerem i agentem. Jest to farma Dallas Stars. Już jakiś czas temu ich farma z AHL mnie obserwowała; z ECHL tak samo. Według mnie jest to dobry krok dla mnie, bo te drużyny grają bardziej techniczny hokej - taki, który mi odpowiada - a nie typowo kanadyjski. Myślę, że ta zmiana wpłynie pozytywnie na rozwój mojej kariery.

JK: Wracając do tymczasowej gry dla Podhala. Ciężko jest się zmobilizować do gry w lidze dużo słabszej niże te za Oceanem?
AŁ: - Myślę, że mobilizacji mi nie brakuje. To oczywiście duży przeskok - ważne są tu te niuanse jak technika kija, jazda na łyżwach i reszta elementów gry. Mobilizacji jednak mi nie brakuje, staram się grać na 100% i wykonywać swoje zadania na lodzie jak najlepiej potrafię i pomóc drużynie. 

JK: Gra w Podhalu była dla ciebie marzeniem bądź celem, gdy byłeś młodszy?
AŁ: - Szczerze mówiąc to nie. Wiadomo tata grał w Podhalu, ale ja zawsze stawiałem sobie cele gdzieś wyżej. Nigdy nie można mówić nigdy na takie rzeczy i cieszę się, że dostałem teraz swoją szansę i mogę grać dla Podhala póki jest taka okazja ze względu na przerwę w Ameryce. Mimo to cele stawiam sobie znacznie wyżej i nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i chcę jeszcze wyjechać za granicę.

JK: Ciężko jest przygotowywać się do kolejnych meczów, nie wiedząc czy dany mecz dojdzie w ogóle do skutku?
AŁ: - Na pewno ta sytuacja wpływa na koncentrację drużyny. Przez ostatnie trzy tygodnie graliśmy po jednym meczu. Dowiadywaliśmy się dzień przed mecze, że dane spotkanie zostanie przełożone - przygotowywaliśmy się pod konkretnego przeciwnika, a tu nagle przychodzi informacja, że mecz odwołany. Od razu cała koncepcja treningu czy przygotowań ulega zmianie. Ciężko do tego przywyknąć. 

JK: Na koniec zapytam cię o brak kibiców. Przy pustych trybunach mecze wyglądają trochę jak spotkania sparingowe. Z poziomu lodu wygląda to podobnie?
AŁ: - Trochę tak. Ciężko mi się dostosować do gry bez kibiców. Fani są bardzo ważni w każdym sporcie i wszystkim nam ich brakuje. Mam nadzieję, że wrócą na trybuny jak najszybciej.
© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by