Miniona seria gier upłynęła pod znakiem sensacyjnych zwycięstw beniaminków. Tylko tak określi można bowiem zwycięstwa GKH Stoczniowca Gdańsk i STS-u Sanok nad mistrzami i wicemistrzami ubiegłego sezonu PHL.
Podopieczni Krzysztofa Lehmanna na własnym lodzie ograli Re-Plast Unię Oświęcim 4:2, zaś sanoczanie pokonali GKS Tychy 3:1. W obu przypadkach nie byłoby tych niespodzianek, gdyby nie bardzo dobra postawa bramkarzy - Michał Kieler obronił aż 51 strzałów na swoją bramkę, kończąc spotkanie z "Unitami" ze skutecznością 96% zaś Patrik Spesny w starciu z mistrzami Polski obronił 97% skuteczność (obronionych 43 z 44 strzałów).
Niespodzianki nie było w spotkaniu JKH GKS-u Jastrzębie z Zagłębiem Sosnowiec. Jastrzębianie po pierwszej, spokojniejszej tercji, przypuścili szturm na bramkę rywali i szybko wbili im cztery bramki. Później defensywa JKH GKS-u nieco spuściła z tonu, tracąc dwa gole, jednak nie zmieniło to faktu, iż to zdobywcy Superpucharu Polski dopisali do swojego konta komplet punktów. Dzięki tej wygranej - i porażce GKS-u Tychy - jastrzębianie tracą do lidera tabeli PHL już tylko dwa punkty.
- Przeciwnik w tym meczu przeważał ale momentami podjęliśmy walkę. Od początku staraliśmy się przeszkadzać i grać z kontry. W drugiej odsłonie rywal oddawał bardzo dużo strzałów i nas zdominował. Niewiele mieliśmy szans, w trzeciej po kontrach dwa na jeden udało się zmniejszyć ten dystans. Na dzisiaj na tyle nas stać. Myślę, że powoli odbijamy się od dna po nieudanych meczach i powoli zaczyna to wyglądać lepiej - powiedział trener Zagłębia Sosnowiec Grzegorz Klich w rozmowie dla oficjalnej strony sosnowieckiego klubu.
Niedzielny wieczór wyjątkowy był dla zawodników i kibiców GKS-u Katowice. Na ławce trenerskiej GieKSy zasiadł bowiem nowy trener katowickiego klubu - Andrei Parfyonov. Pod wodzą nowego trenera katowiczanie zdołali pokonać KH Energę Toruń, rewanżując się za dwie poprzednie porażki. Co prawda do zwycięstwa potrzebna była dogrywka, a po stronie "Stalowych Pierników" zabrakło fantastycznie dysponowanego Antona Svenssona (trener torunian dał Szwedowi w tym meczu odpocząć z uwagi na napięty terminarz KH Energi Toruń), jednak zwycięstwo GieKSy pozwoliło im utrzymać punktowy dystans do piątego w tabeli PHL Podhala Nowy Targ.
W pojedynku wspomnianych już "Szarotek" do wyłonienia zwycięzcy również potrzeba była dogrywka. Gola na wagę wygranej i dwóch punktów dla nowotarskiego Podhala zdobył Mateusz Bepierszcz, który wykończył koronkową akcję z Alexandrem Petterssonem, umieszczając krążek w bramce Michaela Petraska.
- Zagraliśmy kolejny dobry mecz i to nie podlega dyskusji. Niestety w tym spotkaniu nie powinno dojść do dogrywki! W drugiej tercji posiadaliśmy zdecydowaną przewagę i była to gra do jednej bramki. Było mnóstwo okazji do zdobycia gola, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Powinniśmy rozstrzygnąć losy tego meczu podczas gier w przewadze, ale nawet wówczas, gdy mieliśmy nawet o dwóch zawodników więcej to nie byliśmy w stanie nic strzelić. Chcę dokładnie przeanalizować zapis wideo, zwłaszcza pod kątem gry trójek w dogrywce. Nie powinniśmy tak grać, dlatego chcę przyjrzeć się i zobaczyć kto jakie błędy popełnił. Powtórzę jeszcze raz: Powinniśmy rozstrzygnąć to spotkanie w regulaminowym czasie gry, ponieważ mieliśmy mnóstwo sytuacji, a nie potrafiliśmy ich wykorzystać. To wszystko co mam dzisiaj do powiedzenia - skomentował porażkę Comarch Cracovii, trener "Pasów" Rudolf Rohaczek w wywiadzie dla oficjalnego serwisu krakowskiej drużyny.