Bardzo szybko biało-czerwoni objęli prowadzenie na lodzie słoweńskiej Hali Tivoli. Już po niespełna dwóch minutach Polacy wyszli na prowadzenie. Wynik spotkania z Ukrainą otworzył Christian Mroczkowski, który po 109 sekundach gry wykorzystał zamieszanie pod bramką ukraińskiego golkipera i pokonał bramkarza naszych rywali.
Polacy w pierwszej części pojedynku z Ukrainą mieli zdecydowaną przewagę i kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie. Widać było, że podopieczni Roberta Kalabera mieli okazję odpowiednio przygotowywać się do tego spotkania zaś Ukraińcom brakował zapoznania z lodem. Mimo to szczęście dopisywało właśnie naszym wschodnim sąsiadom, którzy do końca pierwszej tercji nie stracili już żadnej bramki.
Początek drugiej tercji to czas, w którym reprezentantom Polski udało się przekuć optyczną przewagę na drugą bramkę. W 24. minucie Aron Chmielewski wykorzystał okres gry Polaków w liczebnej przewadze i podwyższył prowadzenie biało-czerwonych.
Utrata drugiej bramki nie załamała jednak naszych wschodnich sąsiadów. W 33. minucie Andriy Denyskin zdobył "kontaktowego" gola, zaskakując Johna Murraya i defensywę biało-czerwonych.
Niespełna pięć minut później biało-czerwoni ponownie prowadzili różnicą dwóch bramek. Tym razem golkipera rywali pokonał Szymon Marzec, który zamienił dwójkową akcję Polaków na trzeciego gola dla naszej reprezentacji.
Bramka napastnika GKS-u Tychy była... ostatnim pozytywnym akcentem w grze biało-czerwonych w regulaminowym czasie gry. Trzecią tercję w całości należy zapisać po stronie Ukrainy. Rywale Polaków odrabianie strat rozpoczęli w 45. minucie gry, kiedy to Bohdan Stupak zmusił Johna Murraya do kapitulacji, wykorzystując grę swojej reprezentacji w przewadze.
Kilka minut później - w 52. minucie - do wyrównania doprowadził dobry znajomy części Polaków, kapitan reprezentacji Ukrainy Andrei Mikhnov, który wykorzystał złe ustawienie biało-czerwonej obrony i zdobył trzeciego gola dla Ukrainy.
O zwycięstwie Polaków zadecydowała dopiero dogrywka, w której "złotego" gola dla biało-czerwonych zdobył Mateusz Bryk. Zawodnik JKH GKS-u Jastrzębie wykorzystał podanie Pawła Zygmunta i popisał się kunsztem strzeleckim, dając Polakom zwycięstwo.
Kolejny mecz naszej drużyny narodowej już jutro. Rywalem Polaków będzie reprezentacja Austrii.
We wczorajszych meczach turnieju Beat Covid-19 gospodarze imprezy pokonali reprezentację Austrii 3:1 zaś Francuzi po niespodziewanych problemach pokonali Rumunów zaledwie 3:2.
Polska - Ukraina 4:3 (1:0, 2:1, 0:2, 1:0d.)
1:0 Christian Mroczkowski (01:49)
2:0 Aron Chmielewski - Kamil Górny - Paweł Zygmunt (23:49, w przewadze)
2:1 Andriy Denyskin - Denys Borodai - Vsevolod Tolstushko (32:35)
3:1 Szymon Marzec (36:48)
3:2 Bohdan Stupak - Sergii Babynets (44:01, w przewadze)
3:3 Andrej Mikhnov - Andriy Denyskin - Vsevolod Tolstushko (51:12)
4:3 Mateusz Bryk - Paweł Zygmunt (61:37)
Sędziowali: Manuel Nikolic i Gregor Rezek (główni) - Matej Arlic i Anze Bergant (liniowi)
Minuty karne: 2 - 6
Widzów: bez udziału publiczności
Polska: Murray - Ciura, Wanacki - Zygmunt, Pasiut Chmielewski - Górny, Bryk; Sawicki, Wałęga, Urbanowicz - Kostek, Kamenev; Mroczkowski, Paś, Krężołek - Horzelski, Michałowski; Marzec, Jarosz, Przygodzki.
Trener: Robert Kalaber
Ukraina: Ohandzhanian - Aleksandrov, Cholach; Babynets, Blagyi, Danylenko - Hrebenyk, Krivoshapkin; Denyskin - Matusevych, Merezhkov; Mazur, Nimenko, Mikhnov, - Sysak, Tolstushko; Savchenko, Stupak, Vorona.
Trener: Vadim Shakhraichuk