Kryzys przełamany? Tychy lepsze od Zagłębia.
  Dodano 5 lat temu   Skomentuj
Damian Rosół fot. Karolina Sommer
Nie udało się sosnowiczanom wykorzystać kryzysu ostatnich dni w tyskim hokeja. Tak dymisja trenera, problemy w szatni jak i nieprzychylność własnych kibiców nie przeszkodziły GKS zdominować spotkania i po dwóch porażkach ponownie zdobyć kompletu punktów. Choć wygrana nie przyszła łatwo to jest w pełni zasłużona, gdyż dominacja GKSu była niepodważalna.


Zaczęło się zgodnie z planem. Już w 50 sekundzie za sprawą Mroczkowskiego miejscowi wyszli na prowadzenie. Mecz zapowiadał się więc na łatwą przeprawę. Trudno wskazać czy zaważyły o tym gwizdy publiczności w kierunku własnych zawodników, czy też słabsza dyspozycja, ale od tej pory “tyska maszyna” zacięła się na ponad 40 minut.  Zagłębiu zaś szybko udało się doprowadzić do wyrównania. Niecałe dwie minuty po utracie gola ładnym strzałem popisał się Marek Kałuża. Choć do końca tercji pozostało jeszcze wiele czasu i choć były ku temu szanse, to żadna z drużyn nie potrafiła już umieścić krążka w siatce.


Druga tercja to z kolei popis dobrze dysponowanego, a może wreszcie wypoczętego Radziszewskiego. Tyscy napastnicy pomimo wielu szans nie potrafili pokonać sosnowieckiego bramkarza. Nie pomagała na pewno postawa kibiców, którzy każdy błąd swych zawodników okraszali porcją “szydery” i gwizdów. Na dokładkę gospodarze stracili gola grając w przewadze. Na 10 minut przed końcem tercji kontratak sosnowiczan wykończył Filip Stoklasa i na Stadionie Zimowym w Tychach zapachniało niespodzianką. 


Wszystko wyjaśniło się w tercji trzeciej, a to za sprawą tradycyjnej już dla Zagłębia czasowej dekoncentracji. Zaledwie 30 sekund wystarczyło GKS-owi na strzelenie dwóch bramek i przechylenie wyniku spotkania. Najpierw w zamieszaniu podbramkowym dobrze odnalazł się Rzeszutko, a chwilę później błąd sosnowieckiej obrony wykorzystał Galant. Przy czwartej bramce dla Tyszan mieliśmy nieco kontrowersji, bo z werdyktem sędziów nie mógł pogodzić się Rafała Radziszewski. Ostatecznie jednak gol został uznany. Od tej pory spotkanie siadło, a w szeregi sosnowiczan wdarła się straszna nerwowość. Skutkiem tego była ostatnia bramka dla GKS strzelona w podwójnej przewadze. Zatem GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 5:2.


GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 5:2 (1:1, 0:1, 4:0)

1:0 Mroczkowski - Cichy, Pociecha (0:50)

1:1 Kaluza - Stoklasa, Tyczyński (2:19)

1:2 Stoklasa - Blanik (30:43) -1

2:2 Rzeszutko (43:32)

3:2 Galant - Jeziorski, Witecki (44:00)

4:2 Bagiński (54:22)

5:2 Novajovsky - Pociecha (59:11) +2


GKS Tychy: Murray - Yeronau, Novajovsky, Klimenko, Galoha, Yafimenka - Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Cichy, Szczechura - Kotlorz, Bryk, Witecki, Galant, Jeziorski - Kolarz, Bizacki, Bagiński, Rzeszutko, Gościński

Trener: Krzysztof Majkowski

Zagłębie: Radziszewski - Kaluza, Kovalenko, Bernacki, Tyczyński, Stoklasa - Khoperia, Domogała, Kozłowski, Blanik, Tsitok - Podsiadło, Charousek, Jarosz, Dubinin, Piotrowski - Horzelski, Działo, Yerassov, Sikora, Jaskólski.

Trener: Marcin Kozłowski


Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Mirosław Cybuch (główni), Grzegorz Cytawa, Maciej Byczkowski (liniowi)


Kary: 6:26 (w tym 10 minut Kovalenko za niesportowe zachowanie)


Strzały: 50:13


Widzów: 1200




© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by