Radosław Sawicki: Lubię odkrywać nowe horyzonty!
  Dodano 3 lat temu   Skomentuj
Jacek Kopciński fot. Karolina Sommer / Planet of Hockey
O powrocie do polskie ligi, grze dla sanockiego klubu oraz o lidze open rozmawialiśmy z Radosławem Sawickim, nowym zawodnikiem Ciarko STS-u Sanok.

Sebastian Taborek: Na początku wypada zapytać o zdrowie, jak się czujesz?
Radosław Sawicki:  - Dzisiejsza aura? Idealnie! Siedzimy w parku, rozmawiamy, świeci słońce, pogoda dopisuje i to nakręca mnie jeszcze bardziej do idealnego wejścia w sezon.

ST: Białoruś a Polska, co cię najbardziej zaskoczyło - pozytywnie, a co negatywnie za granicą?
RS: - Na pewno organizacja i podejście całej ligi, wygląda to dużo lepiej niż w Polsce, zaczynając choćby od telewizji ligowej, każde spotkanie jest transmitowane w TV. Oprócz tego całe zaplecze dla zawodników wygląda lepiej. 

ST: Shakhtar Soligorsk - co poszło według ciebie nie tak, że nie udało się zostać tam na dłużej?
RS: - Przychodziłem do klubu jako jeden z najlepszych strzelców w PHL, tego samego oczekiwano ode mnie w Soligorsku od pierwszego spotkania. Zagrałem tak naprawdę tylko kilka spotkań w Pucharze na początku sierpnia. Wtedy w Polsce dopiero wchodziliśmy na lód, a tam po miesiącu treningów już wymagano, by grać na sto procent na najwyższym poziomie. Niestety, nie strzeliłem tylu bramek, ilu oczekiwano. Poza tym była duża presja na wygranie pucharu, a niestety nie poszło po naszej myśli i z pięcioma zawodnikami, którzy przyszli do klubu, zerwano kontrakty.

ST: Czuć niedosyt? 
RS: - Na pewno. Myślałem, iż będzie to trochę inaczej wyglądało, lecz z drugiej strony to był dobry czas, bardzo ciekawe przeżycie, które wyjdzie na plus.

ST: Po opuszczeniu Białorusi gdzie i jak przygotowywałeś się do sezonu?
RS: - Wróciłem w piątek w nocy. Od soboty, z różnymi grupami, trenowałem w Sanoku, głównie z juniorami oraz trenerem Ząbkiewiczem, który bardzo mi pomógł.

ST: Czy wierzysz w to, iż drugie podejście za granicą nastąpi? 
RS: - Mam taką nadzieję! Nie ukrywam, lubię odkrywać nowe horyzonty, próbować nowych wyzwań. Lecz jak się nie uda, nie będzie źle! Najchętniej NHL!

ST: Co zadecydowało o twoim powrocie do Sanoka? 
RS: - Jest to jednak moje rodzinne miasto. Ten klub mnie wychował; po rozmowach z prezesem i trenerem uznałem, iż to będzie najlepszy dla mnie kierunek, będę jednym z liderów i na mnie opierała się będzie głównie gra zespołu. Będę miał dużo minut do gry, a w moim wieku i etapie rozwoju, to najważniejsze!

ST: Czy czujesz, że możesz dać drużynie STS-u nowa jakość?
RS: - Oczywiście, tak będzie! (Uśmiech)  

ST: Masz wielu fanów w Katowicach, skąd również otrzymałeś ofertę, dlaczego jednak nie GieKSa? 
RS: - Naprawdę bardzo długo biłem się z myślami, Sanok czy Katowice? I tak bez końca...  Lecz przesądził fakt, iż sanocki klub rozmawiał ze mną praktycznie od piątkowej nocy; z GieKSą kontakt nastąpił dzień przed podjęciem decyzji, powiem szczerze, goniły mnie terminy, liga za pasem, muszę trenować z drużyną i byłem już po tzw. "pierwszym słowie" w Sanoku. Wiem, jak jest budowana ta drużyna, znam wszystkich chłopaków, na tę chwilę był to najlepszy wybór. Aczkolwiek, w przyszłości, gdy zdarzy się opcja powrotu do Katowic, jestem otwarty na negocjacje.

