Festiwal nieskuteczności GieKSy. Fučík bohaterem Gdańska!
  Dodano 5 lat temu   Skomentuj
Grzegorz Mijalski fot. Karolina Sommer
Hokeiści PKH Lotosu PKH Gdańsk wygrali w "Satelicie" z GKS-em Katowice po rzutach karnych. Bezsprzecznym bohaterem wśród przyjezdnych okazał się bramkarz - Tomáš Fučík. Katowiczanie coraz niżej w tabeli Polskiej Hokej Ligi.

Piątkowe spotkanie rozpoczęło się od ataku miejscowych hokeistów. W 3 minucie sam przed bramką Tomáša Fučíka znalazł się Patryk Krężołek. Napastnik GieKSy nie zdołał jednak opanować skaczącej „gumy”. W odpowiedzi Robin Rahm dwukrotnie interweniował po strzałach zawodników znad morza. Akcje gospodarzy nabierały rozpędu, lecz albo brakowało skuteczności, albo też świetnymi interwencjami popisywał się czeski bramkarz gości. Praktycznie cała pierwsza tercja to pojedynek hokeistów GKS-u z Fučíkiem. Hokeiści Lotosu PKH Gdańsk premierową odsłonę dobrze zagrali w defensywie i katowiczanie byli bezradni w swoich natarciach. Na pierwszą przerwę drużyny zjeżdżały przy bezbramkowym remisie. Kibice zgromadzeni na hali nie mogli jednak narzekać na poziom tego spotkania. Wydawało się, że gole, które padną to tylko kwestia czasu, bo okazji ku temu było co niemiara.

Druga odsłona gry rozpoczęła się ponownie od przewagi optycznej miejscowych hokeistów. 2 minuty po wznowieniu gry samotnym rajdem popisał się Marcin Kolusz. Krążek po jego strzale minimalnie minął bramkę gdańszczan. W 25 minucie gości na prowadzenie mógł wyprowadzić Petr Polodna, ale w dogodnej sytuacji przestrzelił. Następne minuty tercji upłynęły zdecydowanie pod dyktando GieKSiarzy, którzy zdecydowanie ruszyli do przodu. Fučík miał pełno mniej lub bardziej widowiskowych interwencji. Z każdą z nich bramkarz Gdańska nabierał większej pewności siebie. Najlepszą okazję na otwarcie wyniku meczu miał ponownie Krężołek, ale katowicki napastnik nie zdołał jej wykorzystać. W tym okresie gdańszczanie rzadko gościli pod bramką Rahma. Czekali cierpliwie na swoje szanse w kontratakach, lecz nie było ich zbyt wiele. Pod koniec tercji znów mocniej nacisnęła GieKSa, ale bez efektu bramkowego i drugą przerwę obaj bramkarze udali się z czystym kontem.

Trzecia tercja meczu to lustrzane odbicie pierwszych dwóch. Zmasowane ataki hokeistów GKS- u Katowice. W 41 minucie dwukrotnie bramkarza gości próbował pokonać Mateusz Michalski. O zmianie wyniku nie mogło być jednak mowy. Naprawdę nie sposób wymienić wszystkich zawodników gospodarzy, którzy w pierwszej części ostatniej tercji mogli wpisać się na listę strzelców. Za każdym razem górą nie do przejścia okazywał się bramkarz przyjezdnych. Katowiczanom nie pomógł nawet fakt zagranie przez krótki okres gry w podwójnej przewadze. Taka sytuacja miała miejsce na 6 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Gospodarze byli po raz kolejny w swoim ligowym występie aż nadto nieskuteczni. Jak się chwilkę później okazało, nie doczekaliśmy się gola i w tej tercji, jak i w całym meczu. O zwycięstwie któregoś z zespołu miała zadecydować dogrywka.

Dodatkowy czas gry przez większą część znów spędziliśmy w tercji gości. Do znudzenia można napisać, że katowiczanie bili głową w mur. Murem nie do przejścia drużyny Lotosu PKH był wspomniany już przez nas wielokrotnie - Tomáš Fučík. Dogrywka toczona była w szybkim tempie. Piłkę a właściwie krążek meczowy na kiju miał w ostatnich sekundach Filip Starzyński, ale niestety go zgubił w decydującym momencie.

Najazdy lepiej rozpoczęli katowiczanie. Sposób na pokonanie Fučíka znalazł w końcu w drugiej serii Kolusz. W czwartej do wyrównania doprowadził Jegor Rożkow. Decydującego karnego wykorzystał Vladislav Yelakov i to przyjezdni mogli cieszyć się z finalnego triumfu na tafli rywala. Podopieczni Risto Dufvy po tym spotkaniu mogą mieć pretensje tylko do siebie, że wcześniej nie zakończyli meczu na własną korzyść. Sytuacja w tabeli Polskiej Hokej Ligi również nie sprzyja hokeistom GieKSy. Po dzisiejszej porażce katowiczanie spadli już na 6 miejsce w ligowej hierarchii. Za chwilę może się okazać, że będą musieli zapomnieć o występie w pucharze Polski, co przed sezonem wydawało się niemożliwe.


GKS Katowice - Lotos PKH Gdańsk 0:1k. (0:0,0:0,0:0 d.0:0, k.1:2)

decydujący rzut karny: Vladislav Yelakov


Sędziowie: Przemysław Kępa, Robert Długi (główni) oraz Marcin Młynarski, Mateusz Bucki (liniowi)

Strzały: 47 - 21

Kary: 2 min - 8 min 

Widzów: 600


GKS Katowice: Rahm (Kieler) - Franssila, Wajda, Da Costa, Michalski, Kolusz - Salmi, Tomasik, Lahde, Makkonen, Rajamaki - Cakajik, Jaśkiewicz, Turtiainen, Uski, Cimzar - Krawczyk, Mularczyk, Krężołek, Starzyński i Paszek.

Lotos PKH Gdańsk: Fučík (Studziński) - Bilcik, Havlik, Steber, Polodna, Vitek - Tesliukevich, Krasovsky, Yelakov, Rozhkov, Golovin - Pastryk, Lehmann, Danieluk, Pesta, Marzec - Naróg, Szurowski, Stasiewicz, Mocarski, Smal.




© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by