Tychy z pierwszymi punktami.
  Dodano 2 lat temu   Skomentuj
Damian Rosół fot. Karolina Sommer | Planet of Hockey
Po sensacyjnym zwycięstwie w Jastrzębiu, w niedzielne popołudnie Zagłębie Sosnowiec po raz pierwszy w nowym sezonie miało okazję zaprezentować się przed własną publicznością. Rywalem była wyżej notowana drużyna GKS Tychy. Sosnowiczanie nie zawiedli oczekiwań swoich kibiców pokazując się z dobrej strony i choć ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną przyjezdnych, to trzeba powiedzieć, że o zwycięstwie tyszan zadecydowało szczęście własne szczęście, lub też pech Zagłębia.

Wszystko zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami. Goście szybko narzucili swój rytm i tempo gry i od początku mocno “grzali“ Patryka Spesny’ego. Ale o tym, że tegoroczny golkiper Zagłębia zna się na swojej pracy wiadomo było już po meczu z JKH. Osiem minut trwało bezproduktywne bicie głową w mur przez hokeistów gości, i gdy wydawało się już że gospodarze powoli wracają do gry Spesny’emu przytrafił się ten jeden, jedyny błąd. Po strzale Ubowskiego krążek odbił się od kija ktoregoś z sosnowieckich obrońców i wleciał do bramki tuż na łapaczką bramkarza. Utratę gola można można oczywiście tłumaczyć rykoszetem, ale strzał był na tyle lekki, że Spesny powinien był się zachować lepiej. Zdarza się najlepszym. Kolejnych 12 minut tercji gra się zdecydowanie wyrównała, a swoje szanse zaczęli mieć gospodarze. Z przebiegu gry widać było, że Zagłębie w tym meczu nie odpuści. 


Druga, bezbramkowa tercja była już wyrównana. Choć lepsze sytuacje wydawali się mieć goście, to znów wyśmienicie spisywał się Spesny. Najlepszą okazję na podniesienie wyniku tyszanie zmarnowali w połowie tercji, gdy mieli okazję 46 sekund grać 5 na 3. Niestety dla nich, tym razem się nie udało. Z drugiej strony też mieliśmy kilka okazji, natomiast Zagłębie w ataku radziło sobie nieco nieporadnie i choć kilkukrotnie zakotłowało się pod bramką Fucika, to realnych korzyści z tego nie było. 


Na szczęście dla widowiska gospodarze strzelili swojego gola na początku trzeciej tercji. Podczas dry w przewadze krążek do tyskiej bramki ładnym strzałem skierował powracający do Sosnowca Nikita Butsenko. Kolejne minuty upłynęły nam pod znakiem ładnego, wyrównanego hokeja i choć żadnej z drużyn długo nie udawało się strzelić kolejnej bramki to emocji nie brakowało. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero pod sam koniec spotkania, a to za sprawą szkolnego błędu gospodarzy. Już po raz drugi w tym meczu Zagłęnbie zostało ukarana “juniorską” karą za sześciu zawodników na lodzie. O ile poprzednie wykluczenia pozostały bez konsekwencji, to już to zadecydowało o porażce

gospodarzy. Na niecałe trzy minuty przed końcem w zamieszaniu podbramkowym krążek pechowo odbił się od łyżwy Kotlorza i skierował się do bramki Zagłębia. Było 1:2, a chwilę póżniej 1:3. Gdy tyszanie wykorzystali rozgoryczenie w sosnowieckich szeregach. Wynik spotkania ustalił Bukowski. 


Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy   1:3 (0:1, 0:0, 1:2) 


0:1 Ubowski - Marzec (08:14)

1:1 Butsenko - Andreikiv (41:05) +1

1:2 Galant (57:38) +1

1:3 Bukowski - Komorski - Mroczkowski (58:18)


Zagłębie: Spesny(2) - Michałowski, Andreikiv, Nahunko, Butsenko, Danylenko - Naróg, Kotlorz, Kogut, Rzeszutko, Witecki - Krawczyk, Khoperia, Piotrowicz, Kozłowski, Sikora(2) - Luszniak, Gniewek, Rzekanowski, Dubinin, Bernacki.  


Trener:  Grzegorz Klich


GKS: Fucik - Bizacki, Kaskinen, Sedivy, Komorski, Mroczkowski - Jaśkiewicz, Bagin, Bukowski, Galant(2), Jeziorski - Ciura(2), Pociecha, Sztorc, Boivin, Wróbel - Sobecki, Younan(2), Marzec, Starzyński, Ubowski. 


Trener: Andrey Sidorenko 


 

Sędziowali: Robert Długi, Mateusz Niżnik (główni), Maciej Waluszek, Andrzej Nenko (liniowi)


Kary: 8:6




© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by