ST: Zapytam cię również o ostatni występ naszej kadry w Bratysławie, sądzisz że było to maksimum czy stać nas na jeszcze więcej? 
RS: - Uważam iż mieliśmy mega wymagających rywali, wiemy w którym miejscu jesteśmy na ten moment, a gdzie nasi rywale. Myślę, że wyniki były naprawdę w porządku, gra biało-czerwonych również nie pozostawiała dużo do życzenia. Fajnie się zaprezentowali, wygrali z Białorusią, której skład był bardzo mocny. Szacunek i rozwijamy się dalej!

ST: Co sądzisz o pracy selekcjonera kadry Roberta Kalabera? Właściwy człowiek na właściwym miejscu? 
RS: - Trener Kalaber jest bardzo dobrym trenerem cały czas rozwijającym swój warsztat, wygrał wszystko co mógł w lidze w tamtym sezonie i myślę, że jest właściwym człowiekiem na pozycji selekcjonera.

ST: Jakie cele stawia przed sobą Radosław Sawicki w następnym sezonie? 
RS: - Cieszyć się grą! Grać jak najlepiej! Wychodzić na każdy trening z uśmiechem na twarzy i dawać z siebie wszystko! 

ST: Jesteś po pierwszym spotkaniu z drużyną Ziętary, pierwszy sparing za tobą, jak wrażenia? Jest potencjał?
RS: - Oczywiście! Mogliśmy bądź co bądź wygrać to spotkanie. Bardzo dużo kar było z obydwu stron. Niestety, my swoich szans nie wykorzystaliśmy, przeciwnicy za to wykazali się chirurgiczną precyzją i wykorzystali cztery przewagi czyli praktycznie 75% bramek strzelili po naszych błędach w postaci kar. Musimy popracować nad grą w osłabieniu i w przewadze. 

ST: Czego życzyłbyś sobie od drużyny w nadchodzącym sezonie?
RS: - Grajmy jak najlepiej, wykonujmy swoją robotę jak należy, niech założenia taktyczne zostaną w każdym meczu spełnione. Myślę, iż jak uda nam się to osiągnąć, namieszamy bardzo w tej lidze. Drużyna jest dobrze budowana. Sami kibice w Sanoku sądzę, że uniosą nas na wyżyny! 

ST: Udało ci się już znaleźć wspólny język z fińską kolonią w Sanoku? 
RS: - Faktem jest, że byliśmy dopiero dwa razy wspólnie na lodzie, mogę powiedzieć, iż pierwszy kontakt to sparing. Lecz mogę już teraz stwierdzić, że chłopaki wiedzą co robią, umieją grać w hokeja i miejmy nadzieję, iż taka motywacja i podejście pozostaną. Znajdziemy wspólny język bez problemu!

ST: Jak na twój transfer zareagowały filary sanockiego klubu - Bogusław Rąpała czy Marek Strzyżowski? 
RS: - To raczej pytanie do nich. Na pewno nie skakali pod sufit, to mogę stwierdzić. Lecz znamy się tyle czasu, że myślę, iż będzie to wspaniała przygoda, będzie ok, nie widzę innej opcji!

ST: Czy po udanym sezonie w twoim wykonaniu, będziesz myślał raczej o wyjeździe za granicę czy o stabilizacji pozycji w Polsce?
RS: - Kompletnie nie czuję się jak gwiazda, czy zmieni się to po tym sezonie? Nie sądzę... Zawsze twardo stąpam po ziemi i sądzę, iż to jest jedna z recept na sukces. Szczerze mówiąc, jeśli nadarzy się okazja gry w naprawdę mocnej lidze, dlaczego nie spróbować?

ST: Liga Open to temat rzeka... co dla Radosława Sawickiego znaczy liga open? Jest to plus czy minus dla polskiego hokeja?
RS: - To ciężkie pytanie. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć - zdecydowanie poziom ligi się podniósł, przychodzi dużo obcokrajowców; nie raz są to lepsi zawodnicy niż nasi juniorzy niestety. Z drugiej strony blokuje to rozwój naszym młodym adeptom sztuki hokejowej. Trzeba się zastanowić i to od rozgrywek juniorskich, czy granie 15-20 meczów w sezonie jest ok? Moim zdaniem tutaj jest największy problem. Pamiętam moje czasy juniora itd. Mieliśmy super warunki, 40-50 meczów w sezonie, od małolata przygotowywało się nas do świata hokeja. Wszystko fajnie, lecz np. na Słowacji tych meczów jest 60-70, różnica daje efekt!  W Sanoku mieliśmy tego farta, iż rywalizowaliśmy również z drużynami z ligi słowackiej; efekty widać. Wiem to po sobie.
© 2024 PlanetOfHockey.com

O nas  |  Redakcja  |  Kontakt
Powered by